poniedziałek, 28 lipca 2014

25



Nasze usta stopione w jedność.
Jedna dłoń na moim policzku.
Druga dłoń mocno trzymająca mnie w talii i jeszcze bardziej przyciągająca do jego ciała.
Nie potrafię opanować rąk, które czują się jak zerwane ze smyczy i starają się pochłonąć każdy centymetr jego ciała. Żałuje, że jest to nie do wykonania.
Pocałunek co chwilę się zmienia. Raz jest łagodny i romantyczny, ale zaraz potem temperatura niebezpiecznie się podnosi. Chłopak przypiera mnie do ściany i z jeszcze większą mocą zaciska swoje usta na moich.
Nawet nie wiem kiedy, ale moje palce zahaczają o krawędź jego t-shirtu i z niewielka pomocą chłopaka ląduje na podłodze.
Już wcześniej widziałam Harry’ego bez koszulki, ale wtedy nie miałam możliwości dotknięcia jego doskonale wyrzeźbionych mięśni, który ozdobione zostały czarnym tuszem.
Tylko na chwilę przerywamy pocałunek. Moje dłonie bezwstydnie badają każdy z jego tatuaży. Czuję jego szybkie i ciepłe oddechy, które zapewne spowodowane są moim nagłym przypływem pewności siebie.
Spoglądam w jego szmaragdowe tęczówki, które błyskawicznie zmieniły kolor na odrobinę ciemniejszy. Działa to na mnie jak na magnes, bo nie mogę znieść myśli, że oddaliliśmy się od siebie.
Nie mam pojęcie, czy muzyka nadal gra. Jestem tak pochłonięta jego osobą, że jedynie gdzieś z tyłu mojej głowy wiem, że przemieszczamy się. Dopiero po paru minutach zachłannych pocałunków czuję pod sobą miękki materiał kanapy. Zaledwie sekundę po tym czuję ciężar jego ciała i mam wrażenie, że za chwilę eksploduje.
Cały czas go całując staram się odpiąć pasek jego spodni.
Delikatnym ruchem łapie moje dłonie i kładzie je sobie na karku, a on sam stara się podciągnąć moją sukienkę do góry. Czuję jego ciepłe dłonie na moich udach.
Wtedy coś się dzieje.
Najpierw słyszę powolną i spokojną melodie. Wiem, że odzyskałam połączenie z realnym światem.
Chłopak znów chce mnie pocałować, ale odwracam głowę tak, że trafia na mój policzek.
Słyszę jego gardłowy śmiech z czego wnioskuje, że zapewne myśli, iż tylko się z nim droczę.
Jego dłoń wędruje coraz wyżej.
-Harry. Nie. Przestań.
Moje słowa działają na niego jak neonowy, czerwony znak STOP.
Zdezorientowany wpatruje się prosto w moje oczy. Jego oddech, tak samo jak mój jest lekko przyśpieszony.
-Ja… przepraszam. Nie chciałem…
-Ciii… - Kładę palec wskazujący na jego opuchniętych wargach. – Nie przejmuj się. Ja też straciłam kontrolę.
-Mam nadzieje, że cię nie wystraszyłem.
-Oczywiście, że nie. – Ostatni raz cmokam go w usta i staram się podnieść na ramionach. Jego oczy nadal świecą dziwnym blaskiem i doskonale wiem, że wcale nie chce zwiększać dystansu pomiędzy nami. Czekając jak na mój gust o sekundę za długo wstaje sprawiając, że po moim ciele przechodzi dreszcz spowodowany nagłym chłodem.
W tym samym momencie na stoliku przede mną zauważam paczkę papierosów.
Spoglądam na niego pytająco.
-O co chodzi? – pyta zdezorientowany przeczesując swoje włosy palcami. Ten gest przypomina mi to jak zaledwie parę minut temu cieszyłam się dotykiem jego jedwabnych kosmyków.
-Nadal palisz? – pytam. – Myślałam, że przez tak długi brak nikotyny pozbyłeś się nałogu.
-Tak właśnie było, ale nie tak łatwo jest mi się po tym wszystkim pozbierać. Wiem, że ty przeżyłaś o wiele większe piekło, ale w koszmarach cały czas widzę twoje poobijane ciało, a to jest o wiele gorsze niż gdybym sam zaznał tych ran. April gdybym tylko mógł cofnąć czas…
-Nie mogłeś na to nic poradzić.
-Chciałbym zabrać ten cały ból.
-Tak się nie da.
-Niestety wiem. – szepcze i przy okazji marszczy brwi zdenerwowany.
-Ale co papierosy mają do tego wszystkiego? – drążę dalej ten temat.
-W czasie przesłuchań muszę wszystko sobie przypominać. Poza tym żyję w takim biegu, że tylko to sprawia, że szybko mogę się zrelaksować.
-To na pewno nie jest najzdrowszy sposób.
-Doskonale zdaje sobie sprawę z tego.
-Cholera! Harry! Ledwo przeżyłeś, a teraz powoli popełniasz samobójstwo! Jak możesz być tak bezmyślny!
-Myślałem, że z twoich ust nigdy nie usłyszę przekleństwa. – Posyła mi krzywy uśmiech, który sprawia, że mój żołądek wywraca się do góry nogami, ale mimo to staram się trzymać zimną krew.
-Naprawdę!? Ja tutaj mówię o poważnych rzeczach, a ty w tym czasie robisz sobie kabaret! Postawa godna przedszkolaka!
-Nic nie poradzę na to, że staram się nie być zbyt poważny. Nie pochodzę z takiej rodziny jak ty. Od dziecka nie wkładano mi kija w tyłek! – Widziałam, że na początku moje słowa w ogóle go nie ruszały, ale z każdym dźwiękiem wydobywającym się z moich ust robił się coraz bardziej sfrustrowany.
-Dlaczego cały czas czepiasz się mojej rodziny! Każdy jest inny i nie masz prawa cały czas wyładowywać na nich swojej złości! Poza tym skoro sądzisz, że jestem zbyt sztywna, to po co zapraszałeś mnie na kolacje?! Mogłeś od razu urwać wszelkie kontakty tak jak planowałeś na początku! Przecież tak byłoby o wiele łatwiej. – Nie mogę dłużej usiedzieć na swoim miejscu. Podrywam się gwałtownie i splatam ręce na piersi. Posyłam w jego kierunku wyzywające spojrzenie.
-Twoja rodzinka jest popieprzona dlatego cały czas zwracam uwagę na wasze żywcem wzięte ze średniowiecza zasady. Okropnie wkurza mnie to, że zachowujesz się całkowicie odmiennie od przeciętnych brytyjskich nastolatek. Wielokrotnie powtarzałem sobie to, że skończę tą znajomość, ale nie jestem w stanie tego zrobić! Wiesz jakie to jest okropnie irytujące! Mam wrażenie, że straciłem kontrolę nad własnym życiem, a to wszystko przez jedną biedną, odizolowaną dziewczynę! To jakiś absurd!
-Wiesz co? Absurdem było to, że w ogóle zgodziłam się tutaj przyjechać. Przez jakiś czas było naprawdę miło, ale jak zwykle musiałeś to zepsuć!
-Teraz sądzisz, że tylko ja popełniam błędy. Czas się obudzić księżniczko! Nie jesteś idealna! – Jestem niemal pewna, że sąsiedzi wokalisty słyszą każde jego słowo.
Niespodziewanie do ręki bierze niewielkich rozmiarów lampę i rzuca nią o ścianę. Szkło rozpryskuje się na milion kawałeczków. Niestety nie zdążam odsunąć się i parę odłamków ląduje w moim nagim ramieniu.
Przez parę sekund patrzę zszokowana na drobne ścieżki krwi. Dopiero później zaczynam czuć pulsujący ból.
-Boże, April. – słyszę drżący głos chłopaka. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak wielkiego przerażenia wypisanego na jego twarzy. Choć już wcześniej widział mnie ranną. Myślę, że spowodowane jest to tym, iż pierwszy raz zranił mnie on sam. Oczywiście pomijając rany psychiczne. – Co ja narobiłem! Tak bardzo mi przykro! Przepraszam.
Widzę żal na jego twarzy. Wiem, że jest mu bardzo przykro, ale kiedy próbuje się do mnie zbliżyć odruchowo robię parę kroków w przeciwnym kierunku.
Wiem, że tym gestem ranie go niesamowicie. Przez to mam ochotę zapomnieć o wcześniejszej kłótni i wrócić do poprzedniego stanu rzeczy, ale od razu przed oczami staje mi rozwścieczona sylwetka chłopaka. Nie wiedziałam, że jest zdolny do czegoś takiego.
-Zadzwonię do swojego przyjaciela lekarza. Myślę, że to będzie bezpieczniejsze niż pojawianie się na pogotowiu.
Spokojnie przyglądam się temu jak jego dłonie drżą kiedy próbuje w akompaniamencie przekleństw wybrać odpowiedni numer.
Siadam na jednym z foteli, który nie został pokryty szkłem. Wpatruję się w podłogę całkowicie odłączając się od tego co mnie otacza. Nie słyszę nic, ani nie myślę o niczym. Nie mam pojęcia co robi teraz Harry. Czy dodzwonił się już do lekarza, czy też próbuje innych kroków.
Może lepiej byłoby gdybym ze złości i z bólu po prostu rozpłakała się. Wtedy te wszystkie emocje nie siedziałyby w środku i nie sprawiały, że jestem tylko i wyłącznie skorupą bez uczuć.
A miało być tak pięknie…
~*~
Po pół godzinie zjawił się młody, blond włosy mężczyzna. Nie zapamiętałam jego imienia i nazwiska. Jedyne co wiem to to, że zapewniał mnie o swoich kwalifikacjach. Co tak naprawdę mnie nie obchodziło. Liczyło się tylko to, aby jak najszybciej oczyścił moją ranę i dał jakieś środki przeciw bólowe.
Chciałam wracać do domu.
Harry jeszcze jakiś czas przepraszał mnie i mówił, że postara się w jakiś sposób wynagrodzić mi te krzywdy. Doskonale słyszałam każde jego słowo, ale nie byłam w stanie na nie odpowiedzieć. Po części wynikało to z tego, że nie chciałam wszcząć nowej kłótni.
-Czy możesz… odwieźć mnie do domu? – zapytałam w końcu.
Oczywiście zgodził się. Był gotów zrobić wszystko o co tylko bym go poprosiła.
Niestety tym razem droga powrotna dłużyła się niemiłosiernie. Chłopak nie odezwał się ani słowem. Pewnie zorientował się, że tylko czas może uleczyć rany.
Pożegnałam się z nim skinięciem głowy. Wszystko w środku aż mnie rozsadzało.
Powinnam podziękować za przepyszną kolację.
Powinnam podziękować za lekcję tańca.
Powinnam podziękować za cudowny pocałunek.
Powinnam podziękować za rozmowę.
Powinna po prostu powiedzieć „do zobaczenia”, albo dotknąć jego dłoni dając znak, że tym drobnym gestem nie jest w stanie zrobić mi krzywdy.
Tyle rzeczy było jak najbardziej wskazanych, ale ja nie wykonałam ani jednej z nich.
Zachowałam się jak bezduszna osoba. W ten sposób raniłam siebie, ale jego zabijałam.

Parę dni wcześniej…
***Harry***
-Stary jeśli nie chcesz naprawdę możemy się z tego jakoś wywinąć. – mówi kolejny raz Louis. Jest milion razy bardziej troskliwy od reszty.
-Dam sobie radę. Skoro przeżyłem tamto to mały wywiadzik nie jest dla mnie problemem.
-Naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że jesteś tak entuzjastycznie nastawiony do wszystkiego.
-W momencie zagrożenia zacząłem bardziej szanować swoje życie.
-Tak, ale zmieniłeś się. Przestałeś palić…
-To przez to, że nie miałem do tego dostępu. – przerywam mu.
-Nie to coś innego. Ty ją kochasz. – mówi całkowicie poważnie co w jego wykonaniu wydaje się być niemal groteskowe, ponieważ on mało kiedy zachowuje się właśnie w ten sposób. Czuję jak moje dłonie zaczynają się pocić. Nie mam pojęcia, dlaczego przecież moja odpowiedź jest oczywista.
-Nie. Wydaje ci się. Fakt, jest dla mnie kimś ważnym. Niemal wspólnie przeżyliśmy to piekło. – posyłam w jego stronę sztuczny uśmiech, którego brak autentyczności zapewne od razu zostaje odnotowane.
-Trudno jest ci okłamywać samego siebie. Bronisz się przed tym, ale raz na jakiś czas nie możesz utrzymać kontroli. Twoje oczy błyszczą kiedy wymawiasz jej imię, a uśmiech sam wkrada się na twarz widząc jej sylwetkę. Nie razie dasz radę, ale po pewnym czasie poddasz się bezsilny. Nie będzie łatwo, ale wierz mi, że warto będzie przetrwać te trudne chwile. Wiesz jak długo starałem się trzymać Eleanor na dystans. Okropnie ją raniłem. Tak mało brakowało, a znienawidziłaby mnie. Nie przekrocz tej linii.
-Nie wiem po co w ogóle mówisz mi o tym.
-Zapomniałeś? W moim towarzystwie możesz być sobą. Nie musisz się kryć z niczym. Jeśli przyznasz się do swoich uczuć nie wyśmieję cię. Przeciwnie. Będę cię wspierał.
-Harry, Louis już czas! – słyszę głos operatora niedaleko nas.
Nie jestem gotów do tego, aby wyjść teraz na scenę i pokazać się miliardom ludzi. Jestem w rozsypce.

***April***
-Muszę wrócić do dawnego życia. Myślę, że te parę tygodni wystarczy na odpoczynek. Nic mi się nie stanie. Przecież tym razem nie wybieram się na spacer samotnie.
-Rozumiem kochanie, ale nadal boję się o ciebie. Czy to jednak nie za wcześnie? Myślę, że lepiej trochę poczekać aż policja złapie przestępców.
-Nie mamy pojęcia jak długo im to zajmie. Może parę dni, a nawet miesięcy. Nie chcę siedzieć tutaj jak w celi i pozwalać, aby moje życie przeciekało mi przez palce.
-Dobrze. Ale obiecaj, że będziesz na siebie uważać i głównym warunkiem jest to, że nie pojedziesz sama. Pan Jackson będzie ci cały czas towarzyszył.
~*~
Siedząc w jednej z limuzyn, które posiada moja rodzina zaczynam się okropnie denerwować. Tak wiele czasu minęło odkąd byłam w stołówce. Nie wiem, czy moja pomoc jest nadal mile widziana i muszę przyznać, że choć media dały mi spokój to boję się, że ktoś zaalarmuje je o moim pobycie w tamtejszym miejscu. Nie chcę znów przedzierać się przez tłumy spoconych ciał, których właściciele wykrzykują najróżniejsze pytania, sprawiając, że wszystkie wspomnienia wracają.
Kiedy znajdujemy się na miejscu doznaje niemałego szoku. Wokół niedużego i dość poobdzieranego budynku zgromadzona jest dość spora liczba osób. Wnioskując po tym co robią są robotnikami.
Nie czekając, aż ktoś otworzy mi drzwi wyskakuję z samochodu.
-Przepraszam! –krzyczę w kierunku jednego z mężczyzn, który w przeciwieństwie do pozostałych przekłada kartki i monitoruje to co się dzieje. – Czy może mi pan powiedzieć dlaczego ten budynek jest remontowany? – pytam lekko dysząc.
-Ja tutaj tylko wykonuje swoją pracę. Proszę iść do pani Clair. Ona jest tutaj szefową. Zapewne odpowie na pani pytania.
-Dziękuję. – Uśmiecham się w kierunku mężczyzny i biegnę w kierunku dobrze znanej mi siwowłosej kobiety, która swoje życie całkowicie poświęciła na pomocy innym. Kiedy zauważa mnie na początku na jej twarzy można dostrzec zdziwienie, ale zaraz po tym tylko radość. – Pani Clair!
-Skarbie. – Kiedy znajduje się w jej zasięgu bierze mnie w swoje ramiona i bardzo mocno przytula. Wiem, że okropnie za mną tęskniłam, zresztą ze wzajemnością. Czasami myślę o niej jako o mojej babci. Nigdy nie poznałam żadnej prawdziwej, a ona idealnie spełnia kryteria idealnej kandydatki. – Tak bardzo się cieszę, że jesteś cała i zdrowa. Bardzo nam ciebie brakowało.
-Mnie was również, ale co tutaj się dzieje? Nie spodziewałam się zastać czegoś takiego.
-Pewien młody człowiek postanowił przekazać dość sporą sumę pieniędzy na wyremontowanie i powiększenie budynku.
-Może pani powiedzieć, kto okazał się być tak dobroduszny? – Doskonale wiem o kim mowa, ale mimo to muszę się upewnić.
-W tym znajdziesz wszystkie odpowiedzi. – podaje mi śnieżnobiałą kopertę, a wszelkie moje wątpliwości ulatują.
~*~
Droga April!
Słowo przepraszam to za mało, aby zasłużyć na twoje przebaczenie.
Nic nie jest w stanie opisać tego jak bardzo mi przykro z powodu tego, że zraniłem cię psychicznie, jak i fizycznie. Zachowałem się niegodnie i myślę, że nie zasługuje na to, aby znów cię widzieć.
Wiem, że bardzo trudno będzie wynagrodzić ci to wszystko, ale zrobię co w mojej mocy, aby móc zobaczyć twój uśmiech skierowany do mnie.
Moim pierwszym krokiem jest naprawienie czegoś co jest niewątpliwie dla ciebie ważne. Mam nadzieje, że ten pomysł bardziej spodobał ci się od tandetnej wiązki kwiatów, czy też przeterminowanej bombonierki.
Bardzo mi na tobie zależy.
                                                                                                                                                                               Harry

Zaciskam zęby z całej siły bojąc się, że za chwilę się rozpłaczę.
Harry zmienił się nie do poznania. W celi był okrutny i niemal bezduszny, ale teraz nie dość, że walczy o to, abym mu przebaczyła, to jeszcze robi tak wiele dobrego.
-April! – słyszę głos mojej matki i pośpiesznie chowam kawałek papieru wychodząc jej naprzeciw. – Przygotuj się na dzisiejszą kolację. Pojawi się Jacob z rodzicami. 

__________________________________
;D

41 komentarzy:

  1. Boże świetny rozdział!!! Boże taki piękny list i wg ;o

    Hazz ją kocha ;o
    Szkoda tylko ze Jacob 'się pojawi' :C
    Dziękuje
    Next!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacob... Nie lubię go xD a rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej świetny blog☺ zostałaś nominowana do Liebster Awards przez special-fanfiction.blogspot.com, tam znajdziesz szczegóły :)) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. asdfghjkl dzunia piopa nlula kaw! omfg boże kochany! harry kocha april! no to przecież kurwa doskonale widać! jprdl! on jest taki wrażliwy i dobry! M xx

    OdpowiedzUsuń
  5. O moj boze cudowny rozdzial!!!
    Jaki Harry, widac ze mu zalezy.
    Niech ten glupi Jacob sie odczepi i tak April z nim nie bedzie.
    Czekam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Jacob ! nie, nie, nie ! ona musi być z Harry'm <3
    rozdział cudowny ale szkoda, że między nimi do niczego nie doszło ;(
    Harry naprawdę się zmienił ale nawet że to mi się podoba :D
    czekam na kolejny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Łooo jeny! Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam! Coś czuję, że komuś przydałaby się terapia przeciw agresji. No i dłuższa izolacja od chorej rodzinki też byłaby pomocna.... Jestem ciekawa co wydarzy się na kolacji, bo wątpię żeby Harry wbił na białym koniu porywając April w nieznane :)
    Rozdział świetny, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowne, najcudowniejsze

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny proszę niech Jacob okaże się alkoholikiem, cpunem, palaczem , chamem itd, żeby rodzice April nie chcieli jej za niego wydawać!! Albo niech na kolacje przyjdzie Harry i jej się oświadczy :-P. Prooooosze niech oni będą razem :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Idz sobie Jacob. ;( świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny GENIALNY rozdział...;33...nawet nie wiesz jak ja kocham czytać twoje opowiadania..;33...Ten rozdział był taki piękny...<3...Hazz taki słodki, romantyczny..<3...On ją kocha..aaa...kocha ją..<3...Mam nadzieje że będą razem..;33....I April mu wybaczy...i jej rodzice pozwolą jej na normalne życie z Harrym...<3..tylko dlaczego musi być ten Jacob...nie lubię go..wszystko psuje..-_-...Z niecierpliwością czekam na nexta..i życzę dużo, dużo, dużo weny..;**..Pozdrawiam//Kxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Omygy jak miło wejść na bloggera i zobaczyć aż 3 rozdziały tak cudownego opowiadania do przeczytania! ♥
    Martwi mnie jedynie to, że niedługo już koniec, przywiązałam się trochę do bohaterów i ich historii. :( Ale jestem pewna, że Twój kolejny blog będzie równie zaskakujący i jeśli o mnie chodzi to nie przeszkadza mi, że to nie będzie ff. Czytam tak wiele książek, w żadnej z nich nie ma 1D, a mimo wszystko je uwielbiam. Inni też pewnie mają takie zdanie jak ja. :)

    Co do tej historii, omygy ale gorąco! Jak to wszystko czytam to normalnie widzę uczucie między April i Harry'm. Niesamowite jest to, że on tak bardzo oszalał na jej punkcie. Jak przypomnę sobie początkowe rozdziały i porównuję je z tym, to jest ogromna różnica. Harry się zmienił, wiedziałam, że nastąpi to pod wpływem dziewczyny! :D
    Jestem bardzo ciekawa co jeszcze kombinujesz, co się wydarzy na tej kolacji. I czy rodzice April pozwoliliby na związek ze Styles'em...

    A teraz wybacz, ale lecę pocisnąć bekę z Dark Kwiatkowski hahahahah, do następnego XD ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Jackobowi podziekujemy :D rozjdzial jak zawsze świetny :p

    OdpowiedzUsuń
  14. Harry a nie Jacob!
    (zakochał się, Hazz się zakochał :DD) ♥
    Kocham to opowiadanie, definitywnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Proszę cię wejć na aska...

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem w rozsypce. Ten rozdział był przepełniony takimi sprzecznymi emocjami, zmieniały się jak w kalejdoskopie, ze skrajności w skrajność.
    Fantastycznie. <3
    Wybacz, w tym momencie chyba nie stać mnie na nic więcej, jestem zbyt rozemocjonowana.
    A tak poza tym to mam jedną drobną uwagę, które szczerze mówiąc dręczy mnie od jakiegoś czasu. Rzuciło mi się to w oczy podczas jednej z pierwszych Harry'ego z April, a teraz wróciło przy rozmowie Harry'ego z Louisem. Ale od początku.
    W każdym rozdziale bardzo wyraźnie ukazujesz "odmienność" April od reszty społeczeństwa, a robisz to za pomocą języka, jakim posługuje się April. Ma bogatsze słownictwo, bardziej złożone zdania, myślę, że wiesz o co mi chodzi. To jest ok, dzięki temu wyraźniej zarysowujesz charakter tej postaci, a ja wcale nie mam zamiaru Cię od tego odwlekać. Ale oczywiście musi być jakieś "ale".
    Skoro April rzeczywiście postępuje, cytuję: "[...] całkowicie odmiennie od przeciętnych brytyjskich nastolatek.", to myślę, że taki Louise, który wychował i znajdował się w zupełnie odmiennych otoczeniu niż ona, powinien wysławiać się w inny sposób. Najbardziej chyba widać to (może tylko ja widzę, ale niech będzie) w tym fragmencie (znów pozwolę sobie zacytować): "Bronisz się przed tym, ale raz na jakiś czas nie możesz utrzymać kontroli. Twoje oczy błyszczą kiedy wymawiasz jej imię, a uśmiech sam wkrada się na twarz widząc jej sylwetkę. Nie razie dasz radę, ale po pewnym czasie poddasz się bezsilny." Nie wiem jak to inaczej ująć, więc może walnę prosto z mostu: on nie może mówić w taki sposób. W moich oczach to wygląda tak, jakby żyjący w XXI wieku nastolatek grał w teatrze. Współcześni ludzie posługują się (oczywiście z wyjątkami, ale wyjątek potwierdza regułę) innym językiem, bardziej skąpym, niewyrafinowanym, prostym, bo liczy się przekaz a nie forma wypowiedzi. To tak, jakbyś na przykład Ty miała mówić w taki sposób. Wybacz mi moją śmiałość, ale według mnie ten język (podkreślam: dla Louisa) jest nienaturalny, sztuczny. Nie wiem, czy wytłumaczyłam to w zrozumiały sposób, ale myślę, że wiesz o co mi chodzi. I najmocniej przepraszam, jeśli w jakiś sposób uraziłam Cię swoim komentarzem, ale stwierdziłam, że nie będę trzymać tego w sobie i powiem Ci szczerze co myślę.
    Dziękuję Ci za ten niesamowity rozdział, który chyba był momentem kulminacyjnym opowiadania, czyż nie? ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny. xx
    c.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Nawet przez myśl nie powinno ci przejść, że twój komentarz to dla mnie obelga. Okropnie cieszę się widząc, że ktoś jest na tyle odważny, aby napisać coś innego niż tylko pochwały.
      Jeśli chodzi o wypowiedź Louisa to rzeczywiście trochę przesadziłam ;)
      PS: Punkt kulminacyjny dopiero nastąpi ;D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  17. Świetny rozdział ! Od razu widać, że Harry ją kocha *.* A Jacob nie spada, nikt go tutaj nie chce ! No może z wyjątkiem rodziców April xD Co ja tam jeszcze... aha ! Naprawdę cudowny list. Mam nadzieję, że April wybaczy Harry'emu :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Pozdrawiam - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  18. Boże to jest boskie!!
    Normalnie się wzruszyłam :>
    Harry jest wspaniały :*
    Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  19. jacob jest ble. < narzekam jak dziecko>

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepraszam, ale dzisiaj napiszę niesamowicie krótko. Rozdział jest świetny. Normalnie się wzruszyłam. Troskliwy Harry to jak spełnienie marzeń

    OdpowiedzUsuń
  21. "Nasze usta stopione w jedność"- a ja się rozpływam, wyobraźnia szaleje... EPICKIE!!!!
    Nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko 2 rozdziały.
    Lepiej już zacznę płakać małymi ilościami, żeby się przy ostatnim rozdziale nie odwodnić. ;)
    Na samo spojrzenie na imię Jacob mam odruch wymiotny. Kiedy wszystko zaczyna się układać, zawsze musi się ktoś wpieprzyć i spieprzyć.
    Ja mam jedno pytanie. Błagam, tylko nie mów, że bd coś typu, że April już będzie miała brać ślub z tym zasranym księciem od 7 boleści, a Harry wpadnie i będzie typowy "Happy End" z komedii romantycznych. BŁAGAM! Najbardziej nienawidzę takich zakończeń. Chociaż znając Ciebie, to ty raczej nie połasiłaś się na epilog tego typu. Czekam, czekam.

    W wolnej chwili zapraszam do siebie. Opinia takiego "starego wyjadacza" w branży, pozwolisz, że tak Cię określę, jest dla mnie zaszczytem. Serio, wstyd mi Cię o to prosić. Czuję się jak bym pisała do J.K.Rowling, albo kogoś tego typu. Wiem, że to głupie, ale patrząc na ilość obserwatorów na twoich opowiadaniach i poziom pisania, od razu mi się włącza kontrolka "RESPECT". Dobra, znowu się rozpisałam, ugh.

    bake-in-love.blogspot.com

    xx

    OdpowiedzUsuń
  22. Cooo...? Jacob - wynocha! xD
    Ogólnie liczę na happy end ;D Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz ;>

    OdpowiedzUsuń
  23. Kto jest za porwaniem Jacoba? Bo ja napewno

    OdpowiedzUsuń
  24. Co za emocjonujący rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Super !!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Hahn czekam na magiczny moment spotkania Hazzy i tego Jacoba. Uwielbiam twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jacob? Seriooo, tylko nie on, nie znosze tego gościa. Mam nadzieje że wszystko się jakoś ułoży i przebaczy Hazzie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieję że April w końcu się zbuntuje i powie że chce być z Harry'm! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ej ona powinna byc z Harrym, on się o nia stara i troszczy a ten wypadek byl przypadkowy :/
    Tylko nie Jacob, Harry jest od niego lepszy, taki kochany, dal pieniadze na remont stolowki i napisal ze zrobi wszystko zeby wynagrodzic jej zranienie ,kochany , April powiedz rodzicom ze Hazza jest najlepszy i w ogole :*
    Zycze weny i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  30. Awwww...piękny rozdział!!
    Kiedy bd następny??
    Nie mogę doczekać się co będzie dalej!
    Tak bardzo chce żeby byli razem a Jacob poszedl w zapomnienie...

    OdpowiedzUsuń
  31. Awww,piękny Rozdział.
    Czekam na następny!
    Mam nadzieje ze szybko go dodasz

    OdpowiedzUsuń
  32. o matko boska prawie zapomniałam... ona ma narzeczonego czy coś? cholera jasna a mogłoby być tak pięknie. Harry idioto nie pozwól jej wyjść za mąż i odzyskaj ją <3
    do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  33. To jest świetne <3 po prostu kocham twojego bloga. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  34. W poprzednim rozdziale jej ojciec mówił coś o niedotrzymywaniu obietnicy przez córkę ( jeśli chodzi o jej związek z Jacobem) więc myślę, że April mogłaby powiedzieć publicznie na kolacji, że ona dotrzymuje tylko tych obietnic które popełniła :)
    Pozdr
    A

    OdpowiedzUsuń