czwartek, 10 lipca 2014

22



Nie liczy się kompletnie nic. W ogóle nie myślę o tym, że moje życie nadal jest zagrożone.
Moje serce uderza tak mocno o żebra, iż jestem niemal pewna, że Harry doskonale to słyszy. Mam wrażenie, że moja twarz za chwilę zapłonie. Jednak nie potrafię nic poradzić na to jak ten chłopak na mnie działa. Oczywistym lekarstwem byłoby po prostu odsunięcie się od niego. Jednak wcale tego nie chcę. Wiem, że  w ten sposób wystawiam się na ogromne upokorzenie, ale pragnienie bycia blisko niego jest ode mnie silniejsze.
Kiedy jego twarz przybliża się do mojej o zaledwie parę milimetrów przestaje myśleć o czymkolwiek. Ostatkiem sił powstrzymuję się od pokonania ostatniej odległości. Jednak nie jestem na tyle odważna, aby tego dokonać. Przez chwilę patrzę jak zahipnotyzowana na jego wargi. Dopiero po paru sekundach, minutach, czy też godzinach spoglądam w górę. Straciłam poczucie czasu, a on jest taki idealny, iż mam wrażenie, że za chwilę rozpłynie się w powietrzu, a ja zostanę tutaj sama, zdana jedynie na siebie.
-Harry. – wyrywa się z moich ust szept. Nie mam pojęcia co oznacza jego łagodny wzrok skierowany na mnie, nie mam pojęcia czemu służą te ledwo zauważalne iskierki błąkające się po jego tęczówkach. Nie wiem kompletnie nic. Mój rozum przestał pracować, a ja jedynie pragnę stać tak do końca świata.
Niespodziewanie chłopak zmniejsza dystans pomiędzy nami. Skraca go do minimum, aż w końcu mogę poczuć delikatne muśniecie jego idealnie kształtnych, różowych ust.
Jeśli jest to jeszcze możliwe mój oddech przyśpiesza jeszcze bardziej.
Następuje kolejne przyjemne muśnięcie, a ja zamykam oczy. Jedna ręka chłopaka spoczywa na mojej talii natomiast druga cały czas, albo spokojnie spoczywa na moim policzku, albo powoli gładzi go.
Później niespodziewanie wszystko się zmienia.
Odrywamy się, a nasze ciepłe oddechy mieszają się ze sobą zachowujemy się tak jakbyśmy przebiegli co najmniej dziesięciokilometrowy maraton. Znów spoglądam w jego cudowne oczy, które tym razem pogłębiły swój kolor. Widzę szok i niedowierzanie wypisane na jego twarzy, które pewnie jest odzwierciedleniem tego co on znajduje na mojej. Fakt, że raz już się całowaliśmy, ale wtedy był to tylko trening. W życiu nie spodziewałabym się, że to może się powtórzyć.
Tym razem to ja dotykam jego ust. Choć moje dłonie drżą kiedy wplatam je w jego gładkie i miękkie loki, to zmuszam się do tego, aby nie stchórzyć i pogłębić pocałunek.
Przez chwilę nie spotyka mnie żaden odzew. Zaczynam jeszcze bardziej się stresować. Może w jego świecie kończy się jedynie na delikatnym zetknięciu warg. Może był to akt przyjaźni, a ja zagalopowałam się sądząc, że to znaczy coś więcej.
Zostaję popchnięta w stronę ściany. Delikatnie odbijam się od lodowatego betonu, ale zaraz potem czuję doskonalę każdą jego chropowatość, ponieważ Harry niemal wciska mnie w nią. Czuję jego bardziej stanowcze ręce na mojej talii i w tym samym momencie dosłownie atakuje moje usta. Przez chwilę boję się, że nie nadążę, ale zaraz potem bez problemu łapię rytm. Jest tak jakby nasze wargi były stworzone do współgrania. Czuję przyjemny ból kiedy z coraz większą siłą na mnie napiera, ale wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie jest to niesamowicie przyjemne. Gładzę go po chropowatych policzkach. Badam dokładnie miejsce, w którym przeważnie pojawiają się jego urocze dołeczki, aż w końcu docieram do włosów, których fakturę tak bardzo pragnęłam poznać.
Niestety brak powietrza sprawia, że nie czujemy się zbyt komfortowo. Odrywamy się od siebie, ale nasze ciała w dalszym ciągu ciasno przylegają do siebie. Chłopak opiera swoje czoło o moje.
-Harry, to było… - szepczę. Chcę powiedzieć: niesamowite, cudowne, powalające, piękne, namiętne. Zamiast tego z moich ust wychodzą słowa, które są bardziej rozsądne. - … niestosowne.
Przez zaledwie sekundę, która wydaje się dla mnie wiecznością, nie dzieje się nic. Atmosfera wokół nas gęstnieje, a ja czekam tylko aż wybuchnie. Obserwuję jak na twarz chłopaka powoli niczym fala uderzająca o brzeg nachodzi obojętność. Kolor jego tęczówek nie jest już tak bardzo intensywny i choć nadal jest piękny to bardziej szary niż zielony. Odsuwa się ode mnie powoli, a gdzieś w mojej głowie świta myśl, że być może chcę jak najdłużej stać blisko mnie.
-Rzeczywiście. Masz rację. – Jego głos jest taki sam jak zawsze, jednak czegoś w nim brakuje. Tak jakby moje słowa zraniły go tak bardzo, że zamknął się w sobie. Sama nie mogę uwierzyć, że byłam w stanie powiedzieć coś takiego. To co czułam będąc blisko niego było czymś naprawdę dziwnym, ale kiedy go całowałam byłam pewna, że w życiu nie pragnę niczego innego niż właśnie jego. Jednak wiem, że zrobiłam dobrze. Mimo targających mną emocji nadal muszę utrzymywać zdrowy rozsądek.
Dopiero po paru minutach zauważam, że chłopak już dawno ode mnie odszedł i właśnie stoi prze prowizorycznym prysznicem ściągając z siebie kolejne warstwy ubrań. Zdaję sobie sprawę z tego, że wpatrywanie się w niego nie jest kulturalne, tym bardziej, że ja sama zakazałam mu przyglądanie się mi. Jednak przez parę sekund walcząc ze sobą w myślach mam okazje podziwiać pięknie zarysowane mięśnie jego ramion, klatki piersiowej i brzucha.
Czuję jak znów się czerwienie. Spuszczam głowę spoglądając na szarą, betonową podłogę. Później biorę parę głębokich wdechów. Ostatni raz spoglądam na Harry’ego, który teraz jest jedynie w samej bieliźnie. Zszokowana, a zarazem zmieszana szybko odwracam głowę w drugą stronę. Idę w kierunku materacu i staram się maksymalnie skupić na rozkładaniu koca, który ma pełnić rolę prześcieradła, ale nie potrafię.
Moje myśli od razu biegną do tego co zdarzyło się dosłownie parę minut temu. Nie powinno to być dla mnie niczym wielkim, w końcu już wcześniej całowaliśmy się, ale wtedy był to jedynie eksperyment. Choć już wtedy czułam się wyjątkowa to wiedziałam, że dla niego to nie znaczyło nic. Byłam tylko kolejną dziewczyną, której poszczęściło się. Jednak dzisiejszy pocałunek był inny. Nie był delikatny, wręcz przeciwnie. Przepełniony był pragnieniem i namiętnością, ale nie to było najważniejsze. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że do tej sytuacji doszło z inicjatywy chłopaka. Fakt, że to ja doprowadziłam do pocałunku, ale to właśnie on zrobił pierwszy krok. Właśnie to zadecydowało o mojej odwadze.
Udaje mi się uwolnić od dręczących mnie myśli. Zauważam, że chodzę wokół materacu co chwilę poprawiając krawędzie czerwono-czarnego koca, który już od dawna leży idealnie. Na jego brzegu kładę dwie dość spore poduszki, które nie wyglądają na najnowsze. Wiem, że nie powinnam narzekać, a jedynie cieszyć się z tego co mam, ale widząc żółte plamy mam dziwne skojarzenia.
Po paru chwilach jestem zmuszona do tego, aby moja głowa spoczęła na odrażającym materiale. Krzywię się przy tym, ale kiedy przypominam sobie, że jestem już prawie wolna to od razu mam więcej sił na to, aby przetrwać tą niebyt przyjemną sytuację. Poza tym wcześniej byłam narażona na akt przemocy i poniżenia, to co muszę wytrzymać teraz jest zaledwie drobnostką.
Mimowolnie spoglądam w kierunku Harry’ego. Ku mojej uldze dzięki zasłonce nie widzę prawie nic. Jedyne co jest dostrzegalne to zarys jego ciała. Cieszy mnie taka sytuacja, ponieważ przynajmniej jestem pewna, że chłopak nie widział o parę rzeczy za dużo.
Słyszę jak delikatny plusk wody ustaje. Od razu przekręcam głowę tak, że moim głównym obiektem zainteresowania jest jednokolorowy sufit, który jak najbardziej sprzyja temu, aby moje myśli odleciały hen daleko. Tym razem trafia na nieszczęśnika Joe’go. Nie potrafię pogodzić się z jego śmiercią. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę do tego zdolna. W dodatku czuję się odpowiedzialna za to, ponieważ gdyby nie ja pewnie chłopaka nadal współpracował z nimi.
-Mogę zgasić światło? – pyta Harry. Błyskawicznie przenoszę spojrzenie na niego. Jestem zaskoczona, że już zdążył się ubrać i bezszelestnie dojść do wyłącznika.
-Tak. – odpowiadam krótko, zachrypniętym głosem.
Potem nastaje ciemność, a ja mimowolnie się wzdrygam.
Dopiero w momencie kiedy czuję uginający się materac zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiała spać z chłopakiem na jednym materacu. Od razu czuję się bezpieczniej, bo za nic w świecie akurat w tym momencie nie chciałabym, aby znajdował się w drugim końcu pomieszczenia, ale łapię się również na tym, że sztywnieje i wsłuchuję się w jego oddech. Wątpię, abym teraz zasnęła. W mojej głowie kotłuje się tyle emocji, że minie jeszcze sporo czasu zanim będę w stanie ochłonąć. W dodatku mimo dość grubego koca, którym jestem okryta delikatnie dygoczę.
Mijają sekundy, a potem minuty, a moje ciało nadal się nie uspokaja. Jest jeszcze gorzej. Cały czas leżę nieruchomo z otwartymi oczami, które widzą jedynie ciemność. Od razu nasuwają mi się najgorsze obrazy jakie mogłabym sobie wymarzyć. Przypomina mi się pierwszy dzień w mojej celi gdzie byłam głodna, zmęczona, zdezorientowana, zrozpaczona, a przede wszystkim przerażona. Nie wiedziałam gdzie jestem i dlaczego zostałam uprowadzona. W dodatku panowała grobowa ciemność, która w ogóle mi nie sprzyjała.
-Chodź do mnie. – niespodziewanie odzywa się Harry. Lekko podskakuję, bo w pomieszczeniu panuje cisza jak makiem zasiał. W dodatku myślałam, że już dawno pogrążył się w głębokim śnie.
-Słucham? – Niezbyt rozumiem o co mu chodzi.
Po chwili czuję jego dość ciepłą dłoń na mojej talii i już po chwili jestem otoczona jego ramieniem. Nie myśląc wiele kładę głowę na jego torsie. Od razu czuję bicie jego serca oraz ciepło.  Mimo, że nadal dygoczę jest o niebo lepiej.
-Harry?
-Tak.
-Ten pocałunek…
-Był błędem. Tak rozumiem. Działałem pod wpływem emocji.– przerywa mi.  
-Chyba właśnie tym powinniśmy się kierować. Emocjami. Sam kiedyś to powiedziałeś.
-Tak, ale nieraz spotyka nas coś co sprawia, że zaczynamy postrzegać niektóre rzeczy całkowicie odmiennie.
-Więc co będzie z nami? O ile wiem to przyjaciele nie robią takich rzeczy.
-Ktoś dobrze cię poinformował. Sam nie mam pojęcia kim my dla siebie jesteśmy. To wszystko jest tak kurewsko pokręcone! Ta cała sytuacja jest chora! Nie powinniśmy poznać się w takich okolicznościach! To wszystko powinno wyglądać inaczej! – Chyba nawet on nie zauważa kiedy zaczyna krzyczeć. Jego serce przyśpiesza. – Jedno jest pewne. Na pewno nigdy w życiu nie będziemy razem. To jest niemal nierealne.
-Podobało ci się? – pytam niemal szeptem. Od razu róż pokrywa moje policzki przez co pierwszy raz ciemność jest dla mnie sprzymierzeńcem.
-Co mi się podobało?
-Pocałunek…

Odpowiada mi cisza. Czuję, że zaczynam płonąć ze wstydu. Nie powinnam zadawać tego typu pytań. Jednak po chwili słyszę jego głos.
-Jeszcze nigdy w życiu nie czułem się tak dobrze. – szepcze, a jego słowa oplatają moje uszy. Delikatnie uśmiecham się, ale nie jestem w stanie zrobić nic więcej. Jestem oniemiała i zaskoczona. Nie mogę uwierzyć, że spośród tych wszystkich dziewczyn, z którymi miał kontakt to właśnie ja sprawiłam mu przyjemność.
~*~
Życie w piwnicy jest prawie takie samo jak to które prowadziliśmy w czasie kiedy byliśmy przetrzymywani. Z tą różnicą, że możemy jeść posiłki kiedy chcemy i w jakich ilościach. Jedyne co musimy oszczędzać to wodę. A najważniejsze jest chyba to, że co noc zasypiam parę centymetrów od chłopaka, który z każda chwilą staje się dla mnie coraz bardziej ważny. Słyszę każdy jego oddech oraz ciepło jego ciała przez co cały czas mam ochotę wtulić się w jego ramiona. Inną sprawa jest to, że każdego ranka budzę się i zdaję sobie sprawę, że nieświadomie, ale zrobiłam to. Przeważnie nastaje parę minut niezręcznej ciszy, ale zaraz potem skupiamy się na swoich zajęciach, a ta sytuacja przechodzi w niepamięć.
To, że przestał być arogancki sprawiło, że zmienił się nie do poznania. Dba o mnie, jest miły i choć czasami obraża się na mnie bez powodu to cieszę się, że go poznałam.
Przez pierwszy dzień zachowywaliśmy się nadzwyczaj cicho. Ba! Prawie ze sobą nie rozmawialiśmy nie chcąc zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi.
Mimo, tego, że nie panują tutaj najlepsze warunki to po tym co wcześniej przeżywałam jest to dla mnie luksus.
Na szczęście trzy dni minęły zadziwiająco szybko. Przyszedł czas aby wydostać się z naszego azylu. Uświadomiłam sobie to dopiero teraz. Kiedy stoję przy Harrym, który ma zamiar nacisnąć przycisk, który sprawi, że znów będziemy musieli być ostrożni.
Zalewa mnie fala przerażenie. Moje dłonie zaczynają drżeć i już mam powiedzieć, że być może lepszym rozwiązaniem będzie jeśli poczekamy jeszcze parę minut, ale słyszę skrzypnięcie i cichy szmer.
Stało się.
Z trudem nabieram powietrza do płuc.
-Wszystko będzie w porządku. To już ostatnia prosta do wolności. – mówi  kręcono włosy. Nawet nie wiem kiedy poznał mnie do tego stopnia, że po wyrazie mojej twarzy jest w stanie rozszyfrować jakie emocje mną targają.
Spoglądam na niego, a łagodne spojrzenie jego szmaragdowych tęczówek koi moje nerwy i sprawia, że już tak bardzo nie chcę wracać do domu.
-Jesteś pewien, że damy radę?
-Najgorsze już za nami. – mówi.
-Być może to tylko złudne stwierdzenie. Może najgorsze dopiero się stanie. Co jeśli w momencie kiedy będziemy już tak bardzo blisko celu stanie się coś co nam przeszkodzi?
-W takich momentach trzeba być optymistą, skarbie. – Patrzę na niego rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Widzę jak momentalnie skupia swoją uwagę na jakimś mało znaczącym przedmiocie. Wiem, że sam zdziwiony jest tym w jaki sposób mnie nazwał.
-W takim razie może już ruszymy? – pytam starając się jakoś załagodzić tą sytuację.
-Tak. Bez sensu jest stanie tutaj.
Jeszcze raz spoglądam na miejsce, którego prawdopodobnie już nigdy w życiu nie zobaczę. Sama nie wiem, czy chciałabym kiedyś tu wrócić. Wiąże się z nim tyle wspomnień. Szkoda tylko, że te złe przewyższają dobre.
Nie mam żadnego bagażu. Nie przyszłam tutaj z niczym. Swój plecak, który miałam przygotowany do ucieczki został mi odebrany. Nie wiem dlaczego, ale kojarzy mi się to z tym co działo się z nami w zamknięciu. Nie dość, że prawie wyprali nas z uczuć, przestali traktować jak ludzi ,to w dodatku musieli odebrać ostatnią rzecz którą posiadałam.
Drewniany domek nie zmienił się wcale odkąd widziałam go ostatni raz.
Zaciągam się wilgotnym, świeżym powietrzem, które dziwnym sposobem ma słodkawy smak. Chyba właśnie tego brakowało mi w zamknięciu.
Przemierzamy las w milczeniu. Wiem, że lepiej nie ryzykować niepotrzebną rozmową, która może sprowadzić na nas kłopoty. Nie mogę nasycić się widokiem przyrody, która z racji tego jaka jest pora roku, powoli obumiera, ale nadal ma niezwykły urok. W efekcie potykam się o różnorodne korzenie, czy też śliskie liście. Mam wrażenie, że każdy upadek jest coraz bardziej bolesny.
Nie mam pojęcia ile czasu mija. Nie wiem, która jest godzina. Czy to wczesny poranek, czy też południe, ale jedno jest pewne szmer dochodzący z oddali, który z każdym uderzeniem serca staje się bardziej wyraźny nie jest czymś co pochodzi z natury.
Mija chwila zanim zdam sobie sprawę co to znaczy. Spoglądam na Harry’ego, a kąciki moich ust mimowolnie wędrują ku górze.
-To tutaj? – pytam.
Jedyne co robi to z poważną miną kiwa głową. Chyba tak naprawdę nie jest jeszcze w stanie pojąć tego co się właśnie dzieje.
Niewiele myśląc zaczynam biec przed siebie. Nie zważam na to, że za chwilę znów się potknę. Muszę zobaczyć, że to wszystko to nie jest mój wymysł.
-April! – wydobywa się z ust chłopaka. Nawet się nie oglądam. Wiem, że wystarczy, że postawi parę większych kroków zrówna się ze mną.
Las staje się rzadszy, aż zdyszana staję przed drzewem, które jako jedyne odgradza mnie od ruchliwej drogi. Mkną nią motory, samochody osobowe, terenowe i ciężarówki, a w nich ludzie, którzy nie mają pojęcia o tym, że tutaj stoję, że uciekłam z piekła.
-Co teraz? – pytam kiedy Harry jest już obok mnie.
-Trzeba mieć nadzieję na to, że któryś z nich zatrzyma się i zawiezie nas do najbliższego miasta. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia gdzie jesteśmy. Jedyne co mnie cieszy to to, że nadal jesteśmy w Anglii.
~*~
Po pół godzinie czekania i rzucania błagalnych spojrzeń w kierunku kierowców siadamy w jednym z tirów. Mimo, że brodaty mężczyzna z lekka nadwagą wywołuje we mnie niepokój to czuję, że w końcu mogę odetchnąć z ulgą. Nie dość, że nie jesteśmy już na otwartej przestrzeni, która sprawia, że jesteśmy niemal pod odstrzałem to okazuje się, że jesteśmy około pięćdziesiąt kilometrów od Londynu, a Nick, bo tak ma na imię kierowca właśnie tam jedzie.
Reszta drogi mija nam zadziwiająco szybko. Opieram się o ramie Harry’ego, który musi znosić rozmowę z mężczyzną myślącym, że pasją każdego osobnika płci męskiej jest motoryzacja. Wiem, że robi to między innymi dlatego, iż boi się pytań które mogą być dla nas niewygodne. Na szczęście w czasie naszego trzydniowego pobytu w piwnicy udało nam się wyprać nasze ubrania. Dzięki temu nie wyglądamy tak podejrzanie jak wcześniej.
~*~
Jestem zaskoczona kiedy na jednej z ulic Harry decyduje o tym, że musimy wyjść. Nie widzę tutaj siedziby policji, ani pogotowia, a byłam niemal pewna, że właśnie tam się udamy.
Wychodzimy z samochodu dziękując Nickowi i życząc bezpiecznej podróży. Mimo, że w mojej pamięci nie zapadnie jako sympatyczny mężczyzna to już do końca życia będę pamiętać o tym co dla nas zrobił.
-Hazz. Gdzie idziemy?
-Do mnie. – odpowiada spokojnie.
-Jak to do ciebie? Przecież to pierwsze miejsce, w którym będą nas szukać. Nie lepiej zgłosić się na policję.
-Wiesz co się wtedy stanie? Będziemy w centrum uwagi. Media dowiedzą się o tym błyskawicznie. Wieczne przesłuchania i wywiady. Nie wiem jak ty, ale ja muszę choć na chwilę odpocząć od tego wszystkiego. Nie mam zamiaru w tej chwili przypominać sobie wszystkiego. Padam z nóg.
-Nie pomyślałam o tym wcześniej.
-OK. Nie możemy tu tak stać, bo za chwile ktoś może nas rozpoznać i nici z naszego planu.
Łapię mnie za rękę i ciągnie w kierunku jednej z ulic. Staram się skupić na tym aby stawiać stopę za stopą, ale szybko dekoncentruje mnie dotyk chłopaka.
-Czy to daleko stąd? – mój głos lekko drży.
-Nie. – odpowiada krótko, a ja zarazem jestem przerażona i zadowolona. Nie chcę puścić jego dłoni, bo jego ciepło sprawia, że przestaję myśleć o czymkolwiek, ale z drugiej strony wiem, że zaczynam posuwać się za daleko. 
 __________________________________
Hej!
Powiem tylko tyle: JESTEŚCIE WSPANIALI!!!

Bardzo, bardzo zachęcam was do wejścia na mojego bloga z recenzjami książek. 


40 komentarzy:

  1. Ale fantastyczny rozdział! Jestem taka podekscytowana. Udało im się, jupi jej!
    Znaczy się ja od początku wiedziałam, że im się uda, ale i tak się cieszę. :)
    A tak w ogóle to chyba się jeszcze nie znamy.
    Od poprzedniego rozdziału (albo poprzedniego poprzedniego, nie jestem pewna) obserwuję Twojego bloga. Już ostatnio miałam dodać komentarz, ale zapomniałam, że nie jestem zalogowana, więc kiedy przełączyłam użytkownika, on oczywiście musiał się usunąć. Nie znoszę pisać dwa razy jednego komentarza (mam nadzieję, że mnie rozumiesz :)), wtedy od razu wpadam w zły nastrój. Ale kiedy zobaczyłam u Ciebie nowy rozdział to stwierdziłam, że muszę skomentować.
    Hm, co by tu jeszcze...
    A propos treści rozdziału to jestem po prostu zachwycona i możliwe, że piszczałam na głos (na szczęście dom pusty, w przeciwnym wypadku pewnie ktoś wszedłby ze spojrzeniem typu "wut" i musiałabym... musiałabym... nie chce mi to przejść przez gardło (palce?)... musiałabym przerwać rozdział w połowie), kiedy oni się WRESZCIE pocałowali NAPRAWDĘ. Ale jak zobaczyłam ten komentarz, że to było "niestosowne" to po prostu ręce mi opadły. Ale skoro oni teraz idą RAZEM (trzymając się za rączki!) do domu Harry'ego to się trochę pocieszyłam, bo kto wie, co tam wymyślisz, że oni będą robić. Sami. Razem. Pewnie się umyją i pójdą spać... Hihihi... Aż prawie obgryzam paznokcie. :D
    Chyba nie przeczytam tego komentarza (-rzu?) przed publikacją, bo jeszcze bym go usunęła, więc niech zostanie, niech się ośmieszę. Iiiiii! Ale się cieszę!
    Tak czy owak musisz wiedzieć, że strasznie mi się podobał ten rozdział i z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny. Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Jaram się jak Fretka Jeremiaszem"
    Pozdrawiam i życzę dużo dużo weny, żebyś szybko napisała kolejny genialny rozdzialik. :)
    c.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz że to chyba jest najlepszy rozdział w tym opowiadaniu ??
    Udało im się uciec !! W dodatku się pocałowali!! Ale czy to że oni są już bezpieczni to oznacza że zbliżamy się do epilogu i końca ?? Powiedz że nie!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Udało sie :D jak ja uwiebiam to opowiadanie tak mnie to ciekawi co dalej bedzie się działo co dalej masz w planie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, strasznie sie ciesze ze sie wydostali, mam nadzieje ze nikt ich nie zauwazy i wszystko pojdzie wedlug planu. Juz nie moge sie doczekac nasteonego rozdzialu:)
    Zapraszam do mnie :http://trust--me--please.blogspot.com/
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry i April w piwnicy się spotkali, są potem namiętnie się całowali :P .
    Jestem zachwycona, wręcz wniebowzięta!!!!!!!!! Pocalowali się, a ja już myślałam, że ją odepchnie albo coś w tym stylu.A tu taka sensacja. Rozdział jest świetny, genialny. Chyba śmiało mogę powiedzieć, że mój ulubiony.

    OdpowiedzUsuń
  6. BOMBASTYCZNY rozdziały!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. DAJCIE.MI.TLENU.SZYBKO.GO.GO ! OMG ! taki genialny, taki cudowny, taki niesamowity ! aaaa ! ale się jaram ! nareszcie im się udało wrócić do domu ! nareszcie , nareszcie, nareszcie YEAH, YEAH, YEAH :D i ta scena z pocałunkiem awww *o* albo w łóżku *o* kocham cię po prostu i tego bloga <3 i bohaterów ;) ale jestem ciekawa jak teraz będzie wyglądało ich życie, z dala od tego piekła, zła, od tych pieprzniętych ludzi ? musi być tylko lepiej i lepiej :D
    czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, kocham cię. Jesteś boska. Rozdział świetny. Uwielbiam tego bloga. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiste opowiadanie nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału bardzo mi się podoba buziaki <3 pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  10. wreszcie sa w londynie. co za szczescie . cholernie mnie to cieszy.
    i sie calowali .
    wspanialy ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczny :D Czyżby im się udało?? :D :D Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. O mamuniu, strasznie przepraszam, ale w ogóle nie miałam głowy, żeby ostatnio czytać Taken, czy komentować. Wciąż jestem trochę przybita tym, że sama zakończyłam już swoje opowiadanie. c:

    Zauważyłam, że April powoli zakochuje się w naszej gwiazdeczce. :D A i on coś się milszy zrobił, bardzo mnie to cieszy. Wreszcie widzimy, jaki Harry jest naprawdę i że ma uczucia. To, jak po nią wrócił i później jak się troszczył, było strasznie słodkie. :') A ten ich pocałunek... O matko, czułam się trochę, jakbym ich podglądała, albo jakbym to ja była przyciskana do ściany. Genialnie opisane, za co podziwiam. Ja potrafię sobie takie sceny układać w głowie (wieem, nieładnie tak :D), ale jak przychodzi co do czego, to nie wiem jakich słów i wyrażeń używać.
    "Niestosowne" - serio?! Czy coś w tych czasach jest jeszcze niestosowne?!
    Dobra, wiele rzeczy, ale w życiu bym tak nie powiedziała o pocałunku z Harry'm, hahaha. Oj April, April. :)
    Na koniec dodam, że ciekawi mnie strasznie o czym myślał Hazza, kiedy April myślała, że śpi, a ten kazał jej się przytulić. Nie wiem dlaczego, ale cholernie mnie to zastanawia. A także to, czemu uważa, że nigdy nie będą razem. Bitch please, nawet ja wiem, że będą! :D

    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu świetny rozdział!!!
    Ale.. Co dalej?
    Dziękuję
    Next! ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem tak okropnie ciekawa co będzie dalej, że nie wiem jak wytrzymam te kilka dni do następnego rozdziału. Myślę że na tę chwile czekałam całe opowiadanie i już chce wiedzieć jak zespół i rodzice April zareagują i co April zrobi "sama ze sobą" Nie każ długo czekać.
    Też jesteś wspaniała i utalentowana na dodatek :)

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG....zaczekaj ochłonę....1,2.....OMG nie mogę...jaki ten rozdział był świetny?,niesamowity?,wspaniały?...po prostu GENIALNY..!!!...Hazz i April się aww....całowali..*.*....nareszcie się wydostali..*.*..iiii..idą do domu Stylesa...hihihi....;33...będą tam sami..;33....jak ja kocham twoje opowiadania...najlepszy rozdział w tym opowiadaniu...;33..kocham..<3....czekam na nexta i życzę weny..;**/Kxx

    OdpowiedzUsuń
  16. Omfg nie samowity *0*
    kovjam to czytac jest tzk nie samowicie pisany :"') czekam na nextt <3
    kocham <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże, ten rozdział poruszył moje serce! :c kocham ten rozdział! Harry ja kocha, tralala, ja to wieem! M xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Zajebiiiistyyyy rozdzial ja zwykle. Napiszz kolejny i kolejny i nastepny nie przestawaj.

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialny rozdział. Wreszcie ją pocałował :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Prosze napisz kolejny, dlaczego musimy tak dlugo czekac ???????!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejku udało im się!!! :D jak ja się cieszę. April się przywiązuje do Harrego, ciekawe czy z drugiej strony i też tak się dzieje. Idą teraz do jego domu :D rozdział poprostu boski. Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Boskie.
    Matko, udało się :D
    Rozdział po prostu boski oby tak dalej :D
    Zniecierpliwiona czekam na kolejny wspaniały rozdział :D
    Zapraszam na mojego bloga:
    azgart.blogspot.com
    Sorry za spam ale chcę przeczytać twoją opinię ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. EPICKIE!
    Jej! Udało im się!
    Tym pocałunkiem na początku pogłaskałaś moją duszę.
    Och no, niech oni już będą razem!
    Mam takie nurtujące pytanie. Ile mniej - więcej zostało rozdziałów do końca opowiadania? Bo ja mam takie cholerne przeczucie, że niewiele. OBY NIE.

    Czekam na next xx.

    OdpowiedzUsuń
  24. Aww *.* Jakie słodziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Super, boski i zajabiasty!
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  26. Twój blog został nominowany do Liebster Award.. Więcej u mnie :)
    http://together-through-life-honey.blogspot.com/2014/07/liebster-award_12.html

    OdpowiedzUsuń
  27. Najlepszy rozdział z tego opowiadania najlepszy kocham go i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski Kocham Kocham KOCHAM *,*

    OdpowiedzUsuń
  29. najlepszy rozdział ever forever XDD :D Kocham twojego bloga ! : 33

    OdpowiedzUsuń
  30. Wspaniały rozdział!!!! Tak sie ciesze ze uciekli!!! Z niecierpliwoscia czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  31. Boże!! Kocham ten rozdział!! Nie mogę się doczekać następnego!! Chyba za dużo tych wykrzykników!! Ale jestem tak podekscytowana tym rozdziałem tą akcją, kij z tym że rozdział już dodany dawno xd Mam jedno pytanie ile rozdziałów do końca opowiadania? Bo nie za bardzo chce mi się żegnać z tym opowiadaniem.. A wygląda na to że jak już uciekli to teraz będzie kilka gorących scenek w domu Harrego i koniec... ale mam nadzieję żę rozwiniesz to.. albo że tak planujesz xd życzę dużo weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już skończyłam pisać całe opowiadanie, więc wyszło, że pozostało jeszcze 5 rozdziałów, ale ostatni jest tak długi, że można uznać go za dwa ;)

      Usuń
    2. Skoro skończyłaś to szybciutko wstawiaj, a nie - trzymasz nas tak w niepewności. No nie bądź taka. :)

      Usuń
  32. *.* zajebisty rozdział! mam nadzieje że oni z siebie nie zrezygnują i będą o to walczyć, czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny rozdział! :D
    Hi hi, pocałunek Harry'ego i April! :D
    No i w ogóle mam nadzieję, że już nic im nie zagrozi :)

    OdpowiedzUsuń