Dzień 110
Budzi mnie mały promyk światła
padający wprost na moją twarz. Otwieram oczy i spoglądając przez okno
stwierdzam, że to musi być już chyba ostatni tak ciepły dzień tego roku. Szkoda
tylko, że tyle pięknych dni ominęło mnie. Tak okropnie chciałabym wyjść stąd
choć na parę minut i zaciągnąć się świeżym powietrzem. Boję się o tym myśleć
dłużej, bo jeszcze dojdę do wniosku, że brakuje mi tego bardziej niż własnych
rodziców. Od czasu kiedy tutaj jestem i cały czas ktoś uświadamia mi, że życie
wcale nie wygląda tak jak oni mi o tym powiedzieli mam do nich pewnego rodzaju
żal i urazę. Osoby, które cały czas uważałam za swój autorytet okłamały mnie.
-Też chciałbym tam wyjść, więc
nie rób takiej miny jakbyś była najbardziej poszkodowana na tym świecie. –
odzywa się chłopak, który musiał obudzić się parę minut po mnie.
-Tak, wiem Harry. – mówię cicho.
Pewnie spodziewał się czegoś innego, ale nie mam już siły na dalsze kłótnie.
-Dlaczego wymawiasz moje imię w
taki sposób? – pyta.
-W jaki? – Zdziwiona obracam się
w jego stronę. Nie zauważyłam różnicy w tym w jaki sposób wymawiam jego imię, a
w jaki kogokolwiek innego.
-Ty już wiesz. – Marszczy
gniewnie brwi. – Tylko udajesz taką niewinną, a w głębi serca masz nadzieje, że
mnie uwiedziesz i mimo wszystko będziemy trzymać się razem. Odpowiedź brzmi:
NIE!
-Wierz mi nic nie kombinuję.
Wymawiam twoje imię jak każde inne. Po wczorajszym wieczorze zrozumiałam, że
nici z naszej umowy. Nie jestem ułomna, ani upośledzona, abyś musiał mi
powtarzać to po parę razy. – Mój głos jest nadzwyczaj spokojny. Dzisiejsze role
są odwrócone. Nie czekam aż powie coś jeszcze. Wstaje i ścielę swoje łóżko. Podchodzę
do umywalki i najpierw przemywam twarz lodowatą wodą, a dopiero później myję
zęby szczoteczką, którą dostałam niedawno. W tym samym czasie spoglądam na
odbicie w moim lustrze i mam ochotę się rozpłakać, ale wiem, że nie mogę sobie
na to pozwolić ze względu na Harry’ego, który siedzi w drugim końcu pokoju i
tylko czeka aż będzie miał doskonałą okazję wyżyć się na mnie. Moja skóra jest
poszarzała, a policzki zapadnięte i wychudzone. Włosy z puszystych i gęstych
włosów zmieniły się w stronki, które opadają wokół mojej twarzy. Jedyne co
zostało bez zmian to kolor moich oczu, ale nawet ten radosny błysk zginął. Boję
się, że już nigdy nie wróci.
Dzień 120
Dzień powoli się kończy, a ja jak
zwykle myślę o tym co robiłabym gdyby nie było mnie tutaj. Może w tym momencie
byłabym na kolacji z Jacobem. Być może powoli zaczęłabym się w nim zakochiwać,
a tym samym układać sobie życie. Jeśli wierzyć temu co mówił pan Henry byłby
także moim przyjacielem.
Przez pewien czas myślałam, że
być może z Harry znajdę wspólny język. Niestety myliłam się. Nie wiem jak nawet
przez chwilę mogłam pomyśleć, że będę w stanie przyjaźnić się z kimś takim jak
on. Przecież to nie realne.
-Harry, czy mogę cię o coś
zapytać? – mówię wpatrując się w ozdobiony zaciekami sufit, który jak na złość
przypomina mi o tym gdzie się znajduję.
-To zależy czego będzie ono
dotyczyło. –odpowiada beznamiętnym głosem. Od czasu naszej kłótni nie
rozmawiamy zbyt dużo. Można powiedzieć, że wróciliśmy do początku kiedy chłopak
uważał mnie za intruza, tyle tylko, że wtedy nie było tak źle jak jest teraz.
Wiem, ze usilnie stara się wyprowadzić mnie z równowagi. Kiedy tylko znajdzie
ku temu okazje oczernia mnie. Staram się być silna i nie pokazywać tego jak
czasami bardzo dotykają mnie jego słowa.
-Jeśli nie chcesz to nie musisz
odpowiadać.
-OK. Mów.
-Tylko proszę nie śmiej się ze
mnie.
-Jeśli będzie to śmieszne, to
niby dlaczego mam się nie śmiać?
-Zrobisz jak będziesz
chciał.
-Słuchaj albo zadajesz to pytanie
teraz, albo w ogóle. Jakoś specjalnie nie chce mi się z tobą rozmawiać.
-Dobrze. Już momencik. – Siadam
okrywając swoje ramiona kocem i widzę jak chłopak przewraca oczami na ten
widok. – Ja chciałabym wiedzieć... Boo-ooo ja nigdy…
-Wyduś to z siebie!
-Jak to jest się całować? –
pytam. Widzę momentalnie jak wyraz jego twarzy momentalnie się zmienia z
poirytowanej na zaciekawioną.
-Przecież masz narzeczonego.
Powinnaś wiedzieć jakie to uczucie. – Na szczęście w jego głosie nie słyszę ani
krzty kpiny co uspokaja mnie, bo jest choć trochę nadziei na to, że będziemy
normalnie rozmawiać. Co dawno nie miało miejsca.
-Tak, ale dopiero nie dawno
dowiedziałam się o tym, że jest moim narzeczonym. Tak naprawdę nawet ze sobą
nie rozmawialiśmy, nie mówiąc już o innych rzeczach.
-Niektórzy nawet ze sobą nie
rozmawiając całują się ze sobą, a nawet robią gorsze rzeczy i wierz mi lub nie, ale nawet nie idą za to do piekła. – mówi widząc mój zniesmaczony wyraz twarzy.
-Dobrze,
ale ja taka nie jestem, przecież dobrze o tym wiesz.
-Tego
nie da się tak po prostu opisać. – stwierdza.
-W
książkach było to opisane.
-Myślisz,
że to co piszą w książkach dzieje się naprawdę? Przebywając tutaj tak długo
powinnaś wiedzieć, że to wszystko to fikcja. Gdyby życie było takie jak te
twoje opowiadanka już dawno by nas tu nie było, bo jakimś dziwnym trafem
okazałoby się, że policja, po rzetelnych poszukiwaniach wpadła na nasz trop.
-To
znaczy, że… To jest tak bardzo cudowne uczucie, że aż nie da się tego opisać?
-Niezupełnie.
Zresztą po co mam ci o tym mówić. Kiedyś sama się o tym przekonasz.
-A co
jeśli nie? Może po tak długiej przerwie Jacob wcale nie będzie chciał się ze
mną spotykać. Z kim niby oprócz niego mogę być? Przecież nie znam nikogo innego
w moim wieku. Chcę chociaż wiedzieć jakie to uczucie skoro mogę go nigdy nie
zaznać.
-OK.
Ale jeśli jeszcze kiedykolwiek powiesz, że mam serce jak z kamienia to chyba
nie wytrzymam. – Widzę jak wstaje i powoli podchodzi do mnie. Łapię mnie za
łokcie i delikatnie pomaga wstać.
-Nie
rozumiem. – mówię zdezorientowana.
-Chcesz
wiedzieć jak to jest być całowanym to się dowiesz.
-Co!
Nie zaraz! Ja tak nie mogę! Mam narzeczonego! Co prawda nie wiem co czeka mnie
po powrocie, ale to jest coś podobnego do zdrady!
-To po
co to biadolenie, że być może nikt nigdy cię nie pocałuje? – Widzę jak powoli
zaczyna się cofać.
-Dobrze,
dobrze! Czekaj! Tylko obiecaj mi, że nikt nigdy się o tym nie dowie.
Potraktujmy to jako eksperyment.
-Nie
będziesz miała wyrzutów sumienia okłamując tak wszystkich? – pyta z tym
zarozumiałym uśmiechem, od którego moje serce przyśpiesza. – Uważaj, bo sobie
jeszcze pomyśle, że jesteś niegrzeczną dziewczynką.
-Przestań
i tak wystarczająco się stresuję.
-W
takim razie po co ci to? To nie powinno być stresujące.
-Harry
ja bardzo chcę, aby choć raz w życiu… - Nie zostaje mi dane dokończyć, bo
niespodziewanie chłopak przybliża się do mnie tak, że boję się oddychać, a
jakiekolwiek poruszenie ustami zwiastowałoby muśnięcie jego warg. Jedna z jego
dłoni spoczywa w zagłębieniu mojej talii, natomiast druga unosi się powoli i
przylega do mojego policzka. Zawstydzona spoglądam w jego tęczówki, które chyba
nigdy nie miały aż tak ciemnej barwy. Jeśli jest to możliwe zbliża swoją twarz
jeszcze bliżej do mojej i mam wrażenie, że dosłownie za sekundę dojdzie do
naszego pocałunku kiedy słyszymy ciche kliknięcie zamka u drzwi. Spoglądamy na
siebie ostatni raz i odskakujemy od siebie. Szybko zajmuje miejsce na swoim materacu
okrywając ramiona kocem, ponieważ nagła zmiana odległości między nami sprawiła, że
zrobiło mi się przeraźliwie zimno.
W
drzwiach staje Joe, który znów chyba zrobił sobie dłuższą przerwę, bo dawno go
nie widziałam. Poza tym rzadko kiedy wpadał o tak późnej porze. Jest barmanem,
dlatego przeważnie o tej godzinie pracuję. Jeszcze parę minut temu nawet przez
sekundę nie pomyślałabym, że ktoś mógłby tutaj wejść.
-Mam
coś dla was. – mówi wchodząc do środka z dwoma parującymi kubkami. W pierwszej
chwili myślę, że to herbata, ale kiedy wręcza mi do rąk jeden z nich i biorę
łyk zdaje sobie sprawę, ze to coś innego.
-Nawet
nie pamiętam kiedy ostatnio piłam kakao. – szepcze uśmiechając się do niego z
wzajemnością. Od razu nachodzi mnie myśl: dlaczego Harry nie może być tak miły?
Tylko czy mili ludzie przypadkiem w wolnym czasie nie grają w kręgle zamiast
zajmowania się swoimi więźniami? Jednak patrząc na tego ciemnowłosego chłopaka
o niebieskich oczach mam wrażenie, że wcale nie lubi tego co robi, że
najchętniej rzuciłby to i nie patrzył co tutaj się dzieje. Przynajmniej na to
mam nadzieje. Zauważam jak podaje drugi kubek Harry’emu, nawet nie zaszczycając go
swoim spojrzeniem. Ciekawa jestem czy kiedykolwiek polubią się do tego stopnia,
że będą w stanie normalnie porozmawiać. –Nie powinieneś być teraz w pracy?
-W
lokalu jest remont i wszyscy mają przez tydzień wolne. Wygląda na to, że będę
do was wpadać częściej.
-Nie
mamy nic przeciwko. – stwierdziłam uśmiechając się po czym upijajam łyk ciepłej
i słodkiej cieczy, która sprawiła, że od razu czuje się lepiej.
-Mów za
siebie. – mruczy Harry. Na chwilę wstrzymuję oddech modląc się o to, aby Joe
nie usłyszał tego. Już dość mam kłótni tej dwójki. Po paru minutach byłam już
spokojna, że nic takiego nie będzie miało miejsca.
-Dobrze
wiedzieć. – odzywa się. – Muszę już iść. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
Dobranoc.
-Do
zobaczenia. Dzięki za kakao. – Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie
odwdzięczyć się temu człowiekowi za to co dla mnie robi.
Po tym
jak wyszedł zapanowała niezręczna cisza. Chyba nie tylko ja dopiero teraz
zdałam sobie sprawę w jak niezbyt dogodnej sytuacji mogliśmy zostać przyłapani.
Gdyby Joe pojawił się parę minut później mógłby pomyśleć, że coś nas łączy, ale
przecież tak nie było. Nasze relacje były bardzo skomplikowane, ale jedno było
pewne: żadne z nas nie kochało drugiego.
Mimo
wszystko napięcie wisiało w powietrzu. Jak najszybciej wypiłam kakao,
nieprzyjemnie parząc sobie przy tym język. Wstałam z zamiarem umycia kubka.
Kiedy już to zrobiłam położyłam go na stole tak, aby Joe mógł zabrać go z
powrotem. Jednak w momencie kiedy już miałam się odwrócić poczułam lekkie
muśnięcie w talii. Poczułam jakby dotykały mnie skrzydła motyla, dlatego przez chwilę
musiałam pomyśleć, czy aby nie jest to wytwór mojej wyobraźni.
Potem
moim oczom ukazała się duża dłoń odkładająca swój kubek na blat. Na plecach
poczułam ciepło wywołane bliskością drugiego człowieka, a jego oddech owiał
moją szyję sprawiając, że włoski na rękach stanęły mi dęba. Na moich policzkach
pojawiły się dwa okrągłe rumieńce, a kiedy chłopak powoli zaczął obracać mnie w
swoją stronę poczułam, że cała płonę, ponieważ wiedziałam, że zobaczy to jak
bardzo jestem zaskoczona tą sytuacją i na pewno zacznie rzucać głupie uwagi na
ten temat.
Jednak
kiedy spoglądam na jego twarz zauważam, że jego usta nie są wygięte w
łobuzerski uśmiech, a oczy nie rzucają kpiarskich spojrzeń.
________________________________
No i jak? ;)
No i świetnie! wszystkie twoje rozdziały są świetne :p. Chcę abyś wiedziała że mogę w najbliższym czasie nie komentować ze względów zdrowotnych i braku kompa :/ ale wiedz że czytam!! :*
OdpowiedzUsuńWow, czy oni się pocałowali... cóż jestem ciekawa do "czego" jeszcze dojdzie, bo wiesz... ona TEGO jeszcze nigdy nie robiła... cóż miałaby świetny argument xd hahahahhaha boże, jestem chora...
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEGO BLOGA.. dziękuję że go piszesz... dodaj szybko następny, BŁAGAM! NOW!! PLEASE!!
moja buzia czytając ten rozdział była nie do opisania ( i przy okazji pierwsza xD ) *o*
OdpowiedzUsuńwowo ( czyt.łał ) będzie pocałunek będzie pocałunek ♥
już nie mogę się doczekac następnego rozdziału ♥
jesteś niesamowita
BOOOSKI !! ♥
OdpowiedzUsuńO ja boski rozdział a czuje ze kolejny bedzie jeszcze lepszy ! Jests świetna :D
OdpowiedzUsuńJezu, Star light! Myślałam, że zawału dostanę. Jak on miał jej pokazać, jak to jest się po całować, to ciarki mi przeszły po plecach. A potem wszedł Joe i wszystko spieprzył! No i emocje opadły. Ale jak Harry się potem do niej zbliżył, tak ni z gruszki, ni z pietruszki, czytałam to z zapartym tchem. Ty to potrafisz budować napięcie! Chyba jeszcze raz przeczytam ten rozdział. :) NA RESZCIE COŚ SIĘ DZIEJE MIĘDZY STYLESEM I APRIL POZA KŁÓTNIAMI! Chyba to zapiszę w kalendarzu. ;)
OdpowiedzUsuńRozdział EPICKI!!!!
Chyba do krwi zgryzę paznokcie podczas czekania na kolejny rozdział. Muszę zobaczyć jak sytuacja się rozwinie.
Kocham Cię Staruś, normalnie, loffciam 4 ever.
I can't wait for next.
Tak się teraz nad tym zastanawiam, i mam takie przeczucia, że niby dalszy ciąg taki przewidywalny, ale coś mi się wydaje, że coś miedzy nimi dupnie, jak zwykle. Zbyt piękne żeby było prawdziwe. Mogę się założyć, ze bd w nowym rozdziale gwałtowny zwrot akcji, tego jestem pewna.
UsuńOoooo *.*
OdpowiedzUsuńW końcu jest coś między nimi, świetnie piszesz i już nie mogę doczekać się następnego, pozdrawiam
Jak zawsze świetny rozdział :) Myślę że Harry i April coś do siebie czują, chociaż jeszcze o tym nie wiedzą... Chciałabym poprosić o dłuższe rozdziały ;) Dziękuję za to, że jesteś i to piszesz i życzę duużo weny :)
OdpowiedzUsuńKobieto, w takim momencie!!! Jak mogłaś !! Rozdział swietny czekam na nastepny i mam nadzieje ze pojawi się niedługo :3
OdpowiedzUsuńAaaaaa! No weź! W takim momencie?! ;o
OdpowiedzUsuńO matko uwielbiam to!!! zawsze czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) kobieto masz ogromny talent, nie mogę się oderwać od tego kocham Harrego i April <3
OdpowiedzUsuńKurczę, mam wrażenie, że będzie to bardzo przewidywalne opowiadanie...;/
OdpowiedzUsuńJak zawsze najbardziej podobał mi się fragment z Joe. Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam to jak budujesz napięcie :)
o mój boże !!!Harry ,chłopie zadziwiasz mnie.
OdpowiedzUsuńkocham :*
No i gdzie ten poxalunek??
OdpowiedzUsuńHarry i April....£ove
Kocham to opowiadanie....:*
Czekam<3
Awww <3
OdpowiedzUsuńSuper i ten prawie pocalunek , kurcze Joe :/
Ale i tak cie lubie .
I tak musza się pocalowac
Zycze weny i czekam na next :d
Czemu ?! Dlaczego ?! w takim momencie ?? serio ? really ? ohh, god why ? hahah :D uwielbiam cię po prostu ale jak mogłaś skończyć w takim momencie ?! doobra czekam na kolejny :D aż się doczekać nie mogę <3
OdpowiedzUsuńwenyy życzę :D dużo, dużo weny ;D
Pozdrawiam ! xx
i już miałam pisać że zjebałaś że sie nie pocałowali i że teraz to pewnie sie już nie będą przez miesiąć odzywać ale jednak zaczyna sie coś dziać hdsfghdgfhd *__*
OdpowiedzUsuńbyle do następnego :*
Czemu skończyłaś w takim momencie !? Jak mogłaś ! :D NEXT ! *-*
OdpowiedzUsuńwaw ale sie dzieje! czekam nn
OdpowiedzUsuńneon
Jeej . *.*
OdpowiedzUsuńNa początku, sorki, że nie komentowałam, po prostu tak jakoś wyszło :)
A co do rozdziału.... B O S K I ! :D
Awww, dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Ja się pytam dlaczego?!
I ten prawie pocałunek, awww. *.*
Coś czuję, że w następnym rozdziale będzie gorąco . ^^
No, więc czekam niecierpliwie na next i mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej . :D
Pozdrawiam, Paulina . :)
Super opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńo kurwa kurwa kurwa!!!!!!! czemu on wtedy wszedł? czemu Hazz jest taki niemiły? sdiukhsiufh ale zajebiście że będą się całować!!! że Hazz chciał jej to pokazać..... "żadne z nas nie kocha drugiego" ojjjj mam nadzieję że to się zmieni !!!!ijwdfwjrfo0whrjo0hreoh nie mogę kocham KOCHAM K O C H A M !!!!
OdpowiedzUsuńale się jaram
dobranoc, pozdrawiam
@olciiiia97
Wiedziałam, wiedziałam po prostu wiedziałam że oni kiedyś się pocałują ale nie wiedziałam z jakiej przyczyny...wdkehefkksfnkrrrrt...;33...chyba że znowu będziesz chciała im przerwać...oby nie..awww jaki Hazz..*_*..rozdział świetny wręcz GENIALNY ale mogłam się spodziewać że przerwiesz w takim momencie...w wia też w takich momentach przerywałaś i musiałam czekać na kolejny..;33 za to właśnie kocham twoje opowiadania..//Kxx
OdpowiedzUsuń