poniedziałek, 30 czerwca 2014

20



Myślałam, że po przekroczeniu tych murów wszystko pójdzie już łatwo. Spodziewałam się, że mogą spotkać nas pewne nieudogodnienia, ale nawet przez myśl nie przeszło mi to, że któreś z nas może zostać ranne.
                Czuję jakby mój mózg przestał współpracować z koniczynami. Wiem, że powinnam uciekać. To moja jedyna szansa.
                Nie potrafię tego zrobić.
                Nie teraz kiedy przed sobą widzę wykrwawiającego się na śmierć człowieka, który wcale nie jest mi obojętny. Mimo, że popełnił w swoim życiu wiele błędów to jeszcze nie dawno tak samo jak ja cierpiał w zamknięciu. To, że był jednym z członków tego okrutnego stowarzyszenia wcale nie było jego wyborem. Nie był niczego winien i nie zasługiwał na śmierć.
                -April!!! – słyszę ponownie krzyk Harry’ego.
                Padam na kolana. Dotykam jego bladego policzka. Widzę jak jego ciało drży, albo z zimna, albo z bólu. Spogląda na mnie błękitnymi oczami, które przepełnione są strachem. Tak samo jak ja nie spodziewał się tej sytuacji. Słyszę cichy jęk wydobywający się z jego ust, a do moich oczu napływają łzy. Mam ochotę krzyczeć, że on cierpi i potrzebuje pomocy, ale wiem, że nikt mnie nie posłucha. Spoglądam w trochę niżej i widzę jego biały t-shirt jest niemal cały nasiąknięty krwią. Wszystko wydaje się mieć centrum niemal na środku jego brzucha. Mimo tego, że moja dłoń okropnie drży to przytykam ją do rany. Słyszę następny jęk chłopaka, ale wiem, że przez wykrwawienie może umrzeć najszybciej. To jest jedyne co mogę dla niego zrobić.
                -Przepraszam Joe. – szepcze, ale chłopak i tak mnie rozumie, bo mruga porozumiewawczo powiekami. Nie jest nawet w stanie mówić. – Jestem ci tak okropnie wdzięczna za to co dla nas zrobiłeś. Choć pewnie teraz mi się nie uda to dałeś mi nadzieję. To jest najważniejsze.
                -Ohhh… Jakie poematy ja tu słyszę! – wykrzykuje Eliott. Byłam tak zajęta rannym chłopakiem, że całkowicie zapomniałam o jego obecności tutaj. W ogóle na niego nie spoglądam. Brzydzę się nim.
                W pewnym momencie łapie mnie mocno za ramiona przez co z moich ust wydobywa się syk bólu. Szarpie mnie do góry tak, że wstaje na równe nogi. W życiu nie pomyślałabym, że w jego drobnym ciele drzemie taka siła.
                -Zostaw mnie! Przecież muszę zatamować ranę!
                -Doskonale wiemy, że za parę minut będzie po wszystkim. Żeby przeżył musiałbym wezwać karetkę, a tego nie zrobię. Po pierwsze zdradziłbym nasze położeni, a po drugie jakoś szczególnie nie zależy mi na jego życiu. Od początku miałem go na oku. Nie wierzyłem, że przeżywając to co wy będzie w stanie zamykać ludzi. Czułem, że wytrzyma to tylko na jakiś czas.
                -Ty potworze! Puszczaj! – krzyczę próbując uwolnić się z jego uścisku.
                -Po co się tak szarpiesz przecież twój chłopak pomoże ci, prawda? – Momentalnie zamieram.
                Gdzie jest Harry?
                Spoglądam w kierunku gdzie widziałam go ostatnio. Chłopak stoi nadal w tym samym miejscu. Widzę jedynie jego szybko unoszącą się klatkę piersiową. Natomiast on sam stoi jak słup soli. Jest oniemiały.
                -Albo jednak nie. – Śmieje się rudowłosy. – Uciekaj Harry póki możesz. Zanim pojawi się reszta będziesz już parę kilometrów dalej!
                Moje serce zaczyna bić jak oszalałe. Czekam na to co zrobi chłopak.
                Mam wrażenie, że umieram, a po moich policzkach płyną łzy.
                Nawet na mnie nie spogląda. Odwraca się na pięcie i biegnie w kierunku lasu. Zagłębia się w nim coraz bardziej, a po paru minutach w ogóle go już nie widzę.
                Nie powinnam spodziewać się niczego innego. Chłopak od początku naszej znajomości przejmował się tylko i wyłącznie swoim losem. Sam mówił, że jeśli tylko uda mu się uciec to zrobi to, nawet gdyby oznaczałoby to, że ja mam zostać. Fakt, że jeszcze niedawno mówił, że tego nie zrobi, ale najwyraźniej sytuacja się zmieniła.
                W tym momencie wiem, co prawie wszystkie bohaterki moich ulubionych książek czują w czasie ogromnego zawodu. Uczucia złamanego serca nie da się tak po prostu opisać.
                -Nie płacz dziewczynko. Powinnaś od początku wiedzieć, że ten chłopak wcale nie jest dla ciebie odpowiedni.
                -Nie jesteś moim ojcem, aby mówić mi, który chłopak jest dla mnie odpowiedni! – wykrzykuję.
                -Ale mimo wszystko powinnaś się cieszyć, że odszedł.
                Jego słowa sprawiają, że jakaś niewidzialna blokada w moim umyślę rozbija się na miliony kawałeczków, które zahaczają o niektóre obszary mojej głowy sprawiając, że wszystkie uczucia zaczynają się we mnie kotłować, aż w końcu dopada mnie dzika furia, która niemal cała skierowana jest na Harry’ego.
                Za to, że jest tak arogancki.
                Za to, że nie dotrzymał słowa.
                Za to, że miałam go za przyjaciela.
                Za to, że zostawił mnie samą.
                Przestaję się kontrolować. Szarpię się z taką siłą, że udaje mi się uwolnić. Przez chwilę okładam zdezorientowanego mężczyznę pięściami po czym on mocno łapie moje nadgarstki i wykręca je tak, że zaczynam wyć z bólu. Potem w mgnieniu oka jego pięć pojawia się na mojej twarzy. Uderzenie jest na tyle mocne, że bezsilnie zaczynam opadać w dół. Ostatnie co widzę to zarys ciała Joe’go, które leży bez ruchu. Na pewno już umarł, a mnie nie było przy nim!
~*~
Jeszcze zanim otworzę oczy przypominam sobie, że wcale nie jestem w cieplutkim łóżeczku. Czuję coś szorstkiego pod moim prawym policzkiem. Uchylam powoli powieki i widzę, że nadal znajduję się w tym samym miejscu. Jedynie Księżyc świeci odrobinę mocniej przez co niestety mogę dojrzeć kałużę krwi wokół Joe’go. Znów ogarnia mnie złość. Najchętniej wstałabym na równe nogi i pokazała Eliottowi na co mnie stać, ale wiem, że nie mam w tym starciu żadnych szans. Poza tym Harry zostawił mnie…
Zdrajca…
Słyszę szmer gdzieś po lewej stronie. Delikatnie przechylam głowę w tamtą stronę. Jednak jest to nie potrzebne, bo mężczyzna o szarych, można powiedzieć wypłowiałych oczach nie spuszcza ze mnie wzroku. Rozmawia przez telefon przyciszonym głosem. Od razu przypomina mi się jak mówił Harry’em, że najlepsza dla niego jest natychmiastowa ucieczka, bo w innym przypadku wpadnie wprost w łapy oprawców. Wyraźnie powiedział, że będą oni lada chwila. Kłamał! Gdyby nie ten pośpiech i presja być może Styles nie zostawiłby mnie…
Chcę wstać i wykorzystać efekt zaskoczenia, ale coś jest nie tak. W momencie kiedy zobaczył, że odzyskałam przytomność powinien być w pełnym stanie gotowości, natomiast on nadal kontynuował rozmowę.
Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, że zostałam związana!!!?
Gruby sznur okala moje nadgarstki i stopy. Nie jestem w stanie nawet się ruszyć, bo od razu coraz bardziej wpija się w moją delikatną skórę co skutkuje nieprzyjemnym pieczeniem.
Mój oddech przyśpiesza. Włącza się we mnie instynkt przetrwania. Reszta będzie tutaj za chwilę, a ja nie mam pojęcia co mam zrobić, aby uniknąć kary. Od razu przypomina mi się koszmarny ciężar ciała Erica na moim. Jeśli zrobi to ponownie nie mam pojęcia co ze mnie zostanie.
Przeklęty Harry!
-Zaskoczona? – pyta mężczyzna chowając płaski i dość sporawych rozmiarów telefon do kieszeni znoszonych jeansów.
-Niby czym? – O mało nie wzdrygam się słysząc ton swojego głosu. Przed przebywaniem tutaj w życiu nie odważyłabym się odezwać do dorosłej osoby w ten sposób. Tyle tylko, że wtedy o życiu nie wiedziałam prawie nic. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że niektóre osoby są na tyle okrutne, że nie zasługują na mój, ani niczyi szacunek.
-Nie spodziewałaś się, że gwiazdeczka zostawi cię samą? Że twoja ucieczka się nie powiedzie?
-Wręcz przeciwnie. Brałam pod uwagę obydwie opcje. – mówię przez zaciśnięte zęby. Oczywiście, że bałam się przyłapania, ale nie miałam pojęcia, iż Harry może zrobić mi taką przykrość.
-Oh! Jakaś ty przewidywalna! Ale nie wierze, że brałaś pod uwagę to. – Podchodzi do Joe’go, czy raczej jego ciała. Wiem o co mu chodzi, więc za niepotrzebne uważam to, że lekceważąco kopie jego bezwładną rękę. Wszystko we mnie niemal wrze kiedy widzę jak bezcześci jego zwłoki. Z całej siły zaciskam szczękę, ale w moich oczach i tak pojawiają się łzy. Nie wiem co powiedzieć. Patrzę na swoje nadgarstki, na których powoli tworzą się coraz głębsze rany i wtedy słyszę huk.
Od razu podrywam wzrok i nie mogę uwierzyć własnym oczom.
Harry!
Niemal uśmiecham się widząc go, ale zaraz orientuję się co też takiego robi. Sądząc po hałasie zeskoczył z pobliskiego drzewa. Jednak Eliott nie jest tak łatwym przeciwnikiem do pokonania. Fakt, że przewraca się, a efekt zaskoczenia sprawia, że jego ruchy są opóźnione o parę sekund. Harry zadaje mu pierwszy cios, ale sądząc po jego mięśniach, które napinają się pod jego opiętym t-shirtem to wcale nie jest wszystko na co go stać. Rudowłosy tak jakby w ogóle nie poczuł uderzenia błyskawicznie podnosi się i zaczyna atakować chłopaka. Na początku jest niezbyt pewien siebie i chyba nawet nie do końca otrząsnął się z szoku. Jednak po chwili zdaje sobie sprawę, że te parę minut były potrzebne mu na zapoznanie się z taktyką przeciwnika i moment później widzę jak jego pięści lądują na ciele Harry’ego. Za każdym razem kiedy jego piegate, chude i jasne ręce, które wcale nie powinny mieć takiej siły, stykają się z jego skórą, wywołując pojedyncze huki, coś ściska mnie w gardle. Najchętniej uwolniłabym się z więzów i pomogła mu, ale doskonale wiem, że pewnie bardziej przeszkadzałabym mu plącząc się pod nogami niż czyniąc dobro.
Chłopak coraz bardziej się chwieje. Na początku z pewnością myślał, że pokona przeciwnika raz dwa. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
Niemal widzę jak trybiki w jego głowie przeskakują. Wszystkie mięśnie jego ciała napinają się, a jego ciosy stają się mocniejsze i bardziej precyzyjne. Raz za razem trafia w twarz, brzuch, aż w końcu w nogi mężczyzny. Ten pada na ziemię starając się zetrzeć z oczu krew, która pojawia się w coraz większych ilościach.
Harry błyskawicznie siada na nim okrakiem i dalej okłada go pięściami, w końcu przestaje się ruszać. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego jak moje serce mocno biło. Okropnie bałam się o chłopaka, który przez chwilę był dla mnie zdrajcą.
-Harry! Przestań, bo go zabijesz! –krzyczę widząc, że w akcie furii chłopak nie może przestać.
-Właśnie to mu się należy! – mówi przez zaciśnięte zęby, a na moich rękach pojawia się gęsia skórka. Przez chwilę myślę, aby dokończył dzieło. Wolę go bardziej nie denerwować, ale przecież nie mogę pozwolić na to, aby mężczyzna umarł na moich oczach. Fakt, że na ile to możliwe będąc w tym miejscy przyzwyczaiłam się do przemocy, ale jeśli chodzi o śmierć to myślę, że jak na dziś już jej starczy.
-Ale nie do ciebie należy wyrok! Musimy uciekać puki jest nieprzytomny, a reszty jeszcze tu nie ma! Musisz mnie uwolnić, proszę!
Słysząc mój błagalny ton zamiera w połowie ruchu. Widzę jak jego klatka piersiowa unosi się w przyśpieszonym tępię. Zaledwie minutę panuję cisza i właśnie tyle potrzebuje na to aby się pozbierać. Truchtem podbiega do mnie i z plecaka wyciągając nóż delikatnym ruchem uwalnia mnie z więzów.
-Jesteś cały zakrwawiony muszę cię opatrzeć.
-Teraz nie na to czas April! Musimy zwiewać.
-Tak, wiem.
Łapie mnie za dłoń. Przez chwilę podtrzymuje mnie w talii, bo lekko się chwieję.
-Tylko jeszcze jedna sprawa.
Wyrywam się z jego uścisku, bo wiem, że na pewno nie pozwoli mi na to. Zanim zdąży się zorientować co robię jestem już przy ciele Joe’go. Klękam przy nim nie dbając o to, że w moje spodnie wsiąka właśnie świeża krew.
-April, błagam!
-Moment.
Wyciągam drżącą rękę przed siebie i gładzę jego lodowaty i szorstki od zarostu policzek. Jedna łza opada na jego twarz. Delikatnym ruchem przeciągam po jego powiekach zamykając je. Okropnie przykro mi, że w ostatnim momencie nie mogłam trzymać go za dłoń.
-Szybko! Coś słyszę!
Pośpiesznie wstaję ostatni raz spoglądając na chłopaka. Nie mogę nawet złożyć jego rąk. Staram się otrzeć łzy ze swoich policzków, ale to na nic, bo co chwilę pojawiają się następne. Spoglądam w niebo i widzę czerń, która usiana jest drobnymi punkcikami świecącymi wesoło. Cieszę się, że właśnie to było ostatnim co widział…
Wtedy niespodziewanie ktoś podrywa mnie do góry. Już nabieram powietrza aby zacząć krzyczeć wniebogłosy, ale czuję znajomy zapach, który powstrzymuje mnie przed tym.
-Ani się waż choć pisnąć. –szepcze Harry.
Wtedy jakby budzę się z otumanienia, gdzieś z oddali słyszę coraz bardziej zbliżające się dźwięki rozmów i kroków. Nie dziwię się, że zostaliśmy przyłapani skoro po tamtym pomieszczeniu roznosi się takie echo.
Próbuję spojrzeć w tamtym kierunku, ale nie mogę, bo nie dość, że co chwilę podryguję to jeszcze wszystko jest do góry nogami.
-Harry postaw mnie. Dam radę sama.
-Tak będzie szybciej, uwierz mi.
-Harry. – mówię ponaglając go i tym samym wyrażając swój sprzeciw.
-Chociaż przez chwilę wytrzymaj. – syczy najwyraźniej niezbyt zadowolony z tego, że go rozpraszam. Postanawiam zamilknąć, bo pewnie biegnięcie z dodatkowymi 50-cioma kilogramami to nie lada wyzwanie.
-Eric! Widzę ich! – słyszę po chwili biegnięcia kiedy jedynym dźwiękiem był przyśpieszony oddech Harry’ego. 

Moje serce przyśpiesza wraz z tempem chłopaka. Jeśli teraz nas złapią to będzie katastrofa. Po przejściu tylu przeszkód mielibyśmy wpaść  w ich ręce? A poświęcenie Joe’go poszłoby na marne?
-Harry. Opuść mnie. Dam radę szybko biec.
-Jesteś pewna? – pyta okropnie zdyszanym głosem.
-Tak.
Czuję jak chłopak nie przerywając biegu unosi mnie delikatnie i stawia na ziemi. Moje stopy ledwo dotykają podłoża, a już rwą się do biegu.
Serce nie dość, że ze strachu bije odrobinę mocniej to w tym momencie niemal galopuje. Nie wyobrażam sobie jak kręconowłosy do tej pory był w stanie utrzymywać to tępo.
-April, troszkę szybciej, dasz radę.
-Nie, Harry.
-Musisz! Od tego zależy twoje życie!
Jego słowa sprawiają, że coś się we mnie odblokowuje. Adrenalina uaktywnia się działając na mnie jak paliwo.
Gdzieś z prawej słyszę szelest.
-Hazz? – odzywam się.
-Cholera. Mają posiłki. Nie możemy się teraz poddać. Jeśli umrzemy to chociaż zapamiętają nas jako zagorzalców, którzy byli na tyle silni, aby walczyć o swoje życie do ostatniej chwili, a nóż nam się uda. Pomyśl, że już za tydzień, a nawet mniej możesz być w swoim domu.
Rzeczywiście ma racje. Odrobinę się uspokajam. Przecież nie mam nic do stracenia. Jeśli poddam się mówiąc, że popełniłam błąd i mają ponownie mnie zamknąć zabiją mnie. Tak samo stanie się jeśli przypadkiem nie uda mi się uciec, ale jest szansa, że wrócę do domu. Jedyne co muszę robić to nie przestawać biec.
Ktoś pociąga za spust i słyszę huk. W tej samej chwili Harry przewraca mnie i zakrywa własnym ciałem.
Czuję jak mój niezbyt gruby strój z zatrważającą szybkością nasiąka czymś wilgotnym. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że od paru dobrych minut pada deszcz. Jeszcze chwila, a będziemy przemoczeni do ostatniej suchej nitki.
Chyba nigdy go nie zrozumiem. Najpierw ucieka, a ja czuję jego zdradę na kilometr, potem wraca po mnie i ratuje, a teraz w dodatku ryzykuje swoje życie.
Gdyby nie on w tej chwili podzieliłabym los Joe’go. Kula przeleciała tuż nad nami.
-Wstawaj. – mówi i pośpiesznie łapie moją dłoń ciągnąc mnie ku górze.
-Dziękuję. – odzywam się zanim zaczynamy biec. Chłopak jedynie kiwa potwierdzająco głową i ruchem ręki wskazuje, że nadal mamy biec.
Przez parę minut udaje mi się robić to bez zadyszki. Jestem napędzana emocjami, ale w chwili kiedy słyszę jedynie nasze przyśpieszone oddechy i delikatne dudnienie deszczu zaczynam czuć zmęczenie, a każdy krok przychodzi mi z trudem. Dodatkowo sytuacja jest beznadziejna dzięki balerinom, które bardziej nadają się na niedzielny obiad niż na nocny maraton po wilgotnej glebie.
Niespodziewanie przewracam się. Bliskie spotkanie z ziemią sprawia, że z moich ust wydobywa się cichy jęk bólu.
-Naprawdę musisz być taką łamagą? – szepcze poirytowany Harry wyciągając w moim kierunku silną dłoń, którą jak najszybciej łapię. Wiem, że choć największe zagrożenie prawdopodobnie już minęło to nadal musimy mieć się na baczności.
-Zamień się butami to zobaczymy kto okaże się niezdarny. – mówię przez zaciśnięte zęby. Nienawidzę kiedy komentuje moje zachowanie. Myślę, że jest to również wywołane tym, że najczęściej chłopak mówi prawdę, która jest dla mnie, albo bolesna, albo niewygodna. –Słyszę coś. – ściszam głos. Mam ogromną nadzieje, że mój słuch szwankuje, ale niestety dziwny dźwięk znów się powtarza.
Widzę jak zaniepokojony Harry gorączkowo rozgląda się po okolicy. Najbardziej prawdopodobne, że szuka dla nas tymczasowej kryjówki. Mam nadzieje, że nie próbuje znaleźć dziwnych, automatycznych i powtarzających się sekwencjami dźwięków. Mogą one oznaczać, że niebezpieczeństwo się zbliża.
Czuję szarpnięcie ręki. Przez chwilę mam wrażenie, że moje ramie wyskoczyło ze stawów, ale kiedy podążam za chłopakiem napięcie jest o wiele mniejsze, a ja cieszę się z tego, że chłopak znów ma jakiś plan.
Doskonale zdaję sobie sprawy z tego, że sama nie dałabym sobie rady. Prawie cały czas odkąd przekroczyliśmy mury tego okrutnego budynku, który do końca życia będzie nawiedzać mnie w sennych koszmarach polegam tylko na nim. W czasie kiedy mnie opuścił byłam zdezorientowana i nie miałam pojęcia co zrobić. Nie ma co się dziwić, w końcu nigdy w życiu nie byłam tak naprawdę zdana tylko na siebie.
Chłopak wciska mnie w niewielką przestrzeń pomiędzy korzeniami ogromnego drzewa, które zapewne ma parę tysięcy lat za sobą. Nie wiem jakim cudem, ale nasza dwójka mieści się w środku. Ściśle przylegamy do siebie ciałami. Czuję jego ciepło oraz kropelki wody opadające z jego włosów wprost na moją twarz. Jego przyśpieszony oddech raz po raz owiewa mój kark sprawiając, że na moich ramionach pojawia się gęsia skórka.
Choć doskonale widzimy to co dzieje się na zewnątrz to jestem niemal w stu procentach pewna, że my jesteśmy niewidoczni dla reszty świata.
Cieszę się, że trafiliśmy w to miejsce. Dzięki temu mogę wyrównać oddech i dać odpoczynek moim koniczynom.
Na początku widzę czerwony punkcik wielkości mrówki. Mimo, że coraz bardziej zbliża się do nas to jego wielkość nie powiększa się. Dopiero później widzę zarysy męskiej sylwetki. Wstrzymuję oddech widząc jego szerokie barki i broń w drugiej ręce. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Najwyraźniej jest jednym z członów stowarzyszenia, który działa w ukryciu przeczesując teren wokół bazy.
Moje serce przyśpiesza. Ze strachu przestaję nad sobą panować. Mocniej wciskam się w ciało chłopaka co można uznać za naciągany uścisk. Harry nie mówi nic. Boi się, że mężczyzna posiada nadzwyczaj wyczulony słuch. Podziwiam to jaki jest ostrożny. W dodatku jego silna dłoń delikatnie sunąca po moim ramieniu daje mi większe ukojenie niż jakiekolwiek słowa.
Urządzenie znów wydaje dziwny dźwięk i w tym samym momencie mężczyzna powolnym ruchem unosi ją do ust.
-Nigdzie ich nie ma. – mówi krótko.
Uważnie śledzę każdy jego krok. Z każdą minutą oddala się od nas coraz bardziej, ale dopiero po godzinie odważam się odetchnąć z ulgą.
 
________________________________________________
Witam was moi drodzy! ;)
Kiedy pisałam ten rozdział wydawał się być o wiele dłuższy...
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ilość komentarzy, ale wcale was za to nie chwale, bo boję się, że pod tym rozdziałem mnie zawiedziecie. 
Także jestem wam za to wdzięczna, ale wy o tym nie wiecie ;) ;P

Nareszcie wakacje!!! ;D = częstsze rozdziały ;)

Dziś jest ostatnia szansa na to, aby zagłosować na Taken (nie jest już na podium ;/ :( )   
Jeśli moglibyście to bardzo, bardzo proszę o głosy :D ----> TUTAJ

Na blogu z recenzjami pojawiła się nowa notka BOOKHOLIC

PS: Życzę wam, aby te wakacje były piękniejsze od wszystkich jakiekolwiek mieliście ;D

40 komentarzy:

  1. O mój boże, ale dobrze że po nią wrócił, wkońcu uciekli *.* szkoda tylko Joa

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział kocham cię. I już się przestraszyłam że Harry ja zostawił.
    Czekam na nexta. ♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś tak pozytywnie przybliżyć nam postać Joe, a teraz tak go uśmiercić?! Gdzie ty masz serce?!!! :(
    Harry pozytywnie mnie zaskoczył, nie posądzałam go o taką inteligencje :D
    Mimo wszystko cieszę się, ze kreujesz swoje opowiadanie tak jak sama chcesz i nikomu się nie podporządkowujesz (choć czasami to jakbym Cię dopadła....) bo to dodaje opowiadaniu autentyczności :)
    Pozdrawiam i również życzę udanych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz zajebiscie nie mogę doczekać się następnego k.c. / F

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz zajebiście k.c. /F

    OdpowiedzUsuń
  6. jezu kochany, umarłam 5 razy czytając ten rozdział, proszę daj im spokojnie uciec, nie narażaj mojego serca na zawał następny raz.
    chciałabym, żeby mogli uciec do domu, proszę niech już nigdy nie wrócą do tego okropnego budynku

    OdpowiedzUsuń
  7. Aww wrócił po nią!
    Szkoda mi Joego ;c ale mam nadzieję że jego starania nie pójdą na marne i uda im się ucieć z tego piekła.
    Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jejkaaa !!! świetny !!!!!!!!!!!!! nie mogę się doczekać next !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <333333333333333333333333333333333333333333333333 / Atka ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tylko żeby oni ich nie znaleźli !! Tak się cieszę ze już jest nowy rozdział jak i z tego że są wakacje i będą rozdziały częściej :D Czekam na kolejny ! ; 33

    OdpowiedzUsuń
  10. Komentowałam już wcześniej z innego konta, ale teraz założyłam nowe. Bożeee, jaki świetny rozdział. W ogóle cudownie piszesz. Czytałam każdego twojego bloga i mogę ci powiedzieć, że nie spotkałam się z żadnym innym, który byłby tak dobrze napisany jak te twoje. A jeśli chodzi o to tutaj opowiadanie to po prostu je ubóstwiam. Masz świetny styl pisania, którego niejeden profesjonalny pisarz mógłby ci pozazdrościć. O rany, trochę się rozpisałam, a chciałam tylko napisać, że bardzo podoba mi się ten rozdział :) A, no i życzę ci udanych wakacji i takich przypałów, żebyś zapamiętała je do końca życia ;) Dobra, nie zajmuję ci już więcej czasu;) Dodaj szybko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział super jak zwykle ;p , na bloga już zagłosowałam :D
    UDANYCH WAKACJI!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaa! Wiedziałam, że Harry jej nie zostawi! XD Czytając ten rozdział prawie dostałam zawału! Hahaha
    Nie wiem jak możesz tak dobrze opisywać emocje i budować napięcie :))
    Ps. Moim zdaniem ten blog jest najlepszy i nie ważne czy zajmie jakieś tam miejsce. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że ich nie znajdą i uda im isę dotrzeć do tego starego domku albo nawet uciec do rodzin :) Czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Harry taki silny i odważny i groźny ❤❤❤ awh ❤ oni muszą być w końcu razem, wiem, że jeszcze za wcześnie, ale w końcu muszą ❤❤ czekam na nexta :) M xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Cieszę się, że Harry jej nie zostawił. Chociaż na początku zwymyślałam go od głupich i debili..
    Eric pobity - Yey!
    Szkoda mi tylko Joe'go, bo to był naprawdę fajny gość...
    A ta scena na końcu najlepsza - musieli być tak przytuleni do siebie...Aww:*
    Czekam nn i życzę weny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Już głosowałam. Rozdział świetny jak zawsze. Trochę wstyd się przyznać, ale naprawdę myślałam, że ją zostawił. No cóż, cieszę się, że zachował się wporzadku wobec niej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej.. *.* Jezusie, to jest takie sjcbejv !
    Po prostu cud, miód i orzeszki . ^^ Tag, właśnie, tag . :D
    Rozdział jest booski, czytając go tak biło mi serce, aww . :3
    Uwielbiam to opowiadanie ..
    A i przepraszam, że nie komentowałam, ale jakoś tag wyszło . :) Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie . ^^
    I oczywiście, życzę Ci udanych wakacji, żebyś porządnie odpoczęła od szkoły, jakiś zajebistych odpałów ^^ Omom :3 i standardowo meega duużo weny :D
    Z niecierpliwością czekam na next :)
    Pozdrawiam, Paulina :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Uf! Udało im się! Ale coś czuję, że spotka ich jeszcze dużo złego...

    OdpowiedzUsuń
  19. wooow, cudo, serio, bałam sie że April nie ucieknie, a tu takie zaskoczenie :)
    zapraszam do mnie :
    http://trust--me--please.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. O ja kurze uciekli i mam nadzieje ze teraz juz bedzie wszystko dobrze ze jakaś wrócą do domu :p i ciekawa jest mega jak to wszystko bedzie z nimi :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczne :) Jest w tym tyle emocji... Mam nadzieję, że uda im się uciec, bo chyba nie przeżyję ich niepowodzenia... Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Super, udalo im się uciec ,ale dalej szkoda mi Joego ,on byl taki dobry ,a musial tal skonczyc , zawsze będę go pamietac jako kochanego i troskliwego Joe
    Dobrze ze Harry po nia wrocil , ma szczescie ,gdyby się nie zawrocil chyba bym mu cos zrobila, super rozdzial,zycze ewn i do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże. Tego się nie spodziewalam...
    Dobrze ze uciekli razem i że hazz wrócił po nią.
    Dziękuje
    Next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. :'( joe nie żyje :'(
    w pewnym momencie miałam harrego za tchórza ale już nie.
    udało im się.
    uciekli

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział ! Ostatnio się opuściłam z rozdziałami ale już wracam a tu niespodzianka jestem w tyle z 3 rozdziałami :/ no ale cóż mam nadzieje że im się już teraz uda bez żadnych problemów, do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Awwww... Wreszcie Harry sie ogarna. Mam nadzieje ze juz niedlugo bedzie next :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak czest bedziesz dodawac rozdziały bo dopiero zaczełam czytać??? Okołoraz w tygodniu???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a czasami pewnie nawet częściej. To też zależy ile od tego ile pojawi się komentarzy. ;)

      Usuń
  28. Cudo!Cudo!Cudo!
    Biedny Joe :(

    OdpowiedzUsuń
  29. Wiedziałam, ze po nią wróci. Zakochaniec

    OdpowiedzUsuń
  30. cudowny rozdzial, kocham ta historie, czuje, jakby to wszystko dzialo sie naprawde <3
    A co do wakacji, to mialam super plany a teraz.. juz nici :)

    OdpowiedzUsuń
  31. No czeeść ! :D przepraszam, że tak późno komentuję ale... miałam zepsuty komputer a na telefonie ehhh szkoda gadać ;/ od razu mówię, że rozdział przeczytałam 2 dni temu ale nadal się mogę się otrząsnąć ! to było takie, takie, takie WOW ! serio myślałam, że któremuś coś się stanie czy coś ale nigdy nie przypuszczałam, że Harry zwieję haha xd dobrze że po nią wrócił bo by mu się dostało i to porządnie :D o jenyy i ta scena jak uciekali ! taka WOW ! wszystko było takie WOW ! April jest taka WOW ! Hazza jest taki WOW ! TY JESTEŚ TAKA WOW ! <3 WOW ile tych WOW ! dobra spadam stąd bo mi wali xd ROZDZIAŁ GENIALNY JAK ZAWSZE :D czekam z niecierpliwością na kolejny bo jestem taka ciekawa jak sobie poradzą dalej :D
    Pozdrawiam ! i całuję !
    /Julaa xx

    OdpowiedzUsuń