Nie liczy się kompletnie nic. W
ogóle nie myślę o tym, że moje życie nadal jest zagrożone.
Moje serce uderza tak mocno o
żebra, iż jestem niemal pewna, że Harry doskonale to słyszy. Mam wrażenie, że
moja twarz za chwilę zapłonie. Jednak nie potrafię nic poradzić na to jak ten
chłopak na mnie działa. Oczywistym lekarstwem byłoby po prostu odsunięcie się
od niego. Jednak wcale tego nie chcę. Wiem, że
w ten sposób wystawiam się na ogromne upokorzenie, ale pragnienie bycia
blisko niego jest ode mnie silniejsze.
Kiedy jego twarz przybliża się do
mojej o zaledwie parę milimetrów przestaje myśleć o czymkolwiek. Ostatkiem sił
powstrzymuję się od pokonania ostatniej odległości. Jednak nie jestem na tyle
odważna, aby tego dokonać. Przez chwilę patrzę jak zahipnotyzowana na jego
wargi. Dopiero po paru sekundach, minutach, czy też godzinach spoglądam w górę.
Straciłam poczucie czasu, a on jest taki idealny, iż mam wrażenie, że za chwilę
rozpłynie się w powietrzu, a ja zostanę tutaj sama, zdana jedynie na siebie.
-Harry. – wyrywa się z moich ust
szept. Nie mam pojęcia co oznacza jego łagodny wzrok skierowany na mnie, nie
mam pojęcia czemu służą te ledwo zauważalne iskierki błąkające się po jego
tęczówkach. Nie wiem kompletnie nic. Mój rozum przestał pracować, a ja jedynie
pragnę stać tak do końca świata.
Niespodziewanie chłopak zmniejsza
dystans pomiędzy nami. Skraca go do minimum, aż w końcu mogę poczuć delikatne
muśniecie jego idealnie kształtnych, różowych ust.
Jeśli jest to jeszcze możliwe mój
oddech przyśpiesza jeszcze bardziej.
Następuje kolejne przyjemne
muśnięcie, a ja zamykam oczy. Jedna ręka chłopaka spoczywa na mojej talii
natomiast druga cały czas, albo spokojnie spoczywa na moim policzku, albo
powoli gładzi go.
Później niespodziewanie wszystko
się zmienia.
Odrywamy się, a nasze ciepłe
oddechy mieszają się ze sobą zachowujemy się tak jakbyśmy przebiegli co
najmniej dziesięciokilometrowy maraton. Znów spoglądam w jego cudowne oczy,
które tym razem pogłębiły swój kolor. Widzę szok i niedowierzanie wypisane na
jego twarzy, które pewnie jest odzwierciedleniem tego co on znajduje na mojej.
Fakt, że raz już się całowaliśmy, ale wtedy był to tylko trening. W życiu nie
spodziewałabym się, że to może się powtórzyć.
Tym razem to ja dotykam jego ust.
Choć moje dłonie drżą kiedy wplatam je w jego gładkie i miękkie loki, to zmuszam
się do tego, aby nie stchórzyć i pogłębić pocałunek.
Przez chwilę nie spotyka mnie
żaden odzew. Zaczynam jeszcze bardziej się stresować. Może w jego świecie
kończy się jedynie na delikatnym zetknięciu warg. Może był to akt przyjaźni, a
ja zagalopowałam się sądząc, że to znaczy coś więcej.
Zostaję popchnięta w stronę
ściany. Delikatnie odbijam się od lodowatego betonu, ale zaraz potem czuję
doskonalę każdą jego chropowatość, ponieważ Harry niemal wciska mnie w nią.
Czuję jego bardziej stanowcze ręce na mojej talii i w tym samym momencie
dosłownie atakuje moje usta. Przez chwilę boję się, że nie nadążę, ale zaraz
potem bez problemu łapię rytm. Jest tak jakby nasze wargi były stworzone do
współgrania. Czuję przyjemny ból kiedy z coraz większą siłą na mnie napiera,
ale wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie jest to niesamowicie
przyjemne. Gładzę go po chropowatych policzkach. Badam dokładnie miejsce, w
którym przeważnie pojawiają się jego urocze dołeczki, aż w końcu docieram do
włosów, których fakturę tak bardzo pragnęłam poznać.
Niestety brak powietrza sprawia,
że nie czujemy się zbyt komfortowo. Odrywamy się od siebie, ale nasze ciała w
dalszym ciągu ciasno przylegają do siebie. Chłopak opiera swoje czoło o moje.
-Harry, to było… - szepczę. Chcę
powiedzieć: niesamowite, cudowne, powalające, piękne, namiętne. Zamiast tego z
moich ust wychodzą słowa, które są bardziej rozsądne. - … niestosowne.
Przez zaledwie sekundę, która
wydaje się dla mnie wiecznością, nie dzieje się nic. Atmosfera wokół nas gęstnieje,
a ja czekam tylko aż wybuchnie. Obserwuję jak na twarz chłopaka powoli niczym
fala uderzająca o brzeg nachodzi obojętność. Kolor jego tęczówek nie jest już
tak bardzo intensywny i choć nadal jest piękny to bardziej szary niż zielony.
Odsuwa się ode mnie powoli, a gdzieś w mojej głowie świta myśl, że być może
chcę jak najdłużej stać blisko mnie.
-Rzeczywiście. Masz rację. – Jego
głos jest taki sam jak zawsze, jednak czegoś w nim brakuje. Tak jakby moje
słowa zraniły go tak bardzo, że zamknął się w sobie. Sama nie mogę uwierzyć, że
byłam w stanie powiedzieć coś takiego. To co czułam będąc blisko niego było
czymś naprawdę dziwnym, ale kiedy go całowałam byłam pewna, że w życiu nie
pragnę niczego innego niż właśnie jego. Jednak wiem, że zrobiłam dobrze. Mimo
targających mną emocji nadal muszę utrzymywać zdrowy rozsądek.
Dopiero po paru minutach
zauważam, że chłopak już dawno ode mnie odszedł i właśnie stoi prze
prowizorycznym prysznicem ściągając z siebie kolejne warstwy ubrań. Zdaję sobie
sprawę z tego, że wpatrywanie się w niego nie jest kulturalne, tym bardziej, że
ja sama zakazałam mu przyglądanie się mi. Jednak przez parę sekund walcząc ze
sobą w myślach mam okazje podziwiać pięknie zarysowane mięśnie jego ramion,
klatki piersiowej i brzucha.
Czuję jak znów się czerwienie.
Spuszczam głowę spoglądając na szarą, betonową podłogę. Później biorę parę
głębokich wdechów. Ostatni raz spoglądam na Harry’ego, który teraz jest jedynie
w samej bieliźnie. Zszokowana, a zarazem zmieszana szybko odwracam głowę w drugą
stronę. Idę w kierunku materacu i staram się maksymalnie skupić na rozkładaniu
koca, który ma pełnić rolę prześcieradła, ale nie potrafię.
Moje myśli od razu biegną do tego
co zdarzyło się dosłownie parę minut temu. Nie powinno to być dla mnie niczym
wielkim, w końcu już wcześniej całowaliśmy się, ale wtedy był to jedynie eksperyment.
Choć już wtedy czułam się wyjątkowa to wiedziałam, że dla niego to nie znaczyło
nic. Byłam tylko kolejną dziewczyną, której poszczęściło się. Jednak dzisiejszy
pocałunek był inny. Nie był delikatny, wręcz przeciwnie. Przepełniony był
pragnieniem i namiętnością, ale nie to było najważniejsze. Najbardziej
zaskoczył mnie fakt, że do tej sytuacji doszło z inicjatywy chłopaka. Fakt, że
to ja doprowadziłam do pocałunku, ale to właśnie on zrobił pierwszy krok. Właśnie
to zadecydowało o mojej odwadze.
Udaje mi się uwolnić od
dręczących mnie myśli. Zauważam, że chodzę wokół materacu co chwilę poprawiając
krawędzie czerwono-czarnego koca, który już od dawna leży idealnie. Na jego
brzegu kładę dwie dość spore poduszki, które nie wyglądają na najnowsze. Wiem,
że nie powinnam narzekać, a jedynie cieszyć się z tego co mam, ale widząc
żółte plamy mam dziwne skojarzenia.
Po paru chwilach jestem zmuszona
do tego, aby moja głowa spoczęła na odrażającym materiale. Krzywię się przy
tym, ale kiedy przypominam sobie, że jestem już prawie wolna to od razu mam
więcej sił na to, aby przetrwać tą niebyt przyjemną sytuację. Poza tym wcześniej
byłam narażona na akt przemocy i poniżenia, to co muszę wytrzymać teraz jest
zaledwie drobnostką.
Mimowolnie spoglądam w kierunku
Harry’ego. Ku mojej uldze dzięki zasłonce nie widzę prawie nic. Jedyne co jest
dostrzegalne to zarys jego ciała. Cieszy mnie taka sytuacja, ponieważ
przynajmniej jestem pewna, że chłopak nie widział o parę rzeczy za dużo.
Słyszę jak delikatny plusk wody
ustaje. Od razu przekręcam głowę tak, że moim głównym obiektem zainteresowania
jest jednokolorowy sufit, który jak najbardziej sprzyja temu, aby moje myśli
odleciały hen daleko. Tym razem trafia na nieszczęśnika Joe’go. Nie potrafię
pogodzić się z jego śmiercią. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę do tego zdolna. W
dodatku czuję się odpowiedzialna za to, ponieważ gdyby nie ja pewnie chłopaka
nadal współpracował z nimi.
-Mogę zgasić światło? – pyta
Harry. Błyskawicznie przenoszę spojrzenie na niego. Jestem zaskoczona, że już
zdążył się ubrać i bezszelestnie dojść do wyłącznika.
-Tak. – odpowiadam krótko,
zachrypniętym głosem.
Potem nastaje ciemność, a ja
mimowolnie się wzdrygam.
Dopiero w momencie kiedy czuję
uginający się materac zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiała spać z
chłopakiem na jednym materacu. Od razu czuję się bezpieczniej, bo za nic w
świecie akurat w tym momencie nie chciałabym, aby znajdował się w drugim końcu
pomieszczenia, ale łapię się również na tym, że sztywnieje i wsłuchuję się w
jego oddech. Wątpię, abym teraz zasnęła. W mojej głowie kotłuje się tyle
emocji, że minie jeszcze sporo czasu zanim będę w stanie ochłonąć. W dodatku
mimo dość grubego koca, którym jestem okryta delikatnie dygoczę.
Mijają sekundy, a potem minuty, a
moje ciało nadal się nie uspokaja. Jest jeszcze gorzej. Cały czas leżę
nieruchomo z otwartymi oczami, które widzą jedynie ciemność. Od razu nasuwają
mi się najgorsze obrazy jakie mogłabym sobie wymarzyć. Przypomina mi się
pierwszy dzień w mojej celi gdzie byłam głodna, zmęczona, zdezorientowana,
zrozpaczona, a przede wszystkim przerażona. Nie wiedziałam gdzie jestem i
dlaczego zostałam uprowadzona. W dodatku panowała grobowa ciemność, która w
ogóle mi nie sprzyjała.
-Chodź do mnie. – niespodziewanie
odzywa się Harry. Lekko podskakuję, bo w pomieszczeniu panuje cisza jak makiem
zasiał. W dodatku myślałam, że już dawno pogrążył się w głębokim śnie.
-Słucham? – Niezbyt rozumiem o co
mu chodzi.
Po chwili czuję jego dość ciepłą
dłoń na mojej talii i już po chwili jestem otoczona jego ramieniem. Nie myśląc
wiele kładę głowę na jego torsie. Od razu czuję bicie jego serca oraz
ciepło. Mimo, że nadal dygoczę jest o
niebo lepiej.
-Harry?
-Tak.
-Ten pocałunek…
-Był błędem. Tak rozumiem.
Działałem pod wpływem emocji.– przerywa mi.
-Chyba właśnie tym powinniśmy się
kierować. Emocjami. Sam kiedyś to powiedziałeś.
-Tak, ale nieraz spotyka nas coś co
sprawia, że zaczynamy postrzegać niektóre rzeczy całkowicie odmiennie.
-Więc co będzie z nami? O ile
wiem to przyjaciele nie robią takich rzeczy.
-Ktoś dobrze cię poinformował.
Sam nie mam pojęcia kim my dla siebie jesteśmy. To wszystko jest tak kurewsko
pokręcone! Ta cała sytuacja jest chora! Nie powinniśmy poznać się w takich
okolicznościach! To wszystko powinno wyglądać inaczej! – Chyba nawet on nie
zauważa kiedy zaczyna krzyczeć. Jego serce przyśpiesza. – Jedno jest pewne. Na
pewno nigdy w życiu nie będziemy razem. To jest niemal nierealne.
-Podobało ci się? – pytam niemal
szeptem. Od razu róż pokrywa moje policzki przez co pierwszy raz ciemność jest
dla mnie sprzymierzeńcem.
-Co mi się podobało?
-Pocałunek…
Odpowiada mi cisza. Czuję, że
zaczynam płonąć ze wstydu. Nie powinnam zadawać tego typu pytań. Jednak po
chwili słyszę jego głos.
-Jeszcze nigdy w życiu nie czułem
się tak dobrze. – szepcze, a jego słowa oplatają moje uszy. Delikatnie
uśmiecham się, ale nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Jestem oniemiała i
zaskoczona. Nie mogę uwierzyć, że spośród tych wszystkich dziewczyn, z którymi
miał kontakt to właśnie ja sprawiłam mu przyjemność.
~*~
Życie w piwnicy jest prawie takie
samo jak to które prowadziliśmy w czasie kiedy byliśmy przetrzymywani. Z tą
różnicą, że możemy jeść posiłki kiedy chcemy i w jakich ilościach. Jedyne co
musimy oszczędzać to wodę. A najważniejsze jest chyba to, że co noc zasypiam
parę centymetrów od chłopaka, który z każda chwilą staje się dla mnie coraz
bardziej ważny. Słyszę każdy jego oddech oraz ciepło jego ciała przez co cały
czas mam ochotę wtulić się w jego ramiona. Inną sprawa jest to, że każdego
ranka budzę się i zdaję sobie sprawę, że nieświadomie, ale zrobiłam to.
Przeważnie nastaje parę minut niezręcznej ciszy, ale zaraz potem skupiamy się
na swoich zajęciach, a ta sytuacja przechodzi w niepamięć.
To, że przestał być arogancki
sprawiło, że zmienił się nie do poznania. Dba o mnie, jest miły i choć czasami
obraża się na mnie bez powodu to cieszę się, że go poznałam.
Przez pierwszy dzień
zachowywaliśmy się nadzwyczaj cicho. Ba! Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy nie
chcąc zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi.
Mimo, tego, że nie panują tutaj
najlepsze warunki to po tym co wcześniej przeżywałam jest to dla mnie luksus.
Na szczęście trzy dni minęły
zadziwiająco szybko. Przyszedł czas aby wydostać się z naszego azylu.
Uświadomiłam sobie to dopiero teraz. Kiedy stoję przy Harrym, który ma zamiar
nacisnąć przycisk, który sprawi, że znów będziemy musieli być ostrożni.
Zalewa mnie fala przerażenie.
Moje dłonie zaczynają drżeć i już mam powiedzieć, że być może lepszym
rozwiązaniem będzie jeśli poczekamy jeszcze parę minut, ale słyszę skrzypnięcie
i cichy szmer.
Stało się.
Z trudem nabieram powietrza do
płuc.
-Wszystko będzie w porządku. To
już ostatnia prosta do wolności. – mówi kręcono włosy. Nawet nie wiem kiedy
poznał mnie do tego stopnia, że po wyrazie mojej twarzy jest w stanie
rozszyfrować jakie emocje mną targają.
Spoglądam na niego, a łagodne
spojrzenie jego szmaragdowych tęczówek koi moje nerwy i sprawia, że już tak
bardzo nie chcę wracać do domu.
-Jesteś pewien, że damy radę?
-Najgorsze już za nami. – mówi.
-Być może to tylko złudne
stwierdzenie. Może najgorsze dopiero się stanie. Co jeśli w momencie kiedy
będziemy już tak bardzo blisko celu stanie się coś co nam przeszkodzi?
-W takich momentach trzeba być
optymistą, skarbie. – Patrzę na niego rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Widzę
jak momentalnie skupia swoją uwagę na jakimś mało znaczącym przedmiocie. Wiem,
że sam zdziwiony jest tym w jaki sposób mnie nazwał.
-W takim razie może już ruszymy?
– pytam starając się jakoś załagodzić tą sytuację.
-Tak. Bez sensu jest stanie
tutaj.
Jeszcze raz spoglądam na miejsce,
którego prawdopodobnie już nigdy w życiu nie zobaczę. Sama nie wiem, czy
chciałabym kiedyś tu wrócić. Wiąże się z nim tyle wspomnień. Szkoda tylko, że
te złe przewyższają dobre.
Nie mam żadnego bagażu. Nie
przyszłam tutaj z niczym. Swój plecak, który miałam przygotowany do ucieczki
został mi odebrany. Nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się to z tym co działo
się z nami w zamknięciu. Nie dość, że prawie wyprali nas z uczuć, przestali
traktować jak ludzi ,to w dodatku musieli odebrać ostatnią rzecz którą
posiadałam.
Drewniany domek nie zmienił się
wcale odkąd widziałam go ostatni raz.
Zaciągam się wilgotnym, świeżym
powietrzem, które dziwnym sposobem ma słodkawy smak. Chyba właśnie tego
brakowało mi w zamknięciu.
Przemierzamy las w milczeniu.
Wiem, że lepiej nie ryzykować niepotrzebną rozmową, która może sprowadzić na
nas kłopoty. Nie mogę nasycić się widokiem przyrody, która z racji tego jaka
jest pora roku, powoli obumiera, ale nadal ma niezwykły urok. W efekcie potykam
się o różnorodne korzenie, czy też śliskie liście. Mam wrażenie, że każdy
upadek jest coraz bardziej bolesny.
Nie mam pojęcia ile czasu mija.
Nie wiem, która jest godzina. Czy to wczesny poranek, czy też południe, ale
jedno jest pewne szmer dochodzący z oddali, który z każdym uderzeniem serca
staje się bardziej wyraźny nie jest czymś co pochodzi z natury.
Mija chwila zanim zdam sobie
sprawę co to znaczy. Spoglądam na Harry’ego, a kąciki moich ust mimowolnie
wędrują ku górze.
-To tutaj? – pytam.
Jedyne co robi to z poważną miną
kiwa głową. Chyba tak naprawdę nie jest jeszcze w stanie pojąć tego co się
właśnie dzieje.
Niewiele myśląc zaczynam biec
przed siebie. Nie zważam na to, że za chwilę znów się potknę. Muszę zobaczyć,
że to wszystko to nie jest mój wymysł.
-April! – wydobywa się z ust
chłopaka. Nawet się nie oglądam. Wiem, że wystarczy, że postawi parę większych
kroków zrówna się ze mną.
Las staje się rzadszy, aż
zdyszana staję przed drzewem, które jako jedyne odgradza mnie od ruchliwej
drogi. Mkną nią motory, samochody osobowe, terenowe i ciężarówki, a w nich
ludzie, którzy nie mają pojęcia o tym, że tutaj stoję, że uciekłam z piekła.
-Co teraz? – pytam kiedy Harry
jest już obok mnie.
-Trzeba mieć nadzieję na to, że
któryś z nich zatrzyma się i zawiezie nas do najbliższego miasta. Szczerze
powiedziawszy nie mam pojęcia gdzie jesteśmy. Jedyne co mnie cieszy to to, że
nadal jesteśmy w Anglii.
~*~
Po pół godzinie czekania i
rzucania błagalnych spojrzeń w kierunku kierowców siadamy w jednym z tirów.
Mimo, że brodaty mężczyzna z lekka nadwagą wywołuje we mnie niepokój to czuję,
że w końcu mogę odetchnąć z ulgą. Nie dość, że nie jesteśmy już na otwartej
przestrzeni, która sprawia, że jesteśmy niemal pod odstrzałem to okazuje się,
że jesteśmy około pięćdziesiąt kilometrów od Londynu, a Nick, bo tak ma na imię
kierowca właśnie tam jedzie.
Reszta drogi mija nam
zadziwiająco szybko. Opieram się o ramie Harry’ego, który musi znosić rozmowę z
mężczyzną myślącym, że pasją każdego osobnika płci męskiej jest
motoryzacja. Wiem, że robi to między innymi dlatego, iż boi się pytań które
mogą być dla nas niewygodne. Na szczęście w czasie naszego trzydniowego pobytu
w piwnicy udało nam się wyprać nasze ubrania. Dzięki temu nie wyglądamy tak
podejrzanie jak wcześniej.
~*~
Jestem zaskoczona kiedy na jednej
z ulic Harry decyduje o tym, że musimy wyjść. Nie widzę tutaj siedziby policji,
ani pogotowia, a byłam niemal pewna, że właśnie tam się udamy.
Wychodzimy z samochodu dziękując
Nickowi i życząc bezpiecznej podróży. Mimo, że w mojej pamięci nie zapadnie
jako sympatyczny mężczyzna to już do końca życia będę pamiętać o tym co dla nas
zrobił.
-Hazz. Gdzie idziemy?
-Do mnie. – odpowiada spokojnie.
-Jak to do ciebie? Przecież to
pierwsze miejsce, w którym będą nas szukać. Nie lepiej zgłosić się na policję.
-Wiesz co się wtedy stanie?
Będziemy w centrum uwagi. Media dowiedzą się o tym błyskawicznie. Wieczne
przesłuchania i wywiady. Nie wiem jak ty, ale ja muszę choć na chwilę odpocząć
od tego wszystkiego. Nie mam zamiaru w tej chwili przypominać sobie wszystkiego. Padam z nóg.
-Nie pomyślałam o tym wcześniej.
-OK. Nie możemy tu tak stać, bo
za chwile ktoś może nas rozpoznać i nici z naszego planu.
Łapię mnie za rękę i ciągnie w
kierunku jednej z ulic. Staram się skupić na tym aby stawiać stopę za stopą,
ale szybko dekoncentruje mnie dotyk chłopaka.
-Czy to daleko stąd? – mój głos
lekko drży.
-Nie. – odpowiada krótko, a ja zarazem
jestem przerażona i zadowolona. Nie chcę puścić jego dłoni, bo jego ciepło
sprawia, że przestaję myśleć o czymkolwiek, ale z drugiej strony wiem, że
zaczynam posuwać się za daleko.
__________________________________
Hej!
Powiem tylko tyle: JESTEŚCIE WSPANIALI!!!
Bardzo, bardzo zachęcam was do wejścia na mojego bloga z recenzjami książek.
Ale fantastyczny rozdział! Jestem taka podekscytowana. Udało im się, jupi jej!
OdpowiedzUsuńZnaczy się ja od początku wiedziałam, że im się uda, ale i tak się cieszę. :)
A tak w ogóle to chyba się jeszcze nie znamy.
Od poprzedniego rozdziału (albo poprzedniego poprzedniego, nie jestem pewna) obserwuję Twojego bloga. Już ostatnio miałam dodać komentarz, ale zapomniałam, że nie jestem zalogowana, więc kiedy przełączyłam użytkownika, on oczywiście musiał się usunąć. Nie znoszę pisać dwa razy jednego komentarza (mam nadzieję, że mnie rozumiesz :)), wtedy od razu wpadam w zły nastrój. Ale kiedy zobaczyłam u Ciebie nowy rozdział to stwierdziłam, że muszę skomentować.
Hm, co by tu jeszcze...
A propos treści rozdziału to jestem po prostu zachwycona i możliwe, że piszczałam na głos (na szczęście dom pusty, w przeciwnym wypadku pewnie ktoś wszedłby ze spojrzeniem typu "wut" i musiałabym... musiałabym... nie chce mi to przejść przez gardło (palce?)... musiałabym przerwać rozdział w połowie), kiedy oni się WRESZCIE pocałowali NAPRAWDĘ. Ale jak zobaczyłam ten komentarz, że to było "niestosowne" to po prostu ręce mi opadły. Ale skoro oni teraz idą RAZEM (trzymając się za rączki!) do domu Harry'ego to się trochę pocieszyłam, bo kto wie, co tam wymyślisz, że oni będą robić. Sami. Razem. Pewnie się umyją i pójdą spać... Hihihi... Aż prawie obgryzam paznokcie. :D
Chyba nie przeczytam tego komentarza (-rzu?) przed publikacją, bo jeszcze bym go usunęła, więc niech zostanie, niech się ośmieszę. Iiiiii! Ale się cieszę!
Tak czy owak musisz wiedzieć, że strasznie mi się podobał ten rozdział i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny. Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Jaram się jak Fretka Jeremiaszem"
Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny, żebyś szybko napisała kolejny genialny rozdzialik. :)
c.
Wiesz że to chyba jest najlepszy rozdział w tym opowiadaniu ??
OdpowiedzUsuńUdało im się uciec !! W dodatku się pocałowali!! Ale czy to że oni są już bezpieczni to oznacza że zbliżamy się do epilogu i końca ?? Powiedz że nie!!
Udało sie :D jak ja uwiebiam to opowiadanie tak mnie to ciekawi co dalej bedzie się działo co dalej masz w planie :D
OdpowiedzUsuńO kurcze, strasznie sie ciesze ze sie wydostali, mam nadzieje ze nikt ich nie zauwazy i wszystko pojdzie wedlug planu. Juz nie moge sie doczekac nasteonego rozdzialu:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :http://trust--me--please.blogspot.com/
pozdrawiam :)
Harry i April w piwnicy się spotkali, są potem namiętnie się całowali :P .
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona, wręcz wniebowzięta!!!!!!!!! Pocalowali się, a ja już myślałam, że ją odepchnie albo coś w tym stylu.A tu taka sensacja. Rozdział jest świetny, genialny. Chyba śmiało mogę powiedzieć, że mój ulubiony.
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńBOMBASTYCZNY rozdziały!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDAJCIE.MI.TLENU.SZYBKO.GO.GO ! OMG ! taki genialny, taki cudowny, taki niesamowity ! aaaa ! ale się jaram ! nareszcie im się udało wrócić do domu ! nareszcie , nareszcie, nareszcie YEAH, YEAH, YEAH :D i ta scena z pocałunkiem awww *o* albo w łóżku *o* kocham cię po prostu i tego bloga <3 i bohaterów ;) ale jestem ciekawa jak teraz będzie wyglądało ich życie, z dala od tego piekła, zła, od tych pieprzniętych ludzi ? musi być tylko lepiej i lepiej :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i pozdrawiam ! xx
Omg, kocham cię. Jesteś boska. Rozdział świetny. Uwielbiam tego bloga. Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału bardzo mi się podoba buziaki <3 pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńwreszcie sa w londynie. co za szczescie . cholernie mnie to cieszy.
OdpowiedzUsuńi sie calowali .
wspanialy ♡♥♡
kocham <3
OdpowiedzUsuńFantastyczny :D Czyżby im się udało?? :D :D Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńO mamuniu, strasznie przepraszam, ale w ogóle nie miałam głowy, żeby ostatnio czytać Taken, czy komentować. Wciąż jestem trochę przybita tym, że sama zakończyłam już swoje opowiadanie. c:
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że April powoli zakochuje się w naszej gwiazdeczce. :D A i on coś się milszy zrobił, bardzo mnie to cieszy. Wreszcie widzimy, jaki Harry jest naprawdę i że ma uczucia. To, jak po nią wrócił i później jak się troszczył, było strasznie słodkie. :') A ten ich pocałunek... O matko, czułam się trochę, jakbym ich podglądała, albo jakbym to ja była przyciskana do ściany. Genialnie opisane, za co podziwiam. Ja potrafię sobie takie sceny układać w głowie (wieem, nieładnie tak :D), ale jak przychodzi co do czego, to nie wiem jakich słów i wyrażeń używać.
"Niestosowne" - serio?! Czy coś w tych czasach jest jeszcze niestosowne?!
Dobra, wiele rzeczy, ale w życiu bym tak nie powiedziała o pocałunku z Harry'm, hahaha. Oj April, April. :)
Na koniec dodam, że ciekawi mnie strasznie o czym myślał Hazza, kiedy April myślała, że śpi, a ten kazał jej się przytulić. Nie wiem dlaczego, ale cholernie mnie to zastanawia. A także to, czemu uważa, że nigdy nie będą razem. Bitch please, nawet ja wiem, że będą! :D
Do następnego xx
NEXTTTTT!!!!!!
OdpowiedzUsuńJezu świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńAle.. Co dalej?
Dziękuję
Next! ;**
Jestem tak okropnie ciekawa co będzie dalej, że nie wiem jak wytrzymam te kilka dni do następnego rozdziału. Myślę że na tę chwile czekałam całe opowiadanie i już chce wiedzieć jak zespół i rodzice April zareagują i co April zrobi "sama ze sobą" Nie każ długo czekać.
OdpowiedzUsuńTeż jesteś wspaniała i utalentowana na dodatek :)
OMG....zaczekaj ochłonę....1,2.....OMG nie mogę...jaki ten rozdział był świetny?,niesamowity?,wspaniały?...po prostu GENIALNY..!!!...Hazz i April się aww....całowali..*.*....nareszcie się wydostali..*.*..iiii..idą do domu Stylesa...hihihi....;33...będą tam sami..;33....jak ja kocham twoje opowiadania...najlepszy rozdział w tym opowiadaniu...;33..kocham..<3....czekam na nexta i życzę weny..;**/Kxx
OdpowiedzUsuńOmfg nie samowity *0*
OdpowiedzUsuńkovjam to czytac jest tzk nie samowicie pisany :"') czekam na nextt <3
kocham <3<3<3
Boże, ten rozdział poruszył moje serce! :c kocham ten rozdział! Harry ja kocha, tralala, ja to wieem! M xx
OdpowiedzUsuńZajebiiiistyyyy rozdzial ja zwykle. Napiszz kolejny i kolejny i nastepny nie przestawaj.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Wreszcie ją pocałował :).
OdpowiedzUsuńProsze napisz kolejny, dlaczego musimy tak dlugo czekac ???????!!!
OdpowiedzUsuńJejku udało im się!!! :D jak ja się cieszę. April się przywiązuje do Harrego, ciekawe czy z drugiej strony i też tak się dzieje. Idą teraz do jego domu :D rozdział poprostu boski. Dziękuję :*
OdpowiedzUsuńBoskie.
OdpowiedzUsuńMatko, udało się :D
Rozdział po prostu boski oby tak dalej :D
Zniecierpliwiona czekam na kolejny wspaniały rozdział :D
Zapraszam na mojego bloga:
azgart.blogspot.com
Sorry za spam ale chcę przeczytać twoją opinię ;D
EPICKIE!
OdpowiedzUsuńJej! Udało im się!
Tym pocałunkiem na początku pogłaskałaś moją duszę.
Och no, niech oni już będą razem!
Mam takie nurtujące pytanie. Ile mniej - więcej zostało rozdziałów do końca opowiadania? Bo ja mam takie cholerne przeczucie, że niewiele. OBY NIE.
Czekam na next xx.
Około 8 ;)
UsuńAww *.* Jakie słodziaki <3
OdpowiedzUsuńSuper, boski i zajabiasty!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Twój blog został nominowany do Liebster Award.. Więcej u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://together-through-life-honey.blogspot.com/2014/07/liebster-award_12.html
Najlepszy rozdział z tego opowiadania najlepszy kocham go i czekam na next
OdpowiedzUsuńBoski Kocham Kocham KOCHAM *,*
OdpowiedzUsuńnajlepszy rozdział ever forever XDD :D Kocham twojego bloga ! : 33
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!!!! Tak sie ciesze ze uciekli!!! Z niecierpliwoscia czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńBoże!! Kocham ten rozdział!! Nie mogę się doczekać następnego!! Chyba za dużo tych wykrzykników!! Ale jestem tak podekscytowana tym rozdziałem tą akcją, kij z tym że rozdział już dodany dawno xd Mam jedno pytanie ile rozdziałów do końca opowiadania? Bo nie za bardzo chce mi się żegnać z tym opowiadaniem.. A wygląda na to że jak już uciekli to teraz będzie kilka gorących scenek w domu Harrego i koniec... ale mam nadzieję żę rozwiniesz to.. albo że tak planujesz xd życzę dużo weny :**
OdpowiedzUsuńJuż skończyłam pisać całe opowiadanie, więc wyszło, że pozostało jeszcze 5 rozdziałów, ale ostatni jest tak długi, że można uznać go za dwa ;)
UsuńSkoro skończyłaś to szybciutko wstawiaj, a nie - trzymasz nas tak w niepewności. No nie bądź taka. :)
Usuń*.* zajebisty rozdział! mam nadzieje że oni z siebie nie zrezygnują i będą o to walczyć, czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńHi hi, pocałunek Harry'ego i April! :D
No i w ogóle mam nadzieję, że już nic im nie zagrozi :)