DZIEŃ 121
Mimo, że czystość łazienki daje
wiele do życzenia to jej widok jest dla mnie jak zobaczenie butelki czystej,
źródlanej wody po miesiącu picia kranówki.
Joe zostawia mnie samą. Tylko na
chwilkę ogarnia mnie strach. Nerwowo zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu.
Zaglądam nawet do malutkiej szafki w rogu, choć wiem, że nikt nie jest w stanie
się tam zmieścić. Omal nie zaczynam krzyczeć na widok dość sporawych rozmiarów
pająka, który stamtąd wychodzi. Najwyraźniej to miejsce nie było używane nawet
dłużej niż wcześniej myślałam.
Jeszcze raz oglądając wszystko co
znajduje się wokół i zaczynam się rozbierać. Wchodzę pod prysznic modląc się,
aby woda nie była lodowata. Uśmiecham się widząc małą kostkę mydła zawiniętą w
kolorowy papier. Jestem pewna, że niebieskooki zostawił ją specjalnie dla mnie.
Od razu notuje sobie w głowie, aby podziękować mu za to.
Powoli odkręcam wodę i czekam
chwilę mając nadzieje, że będzie choć letnia. Kiedy zauważam unoszącą się parę
mój uśmiech jeszcze bardziej poszerza się.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie,
że jestem w domu.
~*~
HARRY
-Co ty tutaj robisz? – pytam
pełen oburzenia widząc Joe’go wchodzącego do mojej celi. – Przecież miałeś jej
pilnować!
-Mógłbyś raz na jakiś czas
pohamować swój temperament. Chociaż ze względu na to, że być może dzięki mnie
wydostaniesz się stąd.
-Gdyby nie ona pewnie nie miałbym
tego przywileju. – mruczę niezadowolony pod nosem. Przez połowę swojego życia
przyzwyczajony byłem do tego, że stawiany byłem na pierwszym miejscu. Ludzie
robili wszystko abym czuł się jak najlepiej, a tutaj?
-Masz rację, ale gdybym był bez
serca uwolniłbym ją, a ty dalej byś tutaj gnił.
-Ty masz serce? Błagam cię! Już
chyba ja mam więcej dobroci!
-Widzę, że siedzenie tutaj wcale
nie zmniejszyło twojego ego. – mówi z wyższością co niezwykle mnie irytuje.
Jednak biorę dwa głębokie wdechy i przypominam sobie, że nie mogę go
rozwścieczy, bo inaczej nigdy mogę stąd nie wyjść.
-Ja przynajmniej nie zamykam
ludzi bez ich woli. – Nie potrafiłem powstrzymać się od tego komentarza, który
przez cały czas siedział gdzieś z tyłu mojej głowy czekając na odpowiedni
moment.
-Ulżyło ci? Lepiej? – O dziwo
chłopak wcale nie jest zły. Wręcz przeciwnie. Jest nadzwyczaj spokojny.
-O co ci chodzi? Dlaczego
zostawiłeś ją samą? Przecież dość już przeszła, co jeśli ktoś znów ją zgarnie.
Przecież ona tego nie wytrzyma. Załamie się.
-Czyżby słyszał współczucie w
twoim głosie? –pyta unosząc brew do góry. Powolnym krokiem podchodzi do stolika
i siada na jedynym krześle w tym pomieszczeniu. Już wiem, że ta rozmowa będzie
należała do jednych z dłuższych.
-Ona najmniej z nas wszystkich
zasługuje na to, aby tutaj być. Ty również dobrze o tym wiesz. Inaczej nie
pomagałbyś jej.
- Ufff… Już się bałem, że jednak
opuściły cię resztki ludzkich uczuć. Całe szczęście, bo mam do ciebie
propozycję, której raczej nie odrzucisz, bo jest ona bezpośrednio związana z
waszą ucieczką.
-Myślisz, że mam ochotę wchodzić
z tobą w jakiekolwiek umowy!? – pytam uśmiechając się kpiarsko.
-Jeśli nie zgodzisz się nie mam
mowy o wolności. Poza tym chyba nie chcesz widzieć zawodu na jej
twarzy kiedy powiem, że jednak plan nie wypali.
-Mów o co chodzi!
-Uciekniecie za dwa dni, kiedy
zmianę będę miał tylko ja i Eliott. Będzie wtedy najłatwiej, bo nieraz ten
gościu zapada w tak głęboki sen, że nie jest w stanie obudzić go największy
wrzask. Otworzę wam główne drzwi, ale nie pobiegnę z wami. Dostaniesz ode mnie
mapę, która będzie prowadziła do starej chaty, w której będziecie na mnie
czekać, ale bardzo możliwe, że mi nie uda się przetrwać i kiedy dotrzecie tam
będziecie zdani tylko na siebie. Zostawiłbym wam telefon, ale jeśli tylko do
kogoś zadzwonicie oni mogą was namierzyć i bardzo szybko znaleźć. Mają więcej
ludzi w swoich szeregach niż może nam się zdawać. Domek jest dwa kilometry
stąd. Musicie znaleźć się tam jak najszybciej będziecie potrafić, nawet wtedy
kiedy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Starajcie się nie wychodzić na dwór.
Najlepiej jeśli w dzień będziecie siedzieć w piwnicy, do której wejście
znajduje się przy półce na książki. Może być wam zimo, ale pod żadnym pozorem
nie możecie rozpalać ogniska. Dym może ich zwabić. Postaram się zostawić tam
wszystko czego będziecie potrzebowali, aby przeżyć choć parę dni.
-Skoro ta chata znajduje się
tylko 2 kilometry stąd to przecież tam najpierw będą nas szukać.
-Tak to prawda, ale jest bardzo
zniszczona. Prawie nie ma dachu, ale jeśli schowacie się do piwnicy nikt
was nie znajdzie. Jednak pod warunkiem, że nie będziecie robić hałasu. Wtedy
ten teren byłby ciągle monitorowany i nie
moglibyście w żaden sposób uciec.
-A co mamy robić jeśli tobie nie
uda się do nas dotrzeć.
-Musicie poczekać dwa dni, ale w
razie czego dam wam mapę. Dzięki niej będziecie mogli dojść do autostrady, tam
na pewno ktoś cię rozpozna i zatrzyma się. Jednak pamiętaj nie możecie
nic robić w czasie dnia. W nocy ryzyko jest najmniejsze.
-Dlaczego? – pytam zaciekawiony.
-Wbrew pozorom wcale nie są tak
zorganizowani na jakich wyglądają. Jestem pewien, że pierwszego dnia wyślą cały
swój patrol w poszukiwanie was, ale do wieczora wszyscy będą chcieli wrócić do
rodzin i odpocząć.
-Czy to na pewno się uda?
-Musi. – odpowiada krótko i
wstaje ze swojego miejsca, a ja uświadamiam, że chyba pierwszy raz choć przez
parę minut udało mi się z nim tak naprawdę pogadać. – Pamiętaj, że musisz o nią
dbać. Sama nie da sobie rady na tym świecie.
-Doskonale o tym wiem.
-A i nic jej nie mów o tej
rozmowie. Lepiej, żeby dowiedziała się o wszystkim w ostatniej chwili. Jestem
pewien, że myśli, iż po przekroczeniu tych murów już będzie wolna. Nie wie, że
będzie musiała jeszcze trochę o to powalczyć. – Tak po prostu wychodzi. Zostawia mnie samego w
środku. Rozglądam się i myślę o tym, że już niedługo bardzo możliwe, że nie
będzie mnie tutaj. Przez chwilę nachodzi mnie głupia myśl, że choć siedzenie
tutaj bezczynnie dobija mnie to tak naprawdę nie wiem, czy znów będę potrafił
odnaleźć się w świecie show-biznesu. Nie to jest najdziwniejsze. Nie mogę
pojąć tego co zrobiła ze mną ta dziewczyna, na której towarzystwo zostałem
skazany. Choć niezwykle mnie irytuje to udało jej się mnie oczarować do tego
stopnia, że przestałem być bezgranicznym egoistą i moim głównym celem stało się
bezpieczne dostarczenie jej do domu.
~*~
Po niecałej godzinie zjawiła się
w środku. Pierwsze co we mnie uderzyło to przyjemny, jabłkowy zapach mydła. Od
razu pozazdrościłem jej kąpieli.
Podniosłem głowę do góry i
oniemiałem. Nie wiem czy kiedykolwiek coś tak bardzo potrafiło mnie zadziwić.
Nie dość, że na jej twarzy widniał szeroki uśmiech to wyglądała zdecydowanie
lepiej. Jej dawniej szorstka i sucha skóra teraz wydaje się jaśnieć młodzieńczym
blaskiem, a włosy nie są już matowe i posklejane w strąki. Lśniącymi falami
opadają łagodnie na jej szczupłe ramiona. Jest naprawdę piękna i zdecydowanie
jest typem dziewczyny, za którą obejrzałbym się na ulicy.
-Nie wiedziałem, że prysznic może
sprawić ci tak wiele radości. – mówię starając się zdobyć na miły ton. Za nic w
świecie nie chcę żeby ten uśmiech znikł z jej twarzy.
-Harry ty głupolku! – Moje oczy
rozszerzają się słysząc to w jaki sposób mnie nazwała. Ostatkiem sił
powstrzymuje się od parsknięcia śmiechem. – Przed chwilą tak naprawdę
uświadomiłam sobie, że niedługo stąd wyjdziemy! Będziemy wolni! Jak mam się nie
cieszyć! Wreszcie będę mogła odetchnąć świeżym powietrzem!
-Nie chcę psuć ci humoru, ale
albo uda nam się uciec i będziemy żyć, albo coś pójdzie nie tak, a oni raz dwa
się nas pozbędą.
-Oj Hazz bądź choć teraz
optymistą! – Podchodzi do mnie i niespodziewania wtula się we mnie. Z jej
perspektywy zapewne ten uścisk należy do jednych z silniejszych, ale w porównaniu ze
mną jest tak drobna, że w ogóle tego nie odczuwam. Jedyne czego jestem świadom
to jej wychudzonych rąk oplatających mnie w talii.
Przez chwilę moje serce zaczyna
szybciej bić. Nie spodziewałem się, że może zrobić coś takiego, ale sądząc po
jej dzisiejszym humorze nie musi zachowywać się racjonalnie. Jej twarz jeszcze
bardziej wtula się w mój tors i to kolejny dowód na to, że jest inna niż
dziewczyny w jej wieku. Gdyby ktoś inny był na jej miejscu widząc, że w żaden
sposób nie reaguje odsunąłby się zmieszany. Natomiast ona nadal tkwi wtulona we
mnie, bo po prostu tego chce. Nie obchodzi ją to, czy odwzajemniam ten gest
czy też nie.
Dlatego po chwili otępienia
delikatnie tak aby jej nie przestraszyć kładę dłonie na jej talii i przyciągam do siebie.
Po wszystkim powinno być
niezręcznie. Z każda inną dziewczyną właśnie by tak było, ale nie z nią. Po
prostu uśmiechnęliśmy się do siebie i zajęliśmy się sobą.
~*~
APRIL
-Hazz śpisz? – pytam kolejny raz
przekręcając się na drugi bok i spoglądając w jego kierunku. Co prawda nie
widzę go dokładnie, ale dzięki odrobiną poświaty księżycowej widzę zarysy jego
sylwetki.
-Yhy. – mówi.
-Jak ty to robisz? Ja nie mogę
wytrzymać z podekscytowania! Przecież to może stać się w każdej chwili!
-Na pewno nie dziś, więc możesz
spać spokojnie i na przyszłość zapamiętaj, że lepiej nie budzić mnie w środku
nocy.
-Dlaczego? – pytam pobudzona.
-Bo jestem strasznie
rozdrażniony! – podnosi głos przez co podskakuje na łóżku. Czuję jak każdy
mięsień mojego ciała spina się, a chłopak wstaje do pozycji siedzącej. –
Przepraszam. Widzisz właśnie to się dzieje. To o czym chcesz porozmawiać? –
pyta.
-Skąd wiesz, że chcę o czymś
porozmawiać? – mówię już mniej entuzjastycznym głosem, bo nie chcę w żadne
sposób go rozdrażnić.
-Gdybyś nie chciała to
siedziałabyś cicho jak myszka.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę,
że ich nie spotkałam tutaj, chociaż to miejsce wygląda jak idealne mieszkanie
dla nich.
-Jeśli powiesz, że widząc te
wszystkie tunele najbardziej bałaś się myszy to nieodwołalnie nazwie cię
wariatką. – mówi chłopak, ale z jego tonu głosu mogę wywnioskować, że uśmiecha
się, więc jestem pewna, że nie mówi prawdy.
-Oczywiście, że nie! – krzyczę
zaprzeczając i również uśmiechając się, kiedy w mojej głowie pojawia się obraz
tego groteskowego zdarzenia.
-W takim razie o co chodzi?
-Po powrocie do domu chcę zmienić
swoje życie. – odpowiadam już bardziej poważnie.
-Choć raz powiedziałaś coś
sensownego. Bardzo dobrze, ale dlaczego mówisz to takim smutnym tonem?
-Wiesz, że w tej chwili mnie
obrażasz?
-Nie prawda. Nie zmieniaj tematu.
-Bo ja… Ale nie śmiej się!
-Obiecuje.
-Słyszę jak się uśmiechasz! Nic
ci nie powiem.
-Nie ma opcji, abyś wiedziała
kiedy się uśmiecham słysząc jedynie mój głos.
-Wierz mi będąc z tobą w jednej
celi przez dość długi okres czasu dowiedziałam się o tobie wielu rzeczy.
-Bardzo ciekawią mnie te rzecz,
ale wiem, że to tylko odwrócenie mojej uwagi od prawdziwego problemu.
-Harry, ja boję się, że to nowe
życie nie będzie mi się podobało.
-To nie problem. Jeśli nie
będziesz potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości zawsze możesz wrócić do
starego stanu rzeczy. Tylko zadaj sobie jedno zasadnicze pytanie, czy nadal
chcesz żyć jak w zamknięciu?
-Oczywiście, że nie chcę! –
wykrzykuję.
-W takim razie nie powinnaś się
niczego bać. Jeśli przetrwamy to co dzieje się tutaj to nic już nie będzie dla
nas trudne.
-Masz rację. – Odzywam się po
chwili zastanowienia. – A ty?
-Co ja?
-Nie boisz się, że podczas twojej
nieobecności coś się zmieniło? Albo, że nie będziesz umiał znów się w to
wszystko wdrążyć?
Widzę jak bardzo powoli obraca
się w moją stronę. Wiem, że prawie wcale mnie nie widzi, ale niemal czuję jego
wzrok wypalający ścieżki na moim ciele.
-Jesteś czarownicą? – pyta.
-Definitywnie nie! Chociaż nic mi
o tym nie wiadomo. Nie lepiej żebym nie była. Nie chcę spłonąć na stosie!
Słyszę jego dźwięczny śmiech i
mimo, że wcześniej mówiłam jak najbardziej serio to teraz uśmiech gości na
moich ustać.
-Nie wiem, czy zdajesz sobie z
tego sprawę, ale takie rzeczy robiło się w średniowieczu. Teraz kobiety, czy
też mężczyźni, którzy uważają się za jasnowidzów przez niektórych są
uwielbiani, a przez innych jedynie wyśmiewani.
-Dobrze, ale dlaczego w ogóle o
to pytałeś?
-Bo dokładnie o tym samym
myślałem dziś rano.
-Oh… Czyli ty też czegoś się
obawiasz.
-Wbrew pozorom też mam uczucia. –
mówi trochę ostrzejszym tonem.
-Wiem, Harry, wiem.
-Dlaczego tak często wymawiasz
moje imię? – pyta znów nieznacznie przekręcając głowę w moją stronę.
-Teraz to ty zmieniasz temat. –
Uśmiecham się do niego, choć wiem, że tego nie widzi.
-OK. Ty najpierw odpowiedz potem
ja.
-Nawet nie zdawałam sobie z tego
sprawy. Czy to ci przeszkadza?
-Oczywiście, że nie, ale
wypowiadasz je dokładnie tak samo jak moja mama.
-Czyli jak?
-Z wielką czułością. To jest…
bardzo miłe.
-To dobrze. Gorzej jakbym
wypowiadała je jak przekleństwo.
-Boże chcę dożyć tego momentu
kiedy usłyszę z twoich ust przekleństwo!
-Dostałeś odpowiedzieć na pytanie.
– Urywam nie chcąc dalej brnąć w ten bezsensowny temat.
-Nie wiem, czy będę w stanie
poradzić sobie z paparazzi.
-Co to paparazzi? – To słowo
dziwnie obco brzmi w moich ustach. Zanim zorientuję się co też takie chcę
zrobić słowa wyfruwają z moich ust. Czuję jak się spinam czekając na atak jego
złości.
-To fotoreporterzy. – mówi
spokojnym głosem, a ja oddycham z ulgą. – Śledzą osoby, które są sławne, aby
wiedzieć o nich dosłownie wszystko. Między innymi dlatego straciłem przyjaciół,
którzy dość mieli tego, że opisywani byli w gazetach.
-Jeśli tak wygląda ta sprawa to
raczej nie byli twoimi przyjaciółmi. Mimo, że tak owych nie posiadam to
czytając książki wiem, że prawdziwi przyjaciele pójdą za tobą w ogień.
-Niestety w rzeczywistości jest
czasami inaczej.
-To smutne.
-Tak, wiele rzeczy odbiega od
tych wykreowanych w książkach. Nieraz jest to dobre, ale częściej nie. Na
przykład teraz wszyscy są przekonani, że w razie gdybym wrócił znów przyłączę
się do zespołu, ale ja nie jestem tego tak pewien.
-Jak to?
-Chyba nie chcę już tego robić.
-Dlaczego?! Przecież słyszałam
jak śpiewać. Nie mówiłeś mi tego, ale doskonale widziałam, ze kochasz to robić!
Jak mając wymarzony zawód możesz z tego zrezygnować.
-Wymarzony zawód wcale nie okazał
się tak idealny. Poza tym przez te wszystkie komplikacje dzieje się
automatycznie. Nie mam już żadnej radości z tego co robię.
-Może dzięki temu, że masz krótką
przerwę zatęsknisz za tym.
-Mam nadzieje, bo jeżeli chłopacy
jeszcze na mnie czekają to nie byliby zadowoleni z mojego odejścia.
-Widzisz. Kolejny powód, aby tego
nie robić.
-Muszę to jeszcze przemyśleć.
Poza tym nie ma co snuć tak dalekich planów. Jak na razie jesteśmy tutaj i nie
mam pojęcia, czy uda nam się wyjść.
-Przecież mówiłam ci, że musisz
być większym optymistą!
-Takim chyba trzeba się urodzić.
-Nie prawda!
-OK. Nie mam sił się z tobą
sprzeczać. Poza tym musimy odpocząć. Niedługo być może będziemy musieli
uciekać. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby gdzieś się potknąć.
-Masz rację. W takim razie
dobranoc.
-Dobranoc, April. – słyszę jego
lekko ochrypły szept.
________________________________________
Wiem. Znów nuda, ale to tylko taki przejściowy rozdział. Później już mam wszystko tak ułożone w głowie, że musi być ciekawie ;)
BOOKHOLIC - nowa nazwa, ale zawartość ta sama ;) zachęcam do obserwowania, bo z racji tego, że rok szkolny dobiega do końca to będzie pojawiało się multum recenzji ;D
SPIS <----- proszę o głosy na Taken i dziękuję za te, które już zostały oddane ;D
Do następnej notki ;*
________________________________________
Wiem. Znów nuda, ale to tylko taki przejściowy rozdział. Później już mam wszystko tak ułożone w głowie, że musi być ciekawie ;)
BOOKHOLIC - nowa nazwa, ale zawartość ta sama ;) zachęcam do obserwowania, bo z racji tego, że rok szkolny dobiega do końca to będzie pojawiało się multum recenzji ;D
SPIS <----- proszę o głosy na Taken i dziękuję za te, które już zostały oddane ;D
Do następnej notki ;*
Rozdział jest taki delikatny, łagodny i baardzo przyjemny.
OdpowiedzUsuńDelikatny, ponieważ piszesz z taką łagodnością, która jest miła dla oka.
Przyjemny, bo idealnie dobrane słowa łączą się w jedność.
Pisałam ci to wiele, wiele, wiele razy, ale napiszę jeszcze raz.
Masz dziewczyno talent...
Nie piszę ci tak żebyś wpadła do mnie (broń boże), chodzi, o to że chce ci dać motywację. Każde słowo, które tutaj piszę jest prawdziwe. Gdybym pisała to na tak zwany "przymus" nie dobierała bym takich słów. Z resztą nie oszukujmy się jestem słabym kłamcą. :) Daję ci motywację, bo wierzę w twój talent, charyzmę i intelekt.
Gorąco pozdrawiam i głosuję! <3 _Channel
// http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
Ps. Mam nadzieję, że się nie rozpłynęłaś i wzięłaś sobie moje słowa pisane do serce. Nie lubię tak komuś słodzić, bo lubię konstruktywną krytykę, ale musiałam ci to napisać.
Ojeej, jaki uroczy rozdział!
OdpowiedzUsuńHapril <3 Nie mogę się doczeekać, aż się wyrwą z tego miejscaa! lksagdjg
Do następnego ;)
Świetny rozdział! ^^
OdpowiedzUsuńWcale nie jest nudny ten rozdział ; * Musisz tak świetnie pisać ? XD czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńBoskie boskie boskie Next <3
OdpowiedzUsuńNo nie żartuj! Świetny rozdział. Podoba mi się od pierwszego do ostatniego zdania. Uwielbiam łagodnego (ale nie do przesady) Harry'ego i niemelancholijną April. I jeszcze Joe na dokładkę. Cudowne :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak szybko uda im się choć próbować uciec, no ale w końcu już 121 dzień...
Lubię to jak zaskakujesz swoich czytelników, dlatego już z niecierpliwością będę wypatrywać nowego rozdziału :)
Super !
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńIdealny *0* kocham tego bloga to opowiadanie jest rakie bdhjfbrhrinf
OdpowiedzUsuń*-* haha pamietam jak dopoero czytalam pierwszy rozdzial :")
Czekam na next <3
Hej jestes tu nowa ;)
OdpowiedzUsuńPrzevzytalam to wszystko w 2 dni z przerwami ;)
To opowiadanie jest swietne!!!!
W zyciu nie czytalam takiego ff!!!! Jaden z najlepszych ff, ktore czytalam *-*
Czekam na nowy rozdzial ;)
@andrejjj99
Więc się nie mogę doczekać az się im uda uciec :) co do rozdziału to jak zawsze świetny i fajnie się czyta twoje opowiadanie :p czekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńCudny rozdział *o* Harry przyznał się że April mu się podoba hyhyhy ;D i tak ma być ! mam nadzieję, że uda im się uciec i że nic im się nie stanie ;) czekam na kolejny i życzę weny ! i ten rozdział wcale nie jest nudny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Tak milo mi się czytalo ten rozdzial, to chyba dlatego ze nie było jakis spiec i było fajnie , super rozdzial,ale nie mogę się doczekac ucieczki <3
OdpowiedzUsuńZycze weny i do nastepnego :*
Takie rozdziały są potrzebne w opowiadaniach , więc nie był on wgl nudny>
OdpowiedzUsuńTak bardzo bym chciała żeby oni już zaczęli wysyłać sb jakieś gesty *.*
*.*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, czytało się go strasznie miło*o* Hazz i April normalnie rozmawiali...tak bez żadnych spięć i kłótni ...a Hazz byl taki...inny;33..jak ja kocham twoje opowiadania..<3...masz tak wielki talent że tylko pozazdrościć...;))...I ten rozdział nie był nudny ;0...był taki awww..szczególnie ta rozmowa Hazzy z April..;D...czekam na nexta i życzę weny..;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam/Kxx
PS.Mam takie pytanie które mam ochotę zadać już od 4 rozdziałów....więc gdy już niestety skończy się TAKEN to masz w planach napisanie jakiegoś innego opowiadania...???...
Te rozdziały są inne, ale takie same
OdpowiedzUsuńWszystkie rzeczy tu zawarte łączą się w całość! Ten rozdział był niezwykle...... Słodki. Czekam ba więcej takich momentów i do zobaczenia ⌒.⌒⌒.⌒
Rozdział boski <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :**
Masz ogromny talent :)
Zapraszam do mnie -> http://opowiadanie-tom.blogspot.com/ <-
Liczę na komentarz :)
PS. Sorki za taki beznadziejny komentarz ale nie umiem ich zbytnio pisać :D
A no i obserwuję bloga xD
Jeja, miałam lekturę na cały wieczór! Tak dawno mnie tu nie było, za co bardzo przepraszam. :)
OdpowiedzUsuńSzkoła, wystawianie ocen, zielona szkoła, ehh... Za wiele tego było jak na jeden miesiąc. Podziwiam Cię Kochana, bo wiem, że jesteśmy w jednym wieku, a Ty tak często dodawałaś rozdziały - ja bym się zaj... Nie dokończę lepiej.
W każdym razie, Harry wzbudza we mnie tak sprzeczne uczucia, jak chyba w April. Widać, że w swoim życiu bardzo się pogubił i że gdzieś w środku jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Czasem można dostrzec w nim uczucia, np. kiedy martwi się o nią. Generalnie to mówi jej ciągle, jakie to on miał wspaniałe życie, ale chyba nie tylko mi się wydaje, że tak naprawdę jest cholernie nieszczęśliwy. Pomimo tego, że często zachowuje się jak ostatni dupek, to strasznie mi go szkoda. :)
A jak ją pocałował, to myślałam, że upuszczę laptopa z kolan! OMFG to było takie piękne i cudowne! ♥
I może sobie pitolić, że ma April w dupie, ale i tak wiem, że jest inaczej. Mam wrażenie, że oni mogą sobie wzajemnie pomóc. Harry może pokazać jej życie, jakiego nie znała, może jej pomóc wydorośleć i mówić wprost "nie". April może sprawić, że zimny dupek, pan gwiazdeczka zniknie. Że zostanie tylko ten Harry, który opiekował się nią, gdy została pobita i później zgwałcona.
Zwróć uwagę na przecinki w wypowiedziach bohaterów. W sensie na to, że czasem ich brakuje i wydawać by się mogło, że wszystko mówią na jednym wdechu. Nie traktuj tego jako krytykę, broń Boże. Po prostu może tego nie zauważasz, no i o. :D Ja też pewnie robię masę milion razy gorszych błędów, więc możesz ogólnie zlać to, co napisałam. x
Noo i jeszcze jedno, widziałam, że chyba też zostałaś alienem. Tylko nie pamiętam, na którym z blogów to dostałaś, ale widziałam na tej chorej stronce Twój komentarz. Witaj w klubie, Kochana! Jednego tylko nie rozumiem, dlaczego Cię tym "nagrodzili", skoro masz ogrom fanów i piszesz naprawdę dobrze... Bo, że ja tym czymś zostałam, to się za bardzo nie dziwię.
Do następnego, który już na pewno skomentuję! :*
Bardzo cieszę się, że zwróciłaś uwagę na moją największą zmorę - przecinki.
UsuńWiększość ludzi wychwala mój styl pisania i wg, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy boją się powiedzieć co im przeszkadza. Nie mam pojęcia dlaczego, bo jeszcze nikogo za to nie zabiłam.
Taa rzeczywiście zostałam alienem. Na początku miałam to olać, ale mój następny blog został nominowany (o ile pamiętam to powiadomienia o tym dostałam na "I need your love" i "Who Am I"), dlatego musiałam zareagować. Nie chodzi o to, że nie potrafię przyjąć krytykę. Zawsze mnie ona cieszy, bo dzięki niej mogę naprawić swoje błędy.
Nie przejmuj się tym. Mi bardzo podoba się twój styl pisania. Wiadomo, że nie jest bezbłędny, ale myślę, że to nie powód do tego, aby człowieka "mieszać z błotem" i sprawiać, że traci zapał do swojej pasji.
Pozdrawiam ;*
Next Next Next Next! !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń