czwartek, 5 czerwca 2014

17



DZIEŃ 121
Po wszystkim mężczyzna wstaje zostawiając mnie na ziemi.
Ogarnia mnie jeszcze większy chłód.
-Co się tutaj dzieje? – Jestem tak otępiała, że nie rejestruje otwarcia drzwi, które zwiastuje pojawienie się kolejnej osoby. Mija moment zanim zorientuje się do kogo należy ten głos.
Joe – mój wybawca.
Nie słucham już dalej. Wiem, że nie śpię, ale całkowicie wyłączam się z otoczenia. Tak jest łatwiej. Wiem, że wraz z pojawieniem się niebieskookiego może być już tylko lepiej.
Na chwilę przytomnieje czując nadzwyczaj miękki materac pod moimi plecami. Wiem, że znajduje się w swoim pokoju.
-Harry? – szepcze. Chcę go zobaczyć i wiedzieć, że przynajmniej jemu nie zrobili krzywdy.
-Już wszystko w porządku. Nikt tutaj nie wejdzie. – Niespodziewanie pojawia się w zasięgu mojego wzroku. – Joe wrócił i o wszystko zadba.
-A ty? – pytam. – Nie pójdziesz sobie?
-Jeśli tego właśnie chcesz…
-Zostań tutaj, proszę. – szepcze słabym głosem. Nie byłam bita, ani kaleczona, ale zostałam tak dogłębnie zraniona, że ledwo mam siłę do mówienia. Nie wiem co tak naprawdę się ze mną stało, ale wiem, że to nie było nic dobrego.
-OK.
Staram się skupić na jego szmaragdowych tęczówkach. Wpatruję się w nie dopóki moje powieki nie opadną, a mnie nie pochłonie spokojna i kojąca czerń.
~*~
Kiedy ponownie otwieram oczy przez okno wpada parę porannych słonecznych promieni. Na początku dziwię się widząc obok siebie rozwianą czuprynę Harry’ego, ale moment później kiedy mgiełka otumanienia opada z mojego umysłu zdaje przypominam sobie wszystko co działo się wczoraj.
Wystraszona spoglądam w kierunku drzwi. Moje ręce zaczynają drżeć. Boję się, że za chwilę ktoś pojawi się w środku i znów zaciągnie mnie do tego okropnego pomieszczenia, aby zacząć znęcać się nade mną.
-Wszystko w porządku? – Do rzeczywistości przywołuje mnie jego głos z lekką chrypką, która muszę przyznać bardzo do niego pasuje. Spoglądam na niego i widząc ledwo rozchylone powieki uspokajam się. To bardzo dziwne, bo nie jest on moim przyjacielem. Jestem pewna, że w przeciwieństwie do Joe’ego nie narażałby się pomagając mi. Warto również wspomnieć, że na początku naszej znajomości zaatakował mnie twierdząc, że jestem dla niego zagrożeniem, ale mimo tego i wielu, wielu innych rzeczy czuję się lepiej mając go tuż obok.
-Harry? Co on tak naprawdę mi zrobił? – pytam niemal płaczliwym głosem.
Widzę jak chłopak próbuje strząsnąć z siebie resztki snu. Podnosi się na łokciach i chwilę przeciąga. Obserwuje każdy jego ruch czekając na odpowiedź.
-Lepiej będzie jeśli poczekać na Joe’go. On ci wszystko wytłumaczy. – Niby od niechcenia przeczesuje swoją bujną czuprynę.
-Nie. Chcę to usłyszeć od ciebie. – Staram się zdobyć na stanowczy ton głosu.
-Chyba nie nadaje się do tego. Raczej nie byłbym w stanie. – Pierwszy raz od bardzo dawna w jego oczach widzę żal.
-Czy istnieje coś na tym świecie co nie może przejść przez twoje gardło? Przecież to wydaje się być niemal niemożliwe! – Ledwo mam siły na wykrzyczenie ostatniego zdania. – Wiem, że tylko się wymigujesz!
-Słuchaj… - zadziwia mnie wahanie słyszalne w jego głosie. – Nigdy wcześniej nie prowadziłem takiej rozmowy z nikim. To jest tak oczywiste, że nie było takiej potrzeby.
-Ale ja nie jestem oczywista! Nie żyje w twoim świecie! Musisz mi to wytłumaczyć!
-Jeśli nadal będziesz się tak unosić, to nie martwiąc się o to, że niedawno zostałaś zgwałcona pozostawię cię samej sobie!
-Zgwałcona? – powtarzam to obco brzmiące w moich ustach słowo.
-April, czy ty wiesz skąd się biorą dzieci? – pyta już łagodniejszym głosem.
-Oczywiście.
-To powiedz.
-Dwójka bardzo kochających się ludzi bierze ślub. Potem decydują się na dziecko.
-Powiedz jak dokładnie to zachodzi.
-Ja, ja, ja… - Uciekam zawstydzonym wzrokiem. – Ja nie wiem.
-Twoi rodzice są nieźle popierdoleni! – wykrzykuje.
-Nie nazywaj ich tak!
-Sorry, ale to jest szczyt wszystkiego! Masz 18 lat, a nadal nie wiesz co to seks! Przecież to jakaś paranoja! Przecież chcieli wydać cię za mąż jak mogli nie powiedzieć ci o tak ważnej sprawie!
-Wiem, że przez seks tworzą się dzieci!
-Całe szczęście, że chociaż to wiesz! Tak więc to co robił z tobą Eric to właśnie był seks.
-Aaaaale ja nie mogę być w ciąży! Przecież tak nie można! Z kimś kto nie jest mi poślubiony…
-April… - Bierze głęboki wdech i niby od niechcenia delikatnie łapie moją dłoń. – Wiem, że pewnie rodzice powiedzieli ci, że przed ślubem nie powinno się tego robić. Fakt, że kiedyś tak było i nadal istnieją ludzie, którzy czekają do ślubu, ale jeśli spróbujesz tego wcześniej nikt nie spali cię na stosie.
-Ale ja tego nie chciałam. – Czuję rosnącą gulę w moim gardle. Boję się, że na jego oczach za chwilę się rozpłaczę.
-Wiem i właśnie dlatego to nazywa się gwałtem. Nie chciałem z tobą o tym rozmawiać. Dla mnie facet, który dopuszcza się takiego czynu nie jest prawdziwym facetem i powinien smażyć się w piekle. – Trochę mocniej ściska moją dłoń i lekko się krzywię.
To co się wczoraj ze mną stało było jeszcze gorsze niż myślałam.
-A co jeśli będę w ciąży? – pytam i czuję jak łzy zaczynają płynąć po moich policzkach.
-Wątpię. Choć nie jest to wykluczone to musiałabyś mieć ogromnego pecha. Ja robiłem to o wiele częściej i żadna z dziewczyn nie jest w ciąży. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
-Gwałciłeś je? – pytam zdziwiona, ponieważ wcześniej stwierdził, że nie pochwala takiego zachowania.
-Oczywiście, że nie! One same tego chciały.
-Po co im dziecko skoro nie jesteście po ślubie? – pytam.
-Naprawdę chcesz abym opisywał ci całe swoje życie erotyczne?
-Po prostu jestem ciekawa. – mówię lekko unosząc kącik moich ust.
-Szczerze nie dziwie ci się. Gdybym przez całe swoje życie był odizolowany też pewnie byłbym ciekaw.
Słyszę jakieś szmery za drzwiami. Spoglądam na Harry’ego pytająco, ale on jak zahipnotyzowany i zarazem zdziwiony przygląda się naszym splecionym dłoniom. Tak jakby nie wiedział, w którym momencie pozwolił sobie na taką bliskość.
-Wszystko w porządku? – pytam.
Wybudzony ze swego oniemienia spogląda na mnie pytająco, ale zaraz po tym dochodzi do niego dźwięk otwieranych drzwi. Szybko puszcza moją dłoń, pewnie nie chcąc, aby ktokolwiek zobaczył, że zdobył się na taki krok. Robi mi się trochę przykro. Pewnie uważa mnie za osobę niedorozwiniętą i gdyby udało nam się wyjść na wolność za nic w świecie nie przyznałby się do tego, że choćby ze mną rozmawiał. Po prostu wstydzi się mnie.
Drzwi otwierają się, a mnie zaszczyca spojrzenie błękitnych, niemal granatowych oczu przepełnionych troską. Jak mogłam choć przez chwilę pomyśleć o tym, że mój los go już nie interesuje.
-Jak się czujesz? – pyta niemal szeptem pośpiesznie zamykając za sobą drzwi. Nie wiem czy to tylko moja paranoja, czy naprawdę jest zaniepokojony czymś więcej niż tylko tym co się ze mną dzieje.
-Na tyle dobrze na ile pozwala ta sytuacja.
-Musicie się stąd wynosić.
-Serio?! Jak dobrze, że nam o tym powiedziałeś. No wiesz tkwię tu nie wiadomo jak długo, ale jeszcze ani razu nie pomyślałem o tym, aby się stąd wydostać! – odzywa się zbulwersowany Harry gniewnie marszcząc brwi.
-Mów ciszej i dla twojej wiadomości doskonale wiem, że nie czujecie się tutaj jak na wczasach. Jeśli mogę wiedzieć to co robisz w kierunku wydostania się stąd? Nul. Zero. Nic.
-Jakbyś jeszcze tego nie zauważył to nie kto inny jak ty i twoi koleżcy zamknęliście mnie tutaj i nie mam nawet możliwości wydostania z celi i rozejrzeniu po tym miejscu.
-No widzisz! Dlatego nie udzielaj się zbytnio, bo właśnie ja nadstawiam za was karku. Każdego dnia musze starannie się kryć przed moimi wspólnikami, a wszystko po to, aby znaleźć właściwy moment do tego żebyście mogli stąd uciec. Teraz wszystko jest utrudnione, bo powoli zaczynają widzieć, że trochę za bardzo angażuje się w opiekę nad tobą.
-Przestańcie. Jeśli będziecie sobie tak wiecznie dogryzać to w życiu nie dojdziemy do porozumienia. – zabieram głos.
-April ma racje. – mówi Joe. – Teraz pójdziesz ze mną do łazienki. Załatwiłem ci kąpiel. – zwraca się do mnie, a ja przez chwilę patrzę na niego oniemiała. Od tylu miesięcy nie miałam kontaktu z wanną, czy też prysznicem, że oferowanie mi umycia się w ciepłej wodzie jest jak spełnienie największych marzeń. Przez tak długi okres czasu musiałam zadowolić się niezbyt dużą umywalką.
-Naprawdę? – pytam.
-A ja? – odzywa się Harry.
-Wiesz ile ryzykuję wyprowadzając ją? Gdyby przyłapali nas tam razem mógłbym powiedzieć, że po prostu czyści ją, ale dla ciebie nie mam żadnej wymówki. Poza tym wszyscy mają surowy zakazać wyprowadzenia cię choć na korytarz.
-Dlaczego? – pytam zdziwiona. Jestem pewna, że znajduje się tutaj około 40 osób, dlaczego u licha ktoś miałby zajmować się jednym chłopakiem.
-Bo nie poszło im zbyt łatwo z uwięzieniem mnie. Gdyby nie środki usypiające nie udałoby im się to.
-Skoro mnie możesz stąd wyprowadzić to pewnie w jego przypadku też by ci się udało. Harry na pewno obieca, że nie będzie próbował uciec. – Może i jest arogancki, a czasami nawet bezczelny do tego stopnia, że mam ochotę na niego nakrzyczeć najgłośniej jak tylko potrafię, ale jemu również należy się kąpiel.
-Ty możesz sądzić, że zachowa się wzorowa, ale jestem niemal pewien, że nawet on sam nie jest w stanie tego zagwarantować. Poza tym powinien wiedzieć, że tutaj nie jest jakoś specjalnie uprzywilejowany z powodu tego co robił. Powinien się cieszyć, że w ogóle daje mu szanse na wydostanie się stąd. Mógłbym pomóc tylko tobie.
Zauważam zmarszczone brwi chłopaka i wściekłe spojrzenie utkwione w Joe’im. Modlę się tylko, aby znów nie zaczęli się kłócić. Najwyraźniej mimo swojego gniewu dobrze wie, że to co mówi niebieskooki jest prawdą. Jestem niemal pewna, że nie raz o tym myślał.
-Chodź. Nie mamy dużo czasu. – odzywa się do mnie.
Wykonuje jego polecenie.
~*~
-Dlaczego ja? – pytam.
-O co ci chodzi?
-Wątpię, abyś pomagał innym w taki sposób jak mi i Harry’emu. To musi być niezmiernie trudne, a co dopiero mówić o tym gdybyś wziął pod swoje skrzydła innych.
-Nie ma już dużo osób na świecie takich jak ty.
-Takich osób jak ja? Czyli jakich? Wiem, że to, iż nie chodziłam to szkoły jest czymś dziwnym.
-Tak to jest coś co odbiega od normy w dzisiejszym świecie, ale nie to jest sednem sprawy. Jesteś niewinna.
-Jestem pewna, że większość ludzi tutaj jest niewinna.
-Chyba źle się rozumiemy. Oni może i nie zawinili aż tak bardzo, aby się tu znaleźć, ale ty to co innego. Można porównać cię do płatku śniegu, który jeszcze nie spadł na ziemie i nie został zdeptany przez ludzi i okrucieństwo tego świata. To co zrobili ci rodzice niewątpliwie jest złe, ale ma też swoje korzyści. Nie mogę pozwolić, aby osoba taka jak ty umarła, w dodatku w takich warunkach. – Czuję jak coś ściska mnie w gardle.
-To dlaczego z nimi współpracujesz. Przecież jesteś dobry. Możesz donieść o nich na policje.
-To długa historia.
-Opowiedz mi. – stwierdzam krótko.
-Byłem aktorem. Dostawałem role za rolą, potem nagrodę za nagrodą. Miałem pieniądze, dużo pieniędzy. Żyłem chwilą i nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, że to może się skończyć. Po prostu myślałem, że należy mi się to, bo jestem dobry w tym co robię. Mimo wszystko zostałem uprowadzony.
-Co? – staję spoglądając na niego pytająco.
-Nie zatrzymuj się. – mówi nadzwyczaj opanowanym głosem. – To wszystko działo się trzy lata temu. Byłem przetrzymywany prawie dwa lata, kiedy moja rodzina, menager i asystenci przestali interesować się mną. Nie wpłacali pieniędzy. Fakt, że media nadal szukały jakichkolwiek tropów, ale w ten sposób chcieli zdobyć rozgłos. Nie zależało im na tym aby mnie odnaleźć. – przerywa i bierze głęboki wdech. – Minęło sporo czasu zanim zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nikt nie dba o mój los, a drugie tyle aby przekonać się o tym, że to wszystko moja wina. Gdybym nie był tak pyszny pewnie nie przestaliby… Nie miałem wyboru. Chcieli mnie zabić. Twierdziłem, że nie obchodzi mnie to czy umrę teraz, czy później. Wtedy zaczęli zastraszać moją rodzinę. Grozili, że sprowadzą ich do mojej celi, a potem po kolei powystrzelają na moich oczach. Zależało im na tym aby mnie zwerbować, bo wiedzieli, że jestem sprawny fizycznie, a akurat wtedy mieli w planach powiększenie „biznesu”.
-Czyli mam rozumieć, że zostałeś zmuszony do pracowania tutaj? – pytam powoli analizując wszystko.
-Tak.
-To okropne. – szepcze.
-Wiem, ale nic nie mogę na to poradzić. Niemożliwe jest to, abym tak po prostu zrezygnował. Nie teraz kiedy niemal w pełni mi ufają. Mimo wszystko wiem, że w każdej chwili mogę zostać wyeliminowany. Chcą zdążyć zrobić coś dobrego przed tym aż to się stanie.
-To okropne. – powtarzam. – Tak naprawdę wcale nie jesteś wolny.
-Każdego dnia coraz bardziej to sobie uświadamiam, dlatego kiedy uda mi się wam pomóc spróbuję uciec.
-Mam nadzieje, że nasz plan się powiedzie. – mówię.
-Ja również.
____________________________________
Hej!!! ;)
Musiałam spiąć co nieco, bo po prostu nie dawaliście mi spokoju! Fakt, że po pewnym czasie staje się to trochę irytujące, ale jak na razie odbieram to jako ciekawość tego co stanie się później. To niewątpliwie dobry znak. Tym bardziej, że bardziej przyzwyczajona do takich reakcji byłam jeśli chodzi o WAI.
Na prawdę bardzo, bardzo dziękuję wam za ogromne wsparcie! ;)
Zachęcam was do dalszego komentowania oraz do zagłosowania TUTAJ, bo Taken ostatnio trochę spadło...

Mówiłam już, że bardzo was kocham? ;*

PS: Specjalne podziękowania dla Channel Larsson, wprost zalała mnie swoimi komplementami. Dziękuję kochana! <3
PS2: Czy tylko ja nie mogę uwierzyć kiedy patrzę w kalendarz i widzę, że do wakacji zostały zaledwie 3 tygodnie?  ;D

20 komentarzy:

  1. Świetne :D Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Joe jest moim ulubionym bohaterem ever. Jeśli mi go uśmiercisz to po prostu jkndmsjxkhbnfsc
    Bardzo sprawnie rozwiałaś moje wątpliwości co do poprzedniego rozdziału i przy okazji ten podoba mi się bardzo. Choć pytanie "Czy ty wiesz skąd sie biorą dzieci?" mnie szczerze powaliło na łopatki :D
    Historia Joe przypomina trochę historię Hazzy i pozostaje nadzieja, że nie skończy się tak samo.
    Tak samo jak ty odczuwam już wakacje i nie mogę się doczekać!
    Ściskam ciepło i do następnego, mam nadzieje, równie ciekawego wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ŁAŁ nie moglam sie doczekac tego rozdzialu i jest super czekwm na next nie moge sie doczekac zycze milego pisania nastepnych rozdzialow
    pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeju *O*
    Boski rozdział <3 Całe to opowiadanie jest niesamowite :*
    Postawa Harry'ego była na początku irytująca, ale po jakimś czasie naprawdę go polubiłam :)
    April znów lubiłam od początku, bo wydaje się inna od wszystkich :)
    Pomimo, że czytam naprawdę wiele fanfiction to jednak tylko kilka czytam z wielką chęcią i ten blog na pewno zalicza się do tej kategorii :)
    Podsumowując: blog jest niesamowitym, a rozdział boski :)
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ,Harry znow się nia interesuje i jeszcze Joe , ale smutno mi z jego powodu, jest zmuszany do pracowania w tych uprowadzeniach, szkoda mi go i szkoda mi April,ze zostala zgwalcona , zycze weny i do nastepnego ;* PS.ja tez nie mogę uwierzyc , bedzie tak super ,w. Koncu wakacje . :D

    OdpowiedzUsuń
  6. dziekuje za rozdział .... byl wspanialy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. wow ! jak się cieszę, że April nie ma jakiegoś większego urazu i że nawet dokładnie nie widziała co oni jej robili ;D i cieszę się też dlatego, że Joe chce im pomóc :D kurde nie wiem czemu to tu piszę ale tak jakoś tęsknie za Who Am I ;c to było najlepsze FF ever <3 ale to też jest świetne <3 czekam na kolejny rozdział ;D
    Pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. O kuźwa! (Mam powody, żeby się tak wyrażać)
    Po pierwsze: Podziękowania dla mnie...? (Rumienie się) :*
    Po drugie: April zgwałcona!? Nie, nie przecież ona jest niewinna.
    Po trzecie: Ale, że oni to nagrali? Biedni rodzice April.
    Po czwarte: Harry zachował się jak... No nie wiem. Jakby tego nie odczuwał. Tak ,,lekko,, to odczuł, może April tego nie zauważyła...
    Po piąte: Taken zgłoszony na blog miesiąca! Jeeej *o* Zagłosuję na 100%.
    A teraz kochana po tylu rozdziałach mogę stwierdzić, że moją ulubioną postacią w całym opowiadaniu jest Joe. Nie wiem czemu, może teraz zrobiło mi się go szkoda.
    A tak ogólnie to czekam na ucieczkę. :*
    Pozdrawiam, czekam na więcej. A ty pewnie już zasnęłaś nad tym komentarzem więc już kończę.
    Ps. To nie moja wina, że lubię się rozpisywać. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Myslalam ze Harry jakaś inaczej zareaguje bardziej emocjonalnie :) czekam na ucieczkę i wgl :p świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mogli zgwałcić April ; o .. Jestem ciekawa tej ucieczki i nie mogę się doczekać następnego rozdziału ! ; 33

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski rozdział. Czekam na nexta. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział...;3..kocham...kocham...kocham....kocham.....to opowiadanie<3..i dziękuje że go piszesz...;33
    Ale ja się pytam jak oni mogli to zrobić April..;///...Strasznie polubiłam Joe i trochę mi go szkoda, a Hazz w tym rozdziale był taki...taki.....nommm...taki, no nie wiem..jakby trochę to odczuł...WOW....już 17 rozdział, te opowiadanie było takie świetne że nawet nie zauważyłam kiedy doszłaś do tego rozdziału...Oczywiście zagłosowałam na Taken..;)))...i jestem ciekawa tej ucieczki...;33...te opowiadanie mnie tak wciągnęło..;33...czkam na next i życzę weny..;))//Kxx

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju Joe nawet nie wiem co powiedziec.
    Piekny

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny *__*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeeej *.*
    Awww, boski, tak jak z resztą każdy . ^^
    Jej, no nie wiem po prostu co powiedzieć, szooook . :D
    Chyba wszytko co chciałam powiedzieć zostało już powiedziane w komentarzach powyżej . ^^
    Tak więc.. nie rozpisując się.. Życzę duuuużo weny^^ , duuuużo czasu^^ (Tak, tak powtarzam się)
    No, ale czegóż więcej można życzyć?
    A no i mam nadzieję, wielką nadzieję, że rozdział pojawi się szyybciuteńko . :*
    Pozdrawiam, Paulina :*

    OdpowiedzUsuń
  16. AAAAAAAaaaaaaa...
    Jezus Maria, świetny rozdział. Mniej wredny Hazza, zgwałcona April... i Joe. Coraz bardziej zaczynam lubić tego chłopaka :D Dużo weny i szybko dodawanych kolejnych rozdziałów życzy EstaTommoMalik :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham <3 kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny jak zawsze, nie moge sie doczekać następnego... skąd Ty wgl wziełaś pomysł na takie opowiadanie jest cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Uhjfjebdjfbjedvjfvrjbjrbjfjejhvevev zaczęłam czytać to opowiadanie niedawno i kocham cię! To jest świetne i ten moment z pocałunkiem i z tą spleciona ręką. Czekam na next! ^▽^^▽^^▽^

    OdpowiedzUsuń