Dzień 1
Kiedy moja
świadomość zaczyna wracać pierwsze co czuję to przejmujące zimno bijące od
przedmiotu, którego tożsamości na razie nie potrafię rozszyfrować. Minuty płyną
dalej, a do mojego umysłu dochodzą nowe szczegóły, a mianowicie okropny ból
głowy. Jeszcze później zdaję sobie sprawę z tego, że jestem w
niebezpieczeństwie. Ciemna dziura na chwilę znika. Widzę uśmiechniętą twarz
mężczyzny, który potem siłą zaciąga mnie do samochodu. I koniec.
Chcę poderwać
się z miejsca, aby uciec, ale nie jestem zdolna nawet do otwarcia oczu, a co
dopiero mówić o jakiejkolwiek innej czynności. Czuje jak moje serce przyśpiesza,
ale mimo to staram się uchwycić inne dźwięki. NIC. Spokój jak makiem zasiał.
Nie wiem, czy mam z tego powodu płakać czy też się cieszyć. Skoro nie słychać
żadnych samochodów to znaczy, że muszę znajdować się bardzo daleko od
cywilizacji. Z drugiej strony być może ci mężczyźni, którzy mnie
uprowadzili stwierdzili, że złapali nie tą dziewczynę i zostawili mnie w
spokoju.
UPROWADZILI.
Dziwne słowo,
którego znaczenie dotąd było mi obce.
Co z tego, że
tutaj jestem?
Słońce nadal
świeci, a Księżyc pojawia się i znika. Wiatr nadal unosi bezbronne liście,
które ulegając mu lecą, tam gdzie im nakazuje. Woda nadal znajduje się w
rzekach, jeziorach i oceanach. Ludzie budzą się i zasypiają. Ktoś się rodzi, a
ktoś umiera.
Wszystko jest
tak jak dawniej.
Prawie
wszystko.
Ja jestem tym
biednym wyjątkiem, u którego w życiu zaszła diametralna zmiana.
Pierwszy raz w
życiu jestem sama. Zdana tylko i wyłącznie na siebie.
Z całych sił staram
się wyrzucić tą myśl ze swojej głosy. Za bardzo się boję, że wpadnę w panikę.
Moje
przemyślenia przerywa bodziec, który momentalnie we mnie uderza. Dziwny i na
pewno niezbyt przyjemny zapach wilgoci. Czyżbym była w piwnicy? Możliwe. Na
pewno jest to miejsce głęboko pod ziemią.
Muszę przekonać
się na własne oczy. Przestaje myśleć o czymkolwiek, staram się uspokoić
galopujące serce i skupiam się na uniesieniu powiek.
Oddychaj April, oddychaj. Wdech, wydech. Nic
ci nie grozi. Możesz otworzyć oczy. No dalej. Na raz, dwa, trzy…
Rzeczywiście to
daje zamierzony efekt. Moje powieki powoli i z wielkim trudem unoszą się.
Jednak to co widzę nie zadawala mnie. Na początku mam nadzieję, że ta ciemność
wynika z tego, że moje oczy muszą przyzwyczaić się do ponownego funkcjonowania.
Natomiast okazuje się, że nie ma tu żadnego źródła światła.
A co jeśli są
tu szczury?
Szybko podnoszę
się. Niechcący głową uderzam o coś twardego – zapewne ścianę. Mój organizm
nadal jest wycieńczony z powodu tych wszystkich przeżyć i utraty przytomności.
Nigdy nie myślałam, że można widzieć wirującą ciemność, ale w tej chwili
właśnie tak jest. Czuję jak mnie mdli dlatego obawiam się, że za chwilę
zwymiotuję.
Ponownie staram
się uspokoić wmawianiem sobie, że wszystko jest w porządku i nikt nie zrobi mi
krzywdy. Dochodzę do wniosku, że gdyby były tu jakieś szkodniki to na pewno
wydawałyby jakiekolwiek dźwięki.
Jestem
wykończona to pewne. Opieram się o ścianę, która wcześniej była moim
napastnikiem. Pewnie zasnęłabym, gdyby nie głód, który pojawił się
niespodziewanie. Ciekawa jestem jak długo już tu przebywam. Na pewno musiało
upłynąć sporo czasu odkąd wyszłam z domu. Ciekawe czy moi rodzice już wiedzą co
się ze mną stało. Być może właśnie w tym momencie trwa kolacja z Jacobem, który
miał być moim mężem. Czy kiedy zobaczy, że jestem nieobecna na spotkaniu
przestanie zabiegać o moje względy? Zresztą co ja mówię? Przecież on nigdy tego
nie robił. Ciekawa jestem, czy chociaż podobam mu się. Myśl o kolacji sprawia,
że robię się coraz bardziej głodna.
Zrozpaczona
zaczynam czołgać się po zimnej podłodze, która składa się jedynie z betonu. Mam
nadzieje, że ktoś pomyślał o zostawieniu dla mnie choć odrobiny jedzenia. Po
wielu jękach bólu i uderzeniach w ścianę zdaję sobie sprawę, że w tym pomieszczeniu
oprócz mnie nie znajduje się kompletnie nic. Zdyszana i lekko poirytowana
siadam w jak mniemam kącie i słyszę gruchot. Zdziwiona nie ruszam się przez
chwilę. Moje serce przyśpiesza. Bałam się, że ktoś do mnie idzie. Mimo to
okazuję się, że pode mną znajduje się jakiś przedmiot. Delikatnie dotykam go i
błyskawicznie się podnoszę nie zwracając uwagi na to, że mogę znów w coś
uderzyć. Badam kształt i strukturę.
Nie! To
niemożliwe!
Uśmiecham się
szeroko czując pod palcami dobrze znany mi wzór wyciskanych kwiatów na moim
plecaku. Drżącymi rękoma odpinam zamek. Modlę się, aby moja kanapka była na
swoim miejscu. Grzebień, balsam do ust, książka i… jest!!! Pośpiesznie zdzieram
folie i wgryzam się w bułkę z sałatą oraz pomidorem rozkoszując się każdym kęsem.
Kiedy mój głód jest zaspokojony dopada mnie nieznośne uczucie chłodu. Żałuję,
że dziś nie zrobiłam wyjątku i nie założyłam spodni. Byłoby mi o wiele łatwiej
i na pewno przyjemniej.
Dobrze, teraz
kiedy już w pełni odzyskałam świadomość to co mam zrobić? Gdybym chociaż
wiedziała gdzie się znajduję. Czy moi porywacze są niedaleko mnie, czy ich
siedziba znajduję się parę kilometrów od tego miejsca? Być może wtedy
próbowałabym w jakiś sposób uwolnić się stąd. Tyle tylko, że nie zbyt wiem jak
się do tego zabrać w dodatku do dyspozycji nie mam przydatnych rzeczy.
Po paru
godzinach wiem już, że uprowadzenie mnie nie było czymś przypadkowym. Gdyby
było inaczej na pewno zostałabym już wypuszczona na wolność. Naprawdę
chciałabym wiedzieć czego ode mnie żądają.
Czuję jak moje
powieki stają się coraz cięższe. Jestem zmęczona. Gdybym tylko miała w zanadrzu
nawet najmniejszy koc byłabym wniebowzięta. Ciekawa jestem jak długo jeszcze
będę musiała tu zostać. Czy ten czas liczony będzie w minutach, godzinach,
dniach, czy też miesiącach. Boję się w ogóle pomyśleć o tym, że mogą to być
lata. Wszystko zależy od tego jaki był cel mojego uprowadzenia.
Potem już nie
wiem, czy tracę przytomność, czy też zasypiam, ale zapominam o tej szalonej
sytuacji, która właśnie się rozgrywa. Nie wiem jakim cudem z zakamarków mojej
pamięci ujawniają się wakacje, które miałby miejsce parę lat temu. Byłam wtedy
w odwiedzinach u jednej z moich ciotek, która zajmuje się końmi. To jej pasja i
sposób na życie. Przez ten krótki czas zdążyłam zauważyć, że kobieta nie jest w
stanie żyć bez bliskiego kontaktu z naturą. Pewnie dlatego zrezygnowała ze
wszelkiego rodzaju posiadłości, które przysługują jej z racji urodzenia. Razem
z mężem i dwójką małych dzieci żyje jak przeciętna brytyjska rodzina.
Naprawdę nie
dziwię się, że Melanie wybrała takie życie. Wydaję się, że jest kompletnie
bezstresowe i spokojne, ale to oczywiście nie prawda. W każdej rodzinie, w
każdym domu codziennie lub co jakiś czas wybuchają awantury. Nawet o błahe
sprawy. Co nie zmienia faktu, że
okropnie mi się tam podobało. Jakimś dziwnym sposobem to miejsce zawsze
oświetlane jest przez słońce. Gdzie by się człowiek nie obejrzał widzi pola
oraz łąki porośnięte różnokolorowymi kwiatami. Jedyne odgłosy, które dochodziły
do moich uszu to szum pobliskich drzew. Przejeżdżające samochody pojawiałby się
tam sporadycznie. Najczęściej ludzie specjalnie przybywali na lekcje jady
konnej. Oczywiście mnie także nie ominął ten zaszczyt. Szybko pozbyłam się
złudzeń, że oglądanie tych pięknych widoków to raj. Wiatr, który rozwiewał moje
włosy w czasie jazdy jest wprost nie do opisania. Pamiętam, że szeroki uśmiech
pojawił się na mojej twarzy. Miałam wielką ochotę zamknąć oczy, aby skupić się
na samym uczuciu, ale wiedziałam, że jest to niebezpieczne. Przez chwilę
myślałam, że ja i natura jesteśmy jednością.
BBBUUUUMMM!!!!!!!!!!!!!!
Słyszę trzask i
podskakuję na miejscu. Od razu przenoszę się do tego okropnego miejsca. Mam
ochotę płakać i krzyczeć. Najchętniej na zawsze pozostałabym na słonecznej wsi.
Zaraz!
Skor, ktoś tu
był to miał ku temu powód. Na pewno nie przyszedł tylko po to aby
sprawdzić czy już się obudziłam. Ponownie tego dnia zaczynam czołgać się po
podłodze. Po jakimś czasie znajduję coś miękkiego i od razu szeroko się
uśmiecham. Wcześniej w ogóle nie zwracałam uwagi na takie szczegóły jak
nakrycie podczas snu. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek uciesze się z koca. Biorę
go w ręce i słyszę jakieś uderzenie. Najwyraźniej coś się na nim znajdowało.
Powoli sunę ręką po posadce i w końcu natrafiam na coś długiego i okrągłego.
Jest ciepłe. Czyżby termos?
Lekko drżącymi
rękoma odkręcam go, ale co teraz. Nie wiem czy uda mi się trafić do nakrętki.
Biorę parę głębokich wdechów i próbuję zrobić to i przy okazji nie poparzyć
swoich dłoni. Po chwili ciecz znajduje się w niedużym prowizorycznym kubku, a
ja jestem cała i nie uszkodzona. Nie zwracając uwagi na to, że mój język jest
parzony przez co czuję nieprzyjemne szczypanie wypijam wszystko. Następnymi
porcjami delektuje się. Z każdą chwilą przyjemne ciepło rozchodzi się po moim
organizmie.
Szczelnie
okrywam się kocem. Zamykam oczy i nawet nie wiem kiedy odpływam. Znów jestem na
wsi. Tyle tylko, że tym razem zbieram kwiaty, aby później pleść z nich wianki.
Dzień 2
Przespałam całą
noc, ale co z tego skoro w ogóle nie jestem wypoczęta. Nie dość, że twarda jak
skała podłoga nie jest najlepszym miejscem do drzemki to w dodatku koc okazał
się niewystarczającą osłoną przed
zimnem, które niemal mnie paraliżuję. Nie mam nawet siły trząść się. Boję się,
że przez bardzo długi czas będę musiała znosić te męczarnie.
Gdyby tego było
mało czuję nieprzyjemny ucisk w pęcherzu, który zwiastuje, że niezwłocznie
muszę iść do ubikacji. To wszystko jest efektem wypicia całego termosu herbaty.
Bardziej niż pewne jest to, że nie ma tu sedesu. Co ja mam teraz zrobić? Moją
pierwszą myślą jest to, aby zacząć krzyczeć, ale czy ktoś w ogóle znajduje się
na tyle blisko żeby mnie usłyszeć? Poza tym damie nie przystoi robić takich
rzeczy. Wiem, że wytrzymam godzinę, góra dwie, ale co potem? Przecież nie mogę
popuścić.Perspektywa tego, że będę musiała wdychać odór własnego moczu wywołuje we mnie odruch wymiotny. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam postawiona w tak okrutnej sytuacji.
Z oddali słyszę
jakiś trzask, tak jakby ktoś zamykał drzwi, ale nie wiedział, że jest przeciąg.
Nie wiem czy mam się cieszyć czy bać kiedy słyszę, że ciężki kroki są coraz
bliżej mojej celi. Dochodzi do mnie nieprzyjemne skrzypnięcie po czym do
pomieszczenia wpada snop światła, który wystarcza, aby mnie oślepić. Nawet nie
wiem kto wszedł do środka.
-Wstawaj. – Przez
tą ciszę czuję się jakbym co najmniej rok nie słyszała ludzkiego głosu. Już
wcześniej słyszałam tą barwę, Wykonuje jego polecenie bojąc się, że w innym
wypadku może się rozgniewać. Poza tym nie mogę zostać pośród tej ciemności na
zawsze. Chwieję się lekko przez to, że prawie cały czas siedziałam skulona.
Bałam się rozprostować, bo nie wiedziałam nawet jak wysokie jest to
pomieszczenie. Wolałam nie ryzykować nabicia sobie guza. – Wyciągnij ręce przed
siebie. – Kiedy to robię mężczyzna zbliża się do mnie tak, że staje, akurat w
tym miejscu gdzie pada światło. To ten sam, który pytał się o drogę oraz
wepchnął mnie do samochodu. Moje serce przyśpiesza i czuję, że ręce, które
właśnie w tym momencie więzi w kajdankach lekko drżą. Wmawiam sobie, że gdyby
chciał mi coś zrobić to już dawno by to się stało, ale czy to prawda? Być może prowadzi
mnie do pomieszczenia, w którym chce dokonać egzekucji, a ja nie mam o tym
zielonego pojęcia. Z drugiej strony przecież niczym im nie zrobiłam. Nie zabija
się ludzi, którzy są niewinni. To po prostu wbrew zasadom. – Idziemy.
-Gdzie? – pytam
dziwnie piskliwym głosem.
-Nie słyszałaś,
że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? – mówi, a jego głos wcale nie jest
tak miły i uprzejmy jak wtedy kiedy pytał się o drogę.
-Słyszałam.
– szepcze.
-No właśnie, a
z racji tego, że mamy dobry humor i jesteśmy niezwykle mili wytłumaczymy ci
całą sytuację, abyś nie musiała nad nią za długo główkować.
-Macie? Ilu was
jest?
-Pierwsza
zasada tutaj. Zadawaj tyle pytań ile jest koniecznych, to akurat się nie
kwalifikuje.
-Ja muszę do
ubikacji. – mówię nieśmiało, tak jakby to było coś wstydliwego. Może i nie
jest, ale nigdy wcześniej nie informowałam nikogo o tym. Oczywiście nie licząc
pierwszych lat mojego życia.
-Jesteś pewna,
że musisz? Nie kombinujesz przypadkiem czegoś? – pyta unosząc lekko brew i
lekko popycha mnie w plecy dając znak, że mam wyjść.
-Proszę. Już
dłużej nie wytrzymam. – Czekając aż zamknie drzwi na raz, dwa, trzy, cztery,
pięć, sześć spustów krzyżuję nogi, aby choć zminimalizować to okropne uczucie.
-OK. Wierze ci.
Nie zmarnuj tego. – stwierdza. – Chodź, nie mamy wiele czasu.
Przed nami
rozciąga się wilgotny i zapewne zimny korytarz. Tyle tylko, że nie jest w nim
tak ciemno jak w pomieszczeniu, w którym musiałam przebywać. Gdzieniegdzie
znajdują się lampki, które co prawda nie dają zbyt dużo światła, ale to zawsze
coś.
Przyśpieszam,
kiedy dłoń mężczyzny wbija się w moje plecy sprawiając mi ból. Nie musi
tłumaczyć mi o co chodzi.
-Miałem
zasłonić ci oczy, ale stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby. Ta droga jest
tak zawiła, że na pewno nie udałoby ci się stąd uciec w dodatku i tak już tu
nie wrócisz, więc szkoda zachodu.
-Jak to nie
wrócę? – Na początku myślę, że mnie wypuszczą, ale zaraz potem mój entuzjazm
gaśnie. Wiem, że tak się nie stanie. To byłoby za proste. Poza tym nie byłabym
w tym momencie skuta.
-Już mówiłem ci
o zbędnych pytaniach. – Czy oni naprawdę chcą mnie zabić?
~*~
Po około
dziesięciu minutach kiedy słowa czarnowłosego dotyczące tego, że na pewno
pogubię się w czasie drogi potwierdzają się staje przed jednym z pomieszczeń.
Wyciąga dość duży pęk kluczy i otwiera drzwi.
Kiedy uderza we
mnie zapach dochodzący ze środka mam ochotę wyjść z tego pomieszczenia zanim
jeszcze przekroczyłam jego próg. Smród doskonale odzwierciedla to co widzę w
środku. Pomieszczenie jest bardzo małe i wygląda tak jakby ktoś bardzo dawno z
niego nie korzystał, a co dopiero mówić o jakichkolwiek środkach
dezynfekujących. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to malutkie okienko nad
sedesem, które zabezpieczone jest kratami.
-Nie zmieścisz
się. – odzywa się niespodziewanie przez co podskakuję.
-Nawet o tym
nie myślałam. – szepcze i chyba lekko się rumienie z powodu kłamstwa.
Z lewej strony
znajduje się lusterko i mini umywalka. Lustro jest pokryte tak grubą warstwą
kurzy, że nie może dojrzeć w nim nic oprócz szarej plamy.
-Czy mógłby
pan? – pytam pokazując kajdany. – Byłoby mi o wiele łatwiej.
-Mów mi Eric.
Nie jestem znów tak bardzo stary. Miałem styczność z bardzo wieloma tak na
pozór niewinnymi dziewczynami jak ty. Myślałem, że nie są zdolne do niektórych
rzeczy. Niestety myliłem się. Z tobą nie popełnię tego błędu.
-Rozumiem. –
odpowiadam i jednocześnie zastanawiam się jak mam ściągnąć bieliznę. Podchodzę
do sedesu spoglądając na niego podejrzliwie. Na pewno na nim nie usiądę. Już na
pierwszy rzut oka wiem, że znajduje się tam multum bakterii. Obracam się w
kierunku mężczyzny, który przygląda mi się. Na moich policzkach pojawia się
róż. – Czy mógłbyś się obrócić. Ja tak nie potrafię.
-Oh jakaś ty
wstydliwa. – Ku mojej uciesze odwraca się. Przez chwilę bałam się, że odmowę
usprawiedliwi tym, że w czasie kiedy będzie odwrócony mogę mu coś zrobić.
Po paru
pytaniach, czy już skończyłam udało mi się zdjąć bieliznę i żadną częścią ciała
nie dotknąć deski klozetowej. Nawet nie fatyguję się, aby umyć ręce, bo wiem,
że tylko mogę pogorszyć sytuacje.
________________________
Wiem, że to jest nudne jak flaki z olejem, ale jak na razie bardziej mi zależało na tym, abyście wyobrazili sobie sytuacje w jakiej znajduję się April, a jeśli o nią chodzi to nie spodziewałam się, że kogoś z was może irytować. Bardzo mnie tym zaskoczyliście, bo raczej myślałam, że będziecie jej współczuć z powodu tego jakie ma pokręcone życie.
Jeśli dotrwaliście do momentu, w którym pojawił się Eric to moje gratulacje! Ja sama miałam z tym problem. Momentami odpływałam, więc nie będę wam miała za złe jeśli wytkniecie mi to, że ten fragment jest do d...
W zakładce bohaterów będę dodawała nowe postacie, bo trochę ich będzie i moglibyście się pogubić. Zresztą ja też.
Dziękuję za szczere komentarze ;) To właśnie mi się podoba. Jeśli coś wam nie pasuje to piszecie. Niektórzy myślą, że jak napiszą coś niepochlebnego o rozdziale to się śmiertelnie obrażę, a właśnie, że nie. Krytyka jest dobra, ale najważniejsze abyście dokładnie powiedzieli co wam się nie podoba tak, abym mogła to zmienić, bo między innymi również o to mi chodzi.
Mogłabym tak pisać i pisać, ale nie chcę was zanudzić na śmierć ;)
Obiecuję, że to już ostatnia prośba: Wiem, że robię błędy i właśnie nad tym chcę najbardziej popracować. Dlatego jeśli widzieliście gdzieś jakiś błąd to moglibyście konkretnie napisać, w którym miejscu on się znajduje? Nie chodzi mi o to, że macie parę razy czytać rozdział, aby wyłapać je, ale jeśli coś wam się rzuci w oczy to wtedy ;)
Tak bardzo podoba mi się fabuła, a tak długo każesz czekać, żebym COKOLWIEK się dowiedziała. Wierzę Ci, że jak już zaczniesz to akcja poleci jak z bicza strzelił, ale na razie ciężko się to czyta. Nudno, ale do przeżycia. Trzeba w końcu poznać głównego bohatera,miejsce akcji itp.
OdpowiedzUsuńCzekam cierpliwie i do następnego :)
Jejku jaki boski rozdział kocham twoje opowiadania to co piszesz jest poprostu cudne *-*
OdpowiedzUsuńjest trochę przynudzający ten rozdział,ale ja Cię rozumiem musi być wstęp. Przybliżyć każdej osobie daną sytuację :)) Ale juz się nie mogę doczekać aż April spotka sie z Harrym i jak to spotkanie będzie wyglądać :D
OdpowiedzUsuńMoże i nie dzieje się tu zbyt wiele ale i tak mi się podoba z resztą jak wszystko, co napiszesz. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNa razie wiele się nie dzieje ale wiem,że najpierw musisz nas wtajemniczyć w tą całą sytułację. Jestem ciekawa co w tym czasie robił Harry. Fabułą mnie bardzo zaciekawiłaś więc na pewno jak akcja się rozwinie to będzie ciekawie :) Ja April akurat współczuję za takich rodziców, no i nie mogła wyjść za mąż z miłości.. jakaś tragedia... ale przecież jest Harry i na pewno ich spotkanie nie będzie wyglądać za ciekawie... ale zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńBędów ja nie widziałam więc nie mam do niczego się przyczepić ;)
Czekam na następny, dużo weny na pisanie ;)
Buziaki, Oliwia
rozdział nie jest jakiś tam ciekawy ale nudny też nie jest ;D to dobrze że opisujesz nam sytuacje w jakiej jest April xd jestem ciekawa jak poznają się z Hazzą ;)) i czy będą sobie wzajemnie pomagać i w ogóle xd ale tego się dowiemy później ;] aa jeśli chodzi o błędy to jakoś nie zwracam na nie specjalnej uwagi, ważne że opowiadanie zapowiada się coraz lepiej ^.^ czekam na kolejny rozdział ;**
OdpowiedzUsuńHaha ha, z tym brakiem współczucia dla April to penie głównie o mój komentarz chodzi.:) Pamiętam jak surowo podsumowałam 2 głównych bohaterów. Nie no, ja jakoś po prostu nie potrafię żałować April. Po prostu... Ja jak bym ją spotkał, to mocno bym nią potrząsnęła, i powiedziała: "Obudź się dziewczyno! Zrób coś ze swoim życiem!"
OdpowiedzUsuń:)
super czekam na nexta /Julcia :*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny zresztą inne też. Świetnie piszesz i nic nie można ci zarzucić, ale według mnie jest trochę za mało dialogów. Poza tym już się wciągnęłam i czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Mi sie podoba :-D
OdpowiedzUsuńRozdział może nie należy do porywających z super akcją, ale takie nie mogą być bez przerwy, bo też by się znudziły, a zwłaszcza na początku trzeba wprowadzić czytelników w świat postaci, więc nie przejmuj się, że rozdział wydaje ci się nudny xD co do April, rzeczywiście powinniśmy jej współczuć, ale (przynajmniej w moim przypadku) strasznie mi się rzuca w oczy ta jej bezmyślność i nadmierne zaufanie do całego świata XD taka trochę biedna księżniczka, no ale na jej obronę jest fakt jak została wychowana i gdzie dorastała, więc nie będę jej hejtować xD mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale dowiemy się jak z uprowadzeniem radzi sobie nasz drugi główny bohater :3
OdpowiedzUsuńsorki że dopiero teraz ,ale nie miałam internetu.
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział
nie jest zle ale jak sie rozkreci to ok
OdpowiedzUsuńmogę powiedzieć że mnie to zaintrygowało i jestem ciekawa jak to się dalej potoczy dlatego też czekam na dalszy rozdział , mam nadzieje że pojawi się nie długo ;] życzę weny w tworzeniu ;D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńŚwietne opisy :) jestem naprawdę pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńW rozdziale masz rację nie dzieje się wiele ale na pewno nie jest nudny jak flaki z olejem! Pokazałaś idealnie sytuacje w jakiej znajduje się April i to pozwoliło mi się bardziej wczuć w fabułę, która bardzo mi się podoba.
Czytałam kiedyś podobne opowiadanie ale tamto musiałam przerwać bo byłam załamana opisami, które były baardzo drastyczne. Mam nadzieje, że u ciebie tak nie będzie :)
Zastanawiam się dlaczego ją porwali. Mam pewną teorię ale zobaczymy czy się sprawdzi.
Pisz następny szybko bo jestem ciekawa co ty tam jeszcze wymyślisz i jak dalej losy April się potoczą.
Bomba zaj****te daj nexta :-)
OdpowiedzUsuńja pierdole cały rozdział o tym że ona chce siku XD XD
OdpowiedzUsuń